21
Hira:
Nie zrozumiałam jej słów ale w tamtym momencie nie chciałam niczego rozumieć. Byłam dość oszołomiona ten pocałunek był kompletnie nie na miejscu. A on sam zachowywał się gdyby nic się nie stało. Jest pewny, że matka tym razem nie spuści pary z ust. Bo musiał by mnie zlikwidować lub wypuścić ? Mam nadzieję, że na tym to wszystko polega. I za nie długo wrócę zpowrotem do swojego domu. Jego mama pożegnała się i wyszła razem z niektórymi osobami z rodziny. Ja zaś siedziałam dalej na tym samym miejscu nie chcąc się ruszyć. Po i po co ? Nagle poczułam rękę na ramieniu i odwróciłam się do nieznajomej kobiety.
- Przepraszam? - zapytałam patrząc na nią - Pomoc pani w czymś ? - bo i o co miałam zapytać ?
Kobieta patrzyła na mnie ze złością w oczach.
- Pamiętaj dziewczyno, że Orhun to tylko pozory. Nigdy go nie zmienisz od będzie taki zawsze od śmierci jego ukochanej. Nic nie zmieniasz! A jeżeli liczysz na miłość to nigdy u jego boku jej nie zaznasz! - warczała po czym poszła.
Byłam w szoku! Czego ta kobieta ode mnie chciała. W oddali zauważyłam, że Orhun się jej przyglądał i widziała, że przy mnie stała . A gdy ona odeszła od zaś szybko podszedł do mnie.
- Czego ona od ciebie chciała ? - zapytał.
- Dziwne rzeczy mi powiedziała i poszła - wzruszyłam ramionami.
- Co ci powiedziała ? - zapytał patrząc mi w oczy.
- Coś o miłość, że z tobą nigdy jej nie zaznam. I, że to wszystko co robisz to tylko pozory - wydusiłam z siebie nie patrząc na niego.
- Czyli uwierzyła ?
- Raczej skoro pofatygowała się przyjść kolejna twoja zdobycz ? - zapytałam kręcąc głową na boki.
- Nie to siostra mojej zmarłej żony - stwierdził a w jego oczach pojawił się smutek.
Po czym wyszedł idąc w ślady owej kobiety czuję, że jeszcze czegoś się dowiem. Więc ruszyłam za nimi chowając się za ścianą kuchni usłyszałam.
- Czego chciałaś od mojej zaprzeczonej! - warknął w jej stronę.
- By wiedziała, że moja siostra zginęła przez ciebie ! Przez egoistę, potwora i nic nie znaczącego człowieka. Która ma władzę dzięki obrzydliwej grze którą prowadzisz. Myślisz że ona z tobą będzie ? Słyszałam, że twoja matka wszystko jej powiedziała.
- Ona wie.. - wysuszyłam z siebie szeptem.
W mgnieniu oka wróciłam na swoje miejsce a za mną Orhun który patrzył na mnie jak rozjuszony byk. Nagle wygonił wszystkich z domu.
- Impreza skończona! Wypieprzajcie stąd ! - warknął głośno.
Ludzie zaczęli szybko wychodzić z domu a po chwili byliśmy całkiem sami. Stał na przeciwko patrząc się na mnie a ja z krzesła nawet na centymetr się nie ruszyłam. Podszedł do mnie jeszcze bliżej:
- Ile wiesz ? Co moja matka ci powiedziała! - wrzasnął.
Jednak nic nie odpowiedziałam nawet nie chciałam nic mówić by wpędzić w kłopoty te biedną kobietę.
- Gadaj! - złapał mnie za ramie szarpiąc bym wstała.
- Jedynie tyle, że twoja żona umarła jak wasza córka była jeszcze mała - mówię szybko co coś musiałam powiedzieć.
- Tylko tyle ? Nie wierzę ci.
- Dlaczego miała bym kłamać ? - zapytałam.
- Nie ciągnij tego tylko odpowiedz szczerze.
- Nie. Szkoda by mi było twojej matki jak być coś jej zrobił.
- Jej nie nigdy ale ciebie mogę uciszyć w każdy możliwy sposób.
- To brzmi jak groźba - mówię.
Po chwili przyciągnął mnie do siebie łącząc nasze usta w pocałunku. Jak to możliwe, że poddałam się temu czynowi i oddałam każdy z jego pocałunków ?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro