"I Like This..." - 7
Pov.Gregory.
— Jezus... Grzechu to dopiero drugi dzień, a ty już kuźwa, zapierdaladasz jak wół — Sapnął Pisicela.
— Tak! Ta praca jest świetna, darmowa siłownia — Zaśmiałem się.
— No dawajcie te pudła! — Usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk, naszego przyjaciela.
— No czekaj Capela, ciężkie te pudła, ja ich kurwa nie doniosę! — Odkrzyknął brązowowłosy.
— Przeginasz Janek! Pracujesz w tej pracy 2lata, a Gregory 2dni i więcej robi niż ty — Po sali rozniosły się śmiechy.
— Zamknijcie ryje — Westchnął, zmarnowany Power.
Już nikt się nie odzywał, oprócz tej krzyczącej sekretarki, która darła ryja na wszystkich, którzy szli po kawę. Nikt jej nie lubił, była stara i do tego pracowała tu 10lat. No i odzywała się ta rudowłosa, która ciągle była obok jakiegoś blondyna. Miała na imię Lily?
No pojebana...
A druga dziwna...
༺♡༻
— Ej Grzechu słuchaj! — Mruknął szybko, jakiś głos w oddali, a po tym usłyszałem ciężkie kroki.
— No co tam? — Spytałem, nawet nie wiedząc kto stoi obok mnie.
— Ah, tak pewnie mnie nie znasz. Jestem Alex Andrews. Mam dla ciebie papiery i pudła. Niestety, ale dziś będziesz, również dowoził paczki — Odparł blondyn.
— Jasne — Odpowiedziałem krótko, a chłopak podał mi papiery.
— Dobra... Leć, a tak w ogóle zapraszam później do biura szefa, dziś przybył. Myślę, że przydałaby wam się rozmowa — Mrugnął do mnie i odszedł.
— Ta dzięki — Szepnąłem do siebie.
— Grzesiu! — Moja siostra podbiegła do mnie i opowiedziała, że podszedł do niej jakiś Alex Andrews, na co się zaśmiałem.
༺♡༻
Pov.Erwin.
— To jest David Gilkenly jest mega śmieszny, niemiły i dużo krzyczy. Laborant, również jest śmieszny, miły i nie może oddychać bez maski, przez klątwe. To jest Albert Speedo, przyjacielski, miły i kręci z Vasquez'em. Vasquez Sindacco jest cichy, miły i kręci z Albertem. Dia jest debilem i jest odklejony 24/7. San, który pojawia się tylko wtedy, gdy Dii nie ma, no ale dziś jest. Kui, nasz ojciec, szef i najlepszy przyjaciel. David, również jest wampirem, Laborant jest elfem, Speedo normalnym człowiekiem, Vasquez... To wampir, Dia to wilkołak i San jest człowiekiem... A i Kui, jest również człowiekiem — Przedstawił wszystkich białowłosy.
— Hej Carbuś, kto to? — Brunet zawiesił się na ramieniu Carbo.
— To jest Erwin, Davidku — Odpowiedział i pstryknął drugiego chłopaka w czoło, na co się zaśmiałem.
— Kim jest? — Znów zadał pytanie.
— Nie wiem — Brązowooki przytulił Davida, a drugi oddał uścisk.
— Bez żadnych numerów — Szepnął, a ja tylko spojrzałem na nich pytająco.
— Davidek... Jestem głodny — Mruknął niezadowolony Nicollo.
— Więc, gdzie jest Kui? — Spytałem cicho, nie chciałem im przeszkadzać, ale robota, robotą.
— Jest na zapleczu — Widziałem jak mój przyjaciel zamyka oczy i wtula się bardziej, w bruneta.
Nie chcąc im dłużej przeszkadzać, zrobiłem im, dyskretnie zdjęcie i pobiegłem na zaplecze. Otworzyłem powoli drzwi i wszedłem powoli, po czym moim oczom ukazało się pięknie, wyglądające pomieszczenie.
— Siadaj Erwinie. Słyszałem, że Carbonara, zapoznał cię już z "wszystkimi" — Na głos, momentalnie podskoczyłem.
— Tak — Odpowiedziałem szybko i podszedłem do krzesła, po czym na nim usiadłem.
— Więc... — Zaczął niski mężczyzna.
༺♡༻
— I jak, zgadzasz się? — Spytał, mężczyzna naprzeciw mnie, z uśmiechem.
— Tak! To dosyć dobra oferta — Odpowiedziałem, a na moją twarz, również wkradł się uśmiech.
— Podoba mi się to — Zaśmiał się, a do pokoju wpadło z 8osób.
— Musimy cię zapoznać z innymi! — Wykrzyczał białowłosy.
༺♡༻
516słów
I jeszcze nawet nie jest połowa tej jakże okropnej historii 🙂🔫
(Nie no nie jest taka zła lol)
Nie mam nic więcej do powiedzenia XD
Miłego dnia/nocy! <333
Coffeuu~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro