Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XII

-S.Szymański-

Obudziłem się i poczułem czyjeś ręce pod moim ubraniem, a dokładnie w moich spodniach. Chuj mi stanął już wcześniej, ale zasnąłem. Jego ręka mnie tam dotykała. Czy on tak zasnął? Spojrzałem na wybrzuszenie w jego spodniach. Oh kurwa, czy ja go podnieciłem? Czy on mnie chce? To nie miało tak być kurwa mać. Co jest? Przecież podobają mi się dziewczyny.. zacisnął rękę na moim oh! Zaczął za niego szarpać i go głaskać. Odchyliłem głowę i oparłem ją o jego ramie. Zacząłem cicho pojękiwać. Co ty robisz!? Sebastian co ty kurwa robisz!? Zabrałem jego rękę, poszedłem do łazienki i sam sobie to zrobiłem. Jebany zbok, żeby tak człowieka tam.. no więc wziąłem prysznic i trochę się odstresowałem. Było ni trochę lepiej. Wszedłem do pokoju i pierwsze co zauważyłem to mężczyznę z ujebaną ręką czymś białym i lepkim zapinającym spodnie. On nie.. zarumieniłem się.

- Nie chcesz jeszcze pospać? - powiedział w moją stronę i wytarł rękę o jakąś ścierkę. Tylko po to, żeby dalej mnie dotykał? Chętnie.. znaczy nie, nie, nie! Oczywiście, że bym nie chciał.

- Nie - odpowiedziałem stanowczo. Przyciągnął mnie do siebie i posadził na swoich kolanach.

- Szymański nie sprzeciwiaj mi się - szepnął mi do ucha.

- Nie chce już spać.. - szepnąłem. Zrobiło mi się gorąco. Bardzo gorąco.

- Oh niech Ci będzie - ułożył mnie na sobie. Ludzie pomocy.. chce iść do Lewego.. błagam! Ratunku! Oh! Znowu zaczął mnie dotykać. Wsadził rękę pod moją koszulkę i zaczął dotykać mojej klatki piersiowej. Oh chce uciec!

- Patrz Jurásek! - chyba źle wypowiedziałem nazwisko, ale spojrzał się w stronę drzwi, a ja spierdoliłem z jego kolan. Moje serce biło tak szybko. Wybiegłem z pokoju i poszedłem do Milika.

- Dzień dobry biuro Milik Cię zeswata z tej strony - powiedział po otworzeniu mi drzwi. Przeleciał po mnie wzrokiem. Pewnie się zastanawiał, co do cholery u niego robię. Uchodziłem za jednego z tych hetero z naszej representacji, a on swatał raczej z mężczyznami.

- Uhh.. Milik.. twoja rada, co do robienia loda się przydała o uh.. - szeroko się uśmiechnął i wciągnął mnie do środka.

- I co w związku z tym? Chcesz kolejną? - poprawił moją bluzę. On zawsze znajdował okazję do przyczepienia się do ubioru. Krychowiaka w tym względzie lubił najbardziej. Nie było dnia, a nawet godziny bez przyczepienia się do czego kolwiek związanego z nim i jego modą. No nasz modniś no. Głównie modniś właśnie Milika i Szczęsnego.

- Uhh.. czy seks z mężczyzną jest zły? Czy to boli? - poklepał mnie po głowie. Chyba naprawdę jestem aż tak niedoinformowany.

- To nie jest złe i nie boli - pocałował mnie w główkę. - Nie ma co się bać - poklepał mnie po karku. Jak jeszcze raz mnie dotknie to wybuchnę.

- Okej dziękuję Milik.. - odsunąłem się od niego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro