Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

13

Hira:

Mała Seher uciekła mu w chwili nie uwagi chowając się za moimi plecami. A Orhun próbował ją złapać będąc bardzo blisko mnie. W pewnym momencie po prostu wstałam odchodząc na bok. Oboje spojrzeli na mnie nie potrafię nie chce by był tak blisko.

- Coś się stało? - zapytała mała Seher podchodząc do moich nóg.

- Nie kochanie trochę mi niedobrze pójdę do łazienki - mówię od razu wychodząc z pokoju.

Usłyszałam jedynie słowo tato z ust Seher. A po chwili poczułam uścisk na nadgarstku gdy tylko chwyciłam klamkę od łazienki.

- Coś się stało ? - zapytał patrząc z troską chyba udawaną.

- Nic źle się czuje - mówię wchodząc do łazienki i zatrzaskując przed nim drzwi.

Od razu podeszłam do sedesu wymiotując wszystko co zjadłam rano. Coś musiało mi zaszkodzić może omlet rano był nie świeży a jako jedyna do zjadłam. Przepłukałam twarz i usta oraz umyłam ręce i wyszłam z łazienki. O dziwo Orhun nadal tam stał.

- I jak? Wezwać lekarza? - pyta.

- Nie trzeba choć otwórz mi piwnice pójdę się położyć potem wrócę do Seher jak lepiej się poczuje obiecuję - mówię idąc w stronę schodów.

- Czekaj! - zatrzymał się otwierając drzwi jednych z pokoji - Na tamtym łóżku będzie ci nie wygodnie połóż się tutaj - mówi wpuszczając mnie pierwsza do pomieszczenia.

- A haczyk? - pytam od razu.

- Dziękuję za do, że nie wydałaś mnie przed córka jesteś dobra dziewczyną - mówiąc to nie zadał sobie zbyt dużego trudu więc raczej mówił szczerze. Choć u niego to dziwne by było.

- Nie będę jej krzywdzić jest dla mnie ważna masz bardzo mądrą córkę - mówię patrząc na niego.

- Dziękuję - po czym zostawił mnie sama.

Położyłam się do łóżka próbując choć na chwilę zasnąć.

_+_+_+_+_+_+_+_

Kilka następnych dni spałam w tym samym pokoju było dość spokojnie. Orhun zachowywał się inaczej miał coś z człowieczeństwa w sobie jeszcze. Choć to wszytko nie trwało długo po wizycie jego matki w domu. Wpadł do pokoju małej niczym chmura gradowa. I przy niej wyszarpał mnie z pokoju prowadzą prosto do piwnicy. Wepchnął mnie do środka tak, że wylądowałam na kolanach. Spojrzałam na niego i zamarłam trzymał broń wymierzona wprost w moją głowę.

- Jak mogłaś mojej matce wygadać, że cię kupiłem?

- A kupiłeś ? Musiałam, że to transakcja bez interesowna między moją matką a tobą.

- Przez to co jej powiedziałaś jestem zmuszony cię zabić.

- Zabić? - zapytałam przerażona wiedząc, że nawet do tego jest zdolny.

- Tak.

Z napływem adrenaliny wstałam i chwyciłam za jego rękę mierząc sobie w serce.

- To strzelaj ! - mówię patrząc mu prosto w oczy.

Nastała cisza było słychać jedynie bicie naszych serc i oddechy. Stał nie ugięty gdy położył palec na spuście niemalże od razu zamknęłam oczy. Chciała bym umrzeć szybko bez bólu. Jednak po chwili usłyszałam trzaśnięcie i ciszę. Otworzyłam powoli oczy jednak przede mną nie było czarnego. Wypuściłam powietrze z ust ze świstem. Osunęłam się po ścianie na podłogę. I po prostu dałam opust moim emocjom. Zaczęłam płakać jak małe dziecko. To wszytko było prawdą jednak dlaczego wyszedł ? Może teraz się będzie na mnie znęcał ? To już wolała bym śmierć od umierania i rodzenia się na nowo przez ból jaki mi zada.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #esaret#hira