XIV
-Barák-
Nosz kurwa chce tego dzieciaka, ale on mi ciągle ucieka. Co ja mam go związać? W sumie to nie wydaje się głupie. Nie no to cholernie pojebane. To co ja zrobię? Nawet nie wiem, co on lubi. To Polak to pewnie wódkę i pierogi, ale nie. Ja muszę być oryginalny. Dam mu coś specjanego.
- Halo Souček, jaki jest najbardziej oryginalny prezent dla dzieciaka, którego na pewno nie będzie mieć? - zapytałem po tym, jak chłopak odebrał. On jest specem. Taki Czeski Milik. Kto wie, ten wie.
- Wibrator - odpowiedział krótko, a w tle usłyszałem jęki. Oho znowu się z kimś zabawia.
- Dzięki, z kim się bawisz? - już słyszałem te jęki przez drzwi, ale za chuja nie wiem, do kogo należą.
- Z Juráskiem - usłyszałem głośniejsze jęki. Ten to naprawdę nie ma wstydu, żeby kogoś pieprzyć, jak się z kimś gada? No szczyt kurwa.
- Tsa nie przeszkadzam - rozłączyłem się. Biedny dzieciak. No dobra może skorzystam z jego rady. Ten dzieciak raczej nie ma wibratora. Raczej? Na pewno. Znalazłbym go już dawno. Ciekawe w sumie gdzie on znowu jest. No wcięło kurwa, wcięło. Eh no i bądź spokojny. Ja nad nim nie nadążę tak sądzę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro