Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6

Następnego dnia jak zwykle poszłam do szkoły. na szczęście nikt nie zwrócił szczególnej uwagi na nowy kolor moich włosów. W końcu farbowanie ich jest normalne, chociaż może nie w taki sposób jak ja, ale mniejsza.

- Sarah! - zatrzymałam się na dźwięk swojego imienia. Kiedy się odwróciłam, zobaczyłam trójkę moich przyjaciół, którzy biegli w moją stronę.

- Nie poczekałaś - powiedziała z wyrzutem Tina. Oczywiście zapomniałam, że miałyśmy razem wracać.

Tina była z mojego rocznika i chodziła do klasy o tym samym profilu co ja. Miała dosyć ciemną karnację, ale nie aż tak bardzo, do tego brązowe włosy, które obcięła na krótko i zwykle stawiała do góry, i duże czarne oczy. Była niższa ode mnie i drobniejsza, czego zawsze jej zazdrościłam. Przy niej wyglądałam jak wielkolud.

- Sorry - powiedziałam wzruszając ramionami.

- Sorry? - żachnął się Brian, chłopak Tiny i mój przyjaciel, chociaż można nazwać go moim starszym bratem - Tylko tyle? To nie ty musiałaś słuchać jak się piekli, bo nigdzie nie mogła cię znaleźć - uśmiechnęłam się pod nosem na słowa blondyna. Akurat takie humorki Tiny znałam doskonale.

- Oj no wyleciało mi z głowy - powiedziałam przewracając oczami. Poczułam, że ktoś mi się przygląda i zobaczyłam uważne spojrzenie Tiny i Aarona. Chociaż byli rodzeństwem, byli od siebie całkowicie różni, ponieważ Tina wdała się w mamę, a on w ojca.

Wspólną cechą wyglądu były włosy. Oboje mieli brązowe. Aaron miał jaśniejszą karnację od swojej siostry, a jego oczy nie były koloru kruczych piór, tylko głębi oceanu. Kolejną cechą, którą oboje mieli były ani za delikatne, ani za ostre rysy twarzy, czego im zazdrościłam, bo moje były zbyt ostre. Przynajmniej jak na moje oko.

Rodzeństwo spojrzało się na siebie i skinęli głowami. Podniosłam brew niczego nie rozumiejąc.

- Wiesz - zaczęła przeciągle Tina - Zachowujesz się trochę... - zawahała się, nie wiedząc ja dokończyć.

- Inaczej? - podsunął jej brat, a ona pokiwała głową.

- Nie wiem o co wam chodzi - ponownie wzruszyłam ramionami - Nie zmieniłam się. Może to przez te włosy? - odparłam chwytając końcówkę włosów.

- Nie, to nie to - podeszła kilka kroków do mnie, po czym odwróciła się do chłopaków - Dobra, na was chyba czas - uśmiechnęła się szeroko - Muszę z nią chyba porozmawiać - oni nawet nie drgnęli - Bez was kretyni - powiedziała z westchnieniem, a oni niechętnie odeszli ze spuszczonymi głowami. Zachichotałam, bo wyglądali zabawnie i uroczo za razem.

W drodze powrotnej, w której odprowadzałam Tinę, opowiedziałam jej, że napady i w ogóle wszystko zniknęło.

Niby wszystko pięknie, ale cały czas towarzyszyło mi czucie, jakby ktoś, albo coś, mnie śledziło. Nie ważne, że za każdym razem jak się odwracałam nic nie widziałam. To uczucie mnie nie opuszczało i ani trochę mi się nie podobało.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro