Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Hira:

Otworzyłam oczy widząc ciemność pojedyncze przebłyski nad moją głową z okna padały na żelazne drzwi. Rozejrzałam się zdenerwowana wokół w rogu stał niewielkich rozmiarów stolik i krzesełko. Ja leżałam na kocu pode mną był sam koc plecy bolały mnie niemiłosiernie. Na stole stało coś podniosłam się do pozycji siedzącej. Stała tam szklanka z wodą i suchy chleb. Nie rozumiałam co się stało i gdzie ja jestem. Lecz po chwili wszystko do mnie doszło. Mama mnie oddała jakiemuś typowi z pod ciemnej gwiazdy. Wstałam szybko zaczynając trzaskać w drzwi ile sił w rękach.

- Hallo jest tam ktoś! Orhun to nie jest zabawne wypuść mnie stąd! - krzyczałam.

Jednak echo mi odpowiedziało zrezygnowałam i usiadłam na krześle. Nagle usłyszałam kroki i klucz przekręcając w drzwiach. W nich stanął on w garniturze. Wszedł zamykając za sobą drzwi na klucz. Jego zaś schował do kieszeni.

- Pierwsza zasada nie jestem twoim kolega byś mówiła mi po imieniu zwracaj się do mnie panie! - warczy.

Spojrzałam na niego wzrokiem spod łba i nie wiedziałam czy mam coś odpowiedzieć na to czy dalej milczeć. Postanowiłam to drugie.

- Nie zrozumiałaś co do ciebie powiedziałem?! - krzyknął.

Aż podskoczyłam na tym krześle.

- Zrozumiałam - przestawałam chwilę się zastanawiając - Panie.

- Świetnie... druga zasada odpowiadasz mi od razu nie po namyśle.

Pokiwałam jedynie głową w odpowiedzi.

- Resztę dowiesz się w między czasie jedno jest pewne nie lubię jak ktoś mi się przeciwstawia więc nie rób tego nigdy - podkreślił surowo ostatnie słowo.

- Dobrze panie.

Zirytowało mnie to teraz serio mam się do niego zwracać Panie? Jak w jakimś filmie akcji.

- Spędzisz tu kilka nocy potem jeżeli będziesz się dobrze sprawować pojedziemy do mojego domu rodzinnego jako mąż i żona.

- Mąż i żona ?! - burknelam.

- Czego znów nie zrozumiałaś Hira?

- Nie wyjdę za ciebie.

- Ale ja się ciebie nie pytam czy chcesz czy nie tylko tak będzie - westchnął podchodząc bliżej.

Na co ja zaczęłam się cofać trwało to aż nie poczułam ściany na plecach.

- Nie masz gdzie przede mną tutaj uciec - mówi z rozbawieniem.

- Nie rób mi tylko krzywdy proszę cię.

- Nie jestem taki  sprawie, że sama będziesz mnie błagać bym zrobił ci te jak ty to nazwałaś " krzywdę" - powiedział to do mojego ucha.

- Nigdy - mówię.

- Jeszcze zobaczymy - mówi uśmiechając się.

A ja miałam ochotę ściągnąć mu ten uśmiech z ust. Jednak nic nie zrobię bo co ja mogę ? Jestem o dwa razy słabsza od niego w życiu bym nie wygrała. Po chwili odsunął się ode mnie i złapał za rękę prowadząc do wyjścia. Otworzył drzwi i wyprowadził mnie z piwnicy. Wyszliśmy na niewielki korytarz pociągnął mnie dalej prowadząc w głąb następnie po schodach.

- Dokąd mnie prowadzisz ?

- Chyba czegoś zapomniałaś i nie drażnij mnie bo zmienię zdanie.

- Zmienisz zdanie? - powtarzam pomijając wszystko inne.

Nagle zatrzymał się i wbił moje ciało w ścianę.

- Ponieważ ja idę do pracy ty musisz się zajść moją córką.

- Córka ? - powtarzam gdy ciągnie mnie dalej przed siebie.

W końcu zatrzymał się przed drzwiami i otworzył je na podłodze siedziała mała istotka o jasnych włosach.

- Masz córkę?

- A wygląda na chłopca? - zadrwił śmiejąc się.

- No tak - wzdycham idąc wgłąb pokoju.

Jak taki człowiek może mnie dziecko? Pomyślałam spoglądając na nich jak dziewczynka podbiegła i przytuliła się dl taty.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #esaret#hira