Rozdział 25
Z samego rana ciężko było mu otworzyć oczy, mimo przespania połowy nocy był niesamowicie zmęczony, głównie dlatego, że jego sny były pełne zmartwień. Co było nocą... pozostanie nocą? Czy to w ogóle była rzeczywistość? Jeśli to był głupi sen... Skrzywił się wciąż z zamkniętymi oczyma, lecz wkrótce musiał je otworzyć, gdy lodowata dłoń musnęła jego tors. Z ociąganiem zamrugał i dostrzegając Loki'ego, ubranego jedynie w ciemne bokserki, z filiżanką kawy w lewej dłoni, uśmiechnął się niemrawo.
-Coś nie tak?- podchwycił bóg, prędko reagując na jego zachowanie i pochylił się odkładając filiżankę na szafkę nocną. Dłonie Anthony'ego prędko chwyciły go w pasie i pociągnęły, a trikster runął na niego, zmniejszając siłę poprzez podparcie się rękoma po obu stronach głowy Iron Mana.- Twoja mina... nie jesteś zadowo...?- urwał, czując ciepłe, miękkie wargi na swoich i czym prędzej odwzajemnił pocałunek, wyrywając z ust geniusza pomruk zadowolenia.- Dupek- mruknął między pieszczotami i przylgnął do niego mocniej. Zaraz potem ułożył się na nim, przeciągając się, mrucząc przy tym niczym kot. Spracowane dłonie wynalazcy zniknęły w jego włosach, bawiąc się nimi oraz masując wrażliwą skórę głowy i karku.
-Myślałem, że jesteś snem, wspaniałym, lecz złudnym, który się nigdy nie wydarzył- wyszeptał mu do ucha miękkim głosem, za co został nagrodzony pocałunkiem w żuchwę.
-Głupi Stark- odparł prędko, a jego oczy otworzyły się szeroko, gdy umysł zalała mu nagła wizja. Wciąż leżąc na nim zacisnął dłonie w pięści, oddychając głośno przez otwarte usta.- Dziś ponownie przybędą wysłannicy Wszechojca z informacjami na mój temat- oznajmił cicho i oparł głowę o jego tors.
-No i co?- rzucił lekceważąco i poczochrał go.
-Za pół godziny, może godzinę- dodał, wstając.
-Loki!- skarcił go z dezaprobatą, wolał gdy ten wylegiwał się na nim, był wyjątkowo gorącym kotem. Wargi drgnęły mu lekko.
-Idę pod prysznic, a ty wypij kawę- polecił mu bóg, nim zniknął za drzwiami przewrócił oczami.
***
Geniusz brał ciepły prysznic, a na jego wargach igrał filuterny uśmiech. Odchylił się lekko do tyłu, spłukując z głowy szampon i masując skórę spokojnymi ruchami. Następnie wyskoczył i nawet nie sięgając po ręcznik poprawił zarost, a następnie umył zęby. Wolał wyschnąć niż się wytrzeć, a gdy to się stało, wciągnął na siebie czarne spodnie i granatową koszulę, u której rozpiął trzy górne guziki. Wystroił się głównie po to, by zrobić na złość wszystkim, którzy się tego nie spodziewali, a poza tym osobiście spodziewał się Pepper. Kobieta zawsze chciała, by tak ubierał się na co dzień, lecz nie zdołała go przekonać, z kolei dla boga mógł się poświęcić, szczególnie w obecności Sif.
Stąpał prawie bezszelestnie, po miękkim dywanie ciągnącym się od windy do salonu, w którym zgromadzili się goście. Poprawiał właśnie roztrzepane, wciąż wilgotne włosy, gdy usłyszał znajomy, kobiecy głos.
-To nie ma żadnego znaczenia- odezwała się dziewczyna, cicho i melodyjnie.
-Według ciebie to nie ma znaczenia, że Tony stracił nad nim kontrolę?! Wiesz co się stanie jeśli go zabije we śnie?!
-Podejrzewam, że będę mieć nowego lokatora w swym pałacu, jeśli poprosi, przygotuję mu specjalny pokój- odpowiedź nadeszła znacznie bardziej szorstka, a geniusz z trudem powstrzymał śmiech, ciekaw dalszego rozwoju sytuacji.
-Miło, że się cieszysz, ale zauważ, że będzie martwy- wtrąciła natychmiast trzecia kobieta.
-Pierdolicie, Tony będzie wściekły za te insynuacje- przerwał im szorstko Clint, jednak zignorowały go wszystkie trzy.
-Czego nie usłyszy, to go nie zaboli- odpowiedziała lekceważąco wojowniczka. Stark uchylił drzwi, widząc jak zakłada ręce na pierś i uśmiecha się z kpiną.
-A nawet jeśli usłyszy to i tak przyzna nam racje, to Tony, nie można oczekiwać po nim, że się nie znudzi- zauważyła ze złością rudowłosa piękność i gwałtownie potrząsnęła głową.
-To, że znudził się tobą, nie znaczy, że będzie miał dość i mojego ojca!- Gniewnie podniosła głos Hel, podczas gdy wszyscy mężczyźni w pomieszczeniu milczeli, a bóg wyczuwając go, po prostu stał i czekał na jego reakcję, z nieskrywaną ciekawością, całkowicie rozluźniony.
-Milcz, szkarado!- zareagowały chórem, na co geniusz wpadł do sali z wręcz groteskowo radosnym uśmiechem.
-Moja ulubiona pasierbica!- zawołał pogodnie i uściskał nieco wstrząśniętą Królową Umarłych, by zaraz obrzucić pozostałe kobiety lodowatym, pełnym pogardy spojrzeniem.
-Dzień dobry, Tony- odpowiedziała Hel z lekkim zaskoczeniem i odpowiedziała na uścisk.- Przepraszam za niezapowiedzianą wizytę- dodała ze skrępowaniem.
-Zawsze jesteś mile widziana, w odróżnieniu od innych możesz czuć się jak u siebie- odpowiedział. Założył ręce na pierś, patrząc chłodno w oczy Pepper, która początkowo pobladła, by zaraz potem zaczerwienić się wściekle.
-Co ty masz na sobie, Tony?!- zawołała, z niezadowoleniem. Tak wiele razy chciała, by założył coś więcej niż głupi T-shirt, a on bronił się rękoma i nogami, by teraz tak bezczelnie ubrać się tak fantastycznie i wyglądać tak obłędnie! Zacisnęła wargi, nie chcąc wypalić czegoś głupiego, jednak Loki, wsłuchujący się w jej myśli, parsknął śmiechem.- Z czego rżysz?- syknęła.
-Z szacunkiem do mojego partnera- skarcił ją od razu ostro i uśmiechnął się wesoło na widok szeroko otwartych, w zdziwieniu, oczu boga. Kobieta zapowietrzyła się, czerwieniąc coraz bardziej, a on tylko dolewał oliwy do ognia.- I obawiam się, że mam na sobie ubranie, w końcu nie wypada przyjmować gości bez- zauważył, tymczasowo nie pozwalając jej wybuchnąć.
-Ty, ty...- zająknęła się, nieco wybita z rytmu i do głębi wstrząśnięta.- Jesteś obrzydliwy! Jak możesz?
-Co?- spytał miękko. Ruchem dłoni przywołał do siebie boga, który owinął swą rękę wokół bioder wynalazcy, patrząc na nią przy tym wyzywająco.- Przejmujesz się tym? To ciekawe co byś powiedziała, widząc co robimy nocami, Potts- dodał na odchodnym i uśmiechnął się krzywo.- To nie czas na przedstawienia, oczekiwana była jedynie Lady Sif, powinniśmy omówić nasze sprawy- zwrócił się do bogini, która pokiwała głową, prostując się.
-Zgadza się, Stark. Wszechojciec pragnie byś znał całą sprawę- odpowiedziała głośno, starając się zagłuszyć wściekłe mamrotanie rudowłosej.
-Ugość proszę Hel, mój ulubiony Kapitanie- rzucił przez ramię i ruszył do gabinetu, z Lokim u bogu oraz Sif i Thorem za swoimi plecami.
______
Ten rozdział to jest wstęp, więc będzie chaosem chaosu.
Poza tym padam na pysk, bo wstaje o 4, by iść do pracy na 6 do 14, a potem wracam do domu o 18 :(
Przed wrześniem raczej nie będzie nowych rozdziałów, w środę jadę na kolonie jako wychowawca i wracam 30 sierpnia.
WKRÓCE DODAM TEŻ WPIS, W KTÓRYM ZWRÓCĘ SIĘ DO WAS O POMOC W SPRAWIE WASZYCH PRZEMYŚLEŃ O LOKIM, PONIEWAŻ PISZĘ O NIM ESEJ ZALICZENIOWY NA STUDIA XDD
Pozdrawiam serdecznie!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro