Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

17

Hira:

Przerażona ruszyłam od razu do pokoju małej Seher tam czułam się spokojnie i bezpiecznie. Wiedziałam, że przy niej powstrzymywał się i nie robił mi krzywdy. Nawet o tym nie pomyślał przy jego córce był całkiem inny. Spokojniejszy a teraz go wkurzyłam wiec wole mu się nie pokazywać. Niestety gdy tylko postawiłam kilka kroków na schodach poczułam szarpnięcie. Zrobił to z taką siłą, że wylądowałam na jego torsie a nasze oczy niebezpiecznie się skrzyżowały.

- Jutro jest impreza zaręczynowa dla mojej rodziny masz być gotowa na 16 - powiedział wciąż patrząc mi w oczy.

- Nie zrozumiałeś czegoś co ci powiedziałam ? - westchnęłam odsuwając się od niego stając prosto - Nie zostanę twoja żoną! Po moim trupie!

- To akurat można załatwić - przerwał mi mówiąc prosto w oczy.

- Zabijesz mnie jak się nie zgodzę ? - zapytałam tracąc swoją odwagę zastępując go strachem.

- Jak się nie zgodzisz będę musiał się ciebie pozbyć - odezwał się po chwili dodając - Wybieraj życie albo śmierć - powiedział z powagą.

Minął mnie wchodząc na górę stałam jak słup nie mogłam się ruszyć. Z szoku wyrwał mnie głos małej Seher. Szybko wytarłam łzy i spojrzałam na nią z uśmiechem.

- Dlaczego tu stoisz ? Tata mówił, że idziesz do mnie.

- Tak kochanie idę do ciebie zamyśliłam się wiesz przepraszam - mówię ledwo idąc po tych schodach.

Niespodziewanie źle stanęłam i zjechałam po kolanach z kilku schodów. Zaczęłam histerycznie płakać coś we mnie pękło nawet nie opanowałam się przy Seher. Która zaskoczona patrzyła na to wszystko a zaraz za nią pojawił się najgorszy potwór ze wszystkich.

- Co się stało?

- Przewróciła się.

Zszedł szybko po schodach kazać małej iść do pokoju. Zaś sam uklęknął przy mnie patrząc na moje zapłakane oczy. W jego oczach widziałam troskę i smutek?

- Dasz radę wstać ? - zapytał patrząc na moje kolana.

Nic nie odpowiedziałam próbując wstać lecz nieudolnie znów upadłam na pośladki. Schowałam twarz w dłoniach wciąż płacząc i wyklinać pod nosem. Orhun bez zastanowienia pochylił się i wziął mnie na ręce o dziwo nie poszedł w stronę piwnicy. Po schodach wszedł na górę. Idąc do sypialni w której już byłam. Ostrożnie położył mnie na łóżku.

- Lepiej będzie jak odpoczniesz - powiedział wychodząc z pokoju.

Zamknęłam powieki opadając na poduszkę. Nie mogę pozwolić by został moim mężem taki człowiek. Zawsze wyobrażałam sobie miłość i ślub z mężczyzną którego będę kochać. To był mój priorytet by mieć ślub z miłość. A teraz ? Czy on naprawdę mnie zmusi ? A jak nie zrobię tego to mnie zabije ? Naprawdę jest do tego zdolny? Już raz próbował i stchórzył. Ale czy drugi raz nie będzie tym ostatnim na którym się odważy? Zatopiłam twarz w poduszce płacząc z bezsilności. Nagle usłyszałam kroki w korytarzu w drzwiach on się pojawił. Patrząc prosto w moje oczy położył na szafce nocnej maść.

- Powinno ci pomóc - powiedział chcąc wyjść.

Bitwa w moim sercu trwała co mam zrobić lecz moj rozum podpowiadał jedno.

- Zaczekaj - odezwałam się z trudem spuszczając wzrok - Zgadzam się zostaje twoja żoną - mówię zalewając się łzami.

- Dobra decyzja więc jutro bądź gotowa i idealna dla mnie - powiedział puszczając mi oczko znikając za drzwiami.

A ja znów kolejny raz dzisiejszego dnia zalałam się łzami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #esaret#hira