Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 23

   Nie było lekko, choć obaj zdążyli przez dwa lata przywyknąć do warunków syberyjskich. Mróz nie doskwierał im tak bardzo, stali się bardziej zahartowani i sprawni fizycznie. ZSRR zdążył przerosnąć RP niemal o głowę, w ogóle mocno się zmienić. RP nadal był od niego lepiej wyszkolony, choć w siłowaniu się na rękę już mógłby z nim nie wygrać. Bolszewik mimo to, nie wykorzystywał jakoś bardzo tej siły, nie był agresywny, nie wdawał się w bójki z mieszkańcami miasteczka, tylko siedział i czytał książki. Czasem też pisał i uwielbiał rozmawiać. Gadał bardzo dużo, jak zawsze, ale RP zdążył już się nawet do tej paplaniny przyzwyczaić. Ostatnio po przestudiowaniu wielu książek, w tym Marksa, polubił dyskutować o polityce. Krytykował wszelkiego rodzaju działania polityczne ojca i innych państw, RP w większości zgadzał się z jego poglądami, choć nie zawsze. RP był socjalistą, a nie komunistą jak ZSRR. Co prawda bolszewik jest w takim wieku, że może mu to się jeszcze zmienić, ale wydaje się, że skrajna ideologia już mocno się w nim zakorzeniła.

   W tym czasie IR robił wszystko, by ściągnąć ich z powrotem z Syberii. Jaki miał wybór, niż wysłanie ich tam? To, że jest carem, nie znaczy, że decyduje o wszystkim, teraz czasy są, jakie są i różni politycy i urzędnicy maja coraz większą władzę. RP zostałby oskarżony za zbrodnie i zamach stanu, a ZSRR za dezercje. Za oba te wywinięcia, według prawa wojennego jest kara śmierci. IR nie miał w tej sprawie za wiele do gadania, a nie chciał pozwolić, by jego synowie zostali rozstrzelani, nigdy by się po tym nie pozbierał i chyba sam by się zabił, więc nacisnął mocno na sąd wojskowy i wymusił Sybir. Poza tym, obu trochę cięższe warunki nie zaszkodzą, IR też spędził z dwa lub trzy lata na Syberii. Może nie za żadne wywinięcie, ale jednak.

   W końcu udało się i mógł osobiście ich odebrać, odpowiednio wcześnie wysyłając do nich list. ZSRR i RP akurat przyzwyczaili się do tego miejsca, które mimo pozornego chłodu, okazało się przytulne i nawet zaczynało się czuć w nim jak w domu, więc wizja powrotu do Petersburga wcale nie była jakaś wybitnie fajna.

   RP opatulony w płaszcz, choć przywykły już do śnieżnej, syberyjskiej jesieni i czekał na pociąg. Ani on, ani ZSRR nie kwapili się, by cokolwiek do siebie powiedzieć, obaj byli zbyt pogrążeni w swoich własnych przemyśleniach. Jeśli IR myśli, że pojadą z nim z powrotem do Petersburga, to się myli. RP jedzie prosto do Warszawy. Ma gdzieś, co z IR i co z ZSRR, ma swoje sprawy na głowie, a nie przybranego ojca czy brata.

   Pociąg przyjechał. Znacznie lepszy, niż w tamtą stronę, nie był to transportujący piach, rozklekotany grat, a ładny pociąg pasażerski. ZSRR czuł się dziwnie, patrząc na niego, przywykł do ubogich warunków, a tu czułby się jak jakiś dzikus wśród cywilizacji. Drzwi wagonu się otworzyły i stanął w nich IR. RP zachował niewzruszoną twarz, a ZSRR lekko się skrzywił.

   – Po co przyjechałeś? – zapytał chłodno ZSRR. IR lekko się wzdrygnął, tak ZSRR mocno się zmienił, byli już niemal tego samego wzrostu, a jego głos był niższy i chłodniejszy. 

   – A, pomyślałem, że dotrzymam wam towarzystwa w drodze z powrotem do Petersburga. – powiedział z lekkim uśmiechem, starając się nie zwracać uwagi na chłodne twarze swoich synów. – Chodźcie.

  RP wszedł za IR do pociągu. Było tu ciepło, jasno i czysto, nie było to to samo, co zimny wagon towarowy z przed dwóch lat. RP aż się wzdrygnął na to wspomnienie. Usiadł na miękkim fotelu wskazanym przez IR, odwracając wzrok, wyglądając za okno. Trochę związał się z tym miejscem, mimo, iż nie koniecznie był tu z własnej woli. ZSRR z pomocą ojca wsadził wszystko co mieli na miejsce bagażowe i opadł na fotel obok RP. IR usiadł na przeciwko ich, patrząc na nich z lekkim uśmiechem. ZSRR był zajęty bawieniem się swoimi palcami, a Rzeczpospolita nie odlepiał wzroku od okna.

   – Nie jadę do Petersburga. – powiedział w końcu RP, zerkając na IR. – Jadę do Warszawy.

   – Rozumiem. – IR poczuł nieprzyjemny ścisk w gardle. Spojrzał jakby wyczekująco na ZSRR.

   – Ani ja. – wycedził chłodno ZSRR. – Chcę edukować się w Moskwie.

   – Dobrze... To wasza decyzja chłopcy... A-ale gdybyście tylko chcieli przyjechać do domu, to drzwi dla was zawsze są otwarte. – uśmiechnął się słabo Imperium, czując kłucie w sercu. "Sam jesteś sobie winien IR. Gdybyś był lepszym ojcem, nigdy by się od ciebie nie odwrócili" pomyślał.

   – Szkoda, że nie były otwarte, gdy chciałem z domu wyjść. – RP zmrużył oczy przeszywając Rosjanina chłodnym spojrzeniem.

   IR nie odpowiedział. Oparł się o szybę, nie zaczynając już żadnej dyskusji. Przy RP i ZSRR czuł się dość obco, choć nie powinien, byli przecież rodziną (no prawie) i ich relacje nie powinny być aż tak chłodne. Po jakiejś godzinie jazdy odważył się unieść wzrok na RP, a następnie na ZSRR.

   – Przepraszam... – wyszeptał, jednak nie dostał żadnej odpowiedzi.


***

   RP stał na dworcu w Warszawie. Tu, mimo późnej jesieni, było znacznie cieplej niż na Syberii. Rozpiął swój płaszcz i zdjął szal, idąc powolnym krokiem wzdłuż brukowanej ulicy, do swojego dawnego mieszkania. Budynek wciąż pokrywały ślady minionego już powstania, z resztą, tak jak całą Warszawę i pewnie inne miasta królestwa też. 

   Wszedł do mieszkania, rozglądając się po nim. Było znacznie bardziej puste, niż kiedy je opuszczał, no cóż, zapewne weszło tu wojsko, zrabowało to, co potrzebowało i wyszło. I tak nic prawie tu nie było, więc tragedii nie ma. RP runął płasko na łóżko, było znaczne wygodniejsze, niż to twarde w domku na Syberii. Zamknął oczy i przeciągnął się, przyda mu się trochę odpoczynku... A potem znów zacznie działać.


-----------------------------------------

No hej hej. Sorry, że długo nie było rozdziału. Trochę nie miałem na niego siły, ani pomysłu, za to skupiłem się już na pisaniu przyszłych wątków, które pojawią się w tej książce i następnej. Poza tym obowiązki szkolne i prywatne też trochę przeszkodziły mi w pracy nad tym rozdziałem. Następne postaram się publikować w miarę regularnie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro