Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"I Like This..." - 7

Pov.Gregory.

— Jezus... Grzechu to dopiero drugi dzień, a ty już kuźwa, zapierdaladasz jak wół — Sapnął Pisicela.

— Tak! Ta praca jest świetna, darmowa siłownia — Zaśmiałem się.

— No dawajcie te pudła! — Usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk, naszego przyjaciela.

— No czekaj Capela, ciężkie te pudła, ja ich kurwa nie doniosę! — Odkrzyknął brązowowłosy.

— Przeginasz Janek! Pracujesz w tej pracy 2lata, a Gregory 2dni i więcej robi niż ty — Po sali rozniosły się śmiechy.

— Zamknijcie ryje — Westchnął, zmarnowany Power.

Już nikt się nie odzywał, oprócz tej krzyczącej sekretarki, która darła ryja na wszystkich, którzy szli po kawę. Nikt jej nie lubił, była stara i do tego pracowała tu 10lat. No i odzywała się ta rudowłosa, która ciągle była obok jakiegoś blondyna. Miała na imię Lily?

No pojebana...
A druga dziwna...

༺♡༻

— Ej Grzechu słuchaj! — Mruknął szybko, jakiś głos w oddali, a po tym usłyszałem ciężkie kroki.

— No co tam? — Spytałem, nawet nie wiedząc kto stoi obok mnie.

— Ah, tak pewnie mnie nie znasz. Jestem Alex Andrews. Mam dla ciebie papiery i pudła. Niestety, ale dziś będziesz, również dowoził paczki — Odparł blondyn.

— Jasne — Odpowiedziałem krótko, a chłopak podał mi papiery.

— Dobra... Leć, a tak w ogóle zapraszam później do biura szefa, dziś przybył. Myślę, że przydałaby wam się rozmowa — Mrugnął do mnie i odszedł.

— Ta dzięki — Szepnąłem do siebie.

— Grzesiu! — Moja siostra podbiegła do mnie i opowiedziała, że podszedł do niej jakiś Alex Andrews, na co się zaśmiałem.

༺♡༻

Pov.Erwin.

— To jest David Gilkenly jest mega śmieszny, niemiły i dużo krzyczy. Laborant, również jest śmieszny, miły i nie może oddychać bez maski, przez klątwe. To jest Albert Speedo, przyjacielski, miły i kręci z Vasquez'em. Vasquez Sindacco jest cichy, miły i kręci z Albertem. Dia jest debilem i jest odklejony 24/7. San, który pojawia się tylko wtedy, gdy Dii nie ma, no ale dziś jest. Kui, nasz ojciec, szef i najlepszy przyjaciel. David, również jest wampirem, Laborant jest elfem, Speedo normalnym człowiekiem, Vasquez... To wampir, Dia to wilkołak i San jest człowiekiem... A i Kui, jest również człowiekiem — Przedstawił wszystkich białowłosy.

— Hej Carbuś, kto to? — Brunet zawiesił się na ramieniu Carbo.

— To jest Erwin, Davidku — Odpowiedział i pstryknął drugiego chłopaka w czoło, na co się zaśmiałem.

— Kim jest? — Znów zadał pytanie.

— Nie wiem — Brązowooki przytulił Davida, a drugi oddał uścisk.

— Bez żadnych numerów — Szepnął, a ja tylko spojrzałem na nich pytająco.

— Davidek... Jestem głodny — Mruknął niezadowolony Nicollo.

— Więc, gdzie jest Kui? — Spytałem cicho, nie chciałem im przeszkadzać, ale robota, robotą.

— Jest na zapleczu — Widziałem jak mój przyjaciel zamyka oczy i wtula się bardziej, w bruneta.

Nie chcąc im dłużej przeszkadzać, zrobiłem im, dyskretnie zdjęcie i pobiegłem na zaplecze. Otworzyłem powoli drzwi i wszedłem powoli, po czym moim oczom ukazało się pięknie, wyglądające pomieszczenie.

— Siadaj Erwinie. Słyszałem, że Carbonara, zapoznał cię już z "wszystkimi" — Na głos, momentalnie podskoczyłem.

— Tak — Odpowiedziałem szybko i podszedłem do krzesła, po czym na nim usiadłem.

— Więc... — Zaczął niski mężczyzna.

༺♡༻

— I jak, zgadzasz się? — Spytał, mężczyzna naprzeciw mnie, z uśmiechem.

— Tak! To dosyć dobra oferta — Odpowiedziałem, a na moją twarz, również wkradł się uśmiech.

— Podoba mi się to — Zaśmiał się, a do pokoju wpadło z 8osób.

— Musimy cię zapoznać z innymi! — Wykrzyczał białowłosy.

༺♡༻

516słów

I jeszcze nawet nie jest połowa tej jakże okropnej historii 🙂🔫
(Nie no nie jest taka zła lol)

Nie mam nic więcej do powiedzenia XD

Miłego dnia/nocy! <333

Coffeuu~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro