Rozdział 4
Gdy wrócili do domu, od razu wzięli się za naprawę Golfa.
– Iwona, dawno mówiłem ci już, że twój Golf to grat – powiedział chłopak, pochylając się nad silnikiem.
Dziewczyna urażona wyprostowała się niczym struna, po czym podeszła do brata i wskazując na niego czarnym od smaru palcem, powiedziała:
– Nigdy tak nie mów – ostrzegła i dodała:
– Może Cię słyszy i dlatego się psuje.
Tomek wiedział, że Golf jest oczkiem w głowie jego siostry. I każdy, kto miał złe zdanie na temat niemieckich aut, lub co gorsza nie znał się na nich, zasługiwał według niej na pogardę.
Taka była jego siostra, pewna siebie, choć on, użyłby raczej słowa uparta.
– To jak spotkanie z twoim „gangiem” ?– spytała, dziewczyna śmiesznie akcentując ostatnie słowo.
Tomek na to wspomnienie uśmiechnął się szeroko.
– Ciekawie, zdecydowanie ciekawie – powiedział, śmiejąc się.
– Oho. Co tym razem wymyślili?– spytała ciekawa. Znała niektóre historie. Część na pewno była warta spisania.
– Zrobili Glonojada. A raczej Adam zrobił.– Na to słowo Iwona wpierw się skrzywiła, a potem zaśmiała. Słyszała o tym. I raz miała okazję widzieć na żywo.
– A co się stało, że Adam się zgodził? Dawno tego nie robił – spytała zdziwiona.
– No wiesz, z okazji mojego powrotu – odparł z lekką goryczą w głosie.
Przypomniało mu to o niezbyt miłym pobycie na policji.
– A no tak. To, co pewnie jeszcze impreza się szykuje?
Domyślała się, że chłopaki będą chcieli świętować powrót kumpla do żywych. Po czym przypominając sobie, że jej braciszek nie będzie organizować spotkania bandy przy niej, dodała:
– Jak coś to mogę wtedy wyjechać do koleżanki.
– Dzięki, ale nie trzeba.– Uśmiechnął się Tomek.– Chodź, imprezę zorganizujemy, ale pewnie na łące koło opuszczonej trasy, którą odkryłaś.
– Jak mogłam się nie domyślić. Nie byłoby imprezy bez wyścigów.
– Właśnie, a żeby nie podpaść glinom, będziemy spać albo w namiotach, albo w autach. Raczej chłopaki zrozumieją, tym bardziej że dopiero co wyszedłem.
Iwona nic na to nie powiedziała, ale uśmiechnęła się szeroko. Już to sobie wyobrażała, czterech facetów gnieżdżących się pod jednym namiotem.
– Obiecasz mi coś?- zapytała z nadzieją w głosie.
– Obiecuję, że będziemy uważać – powiedział, chcąc ja uprzedzić.
– Nie o to mi chodzi, choć nie, czekaj, o to też. Obiecaj mi, że jak wrócisz, to opowiesz mi, co się działo.
Na widok jej proszącego spojrzenia, Tomek zaczął się śmiać. Nie spodziewał się, że może jej aż tak zależeć.
– To masz jak w banku.
-------Tego samego dnia wieczorem. ---
– Ok chłopaki to jedźcie za mną – powiedział Tomek do reszty, kiedy wyjeżdżali spod Biedronki w Szczuczynie. W końcu musieli zrobić zapasy na imprezę.
Po drodze zebrali jeszcze kilka osób.
Początkowo planowali imprezę we własnym gronie, jednak im więcej osób tym lepiej. Dlatego zaprosili kilku dodatkowych znajomych.
Tak na opuszczoną drogę trafił między innymi Łukasz, niski brunet w zielonym, stuningowanym Daewoo Tico. Oczywiście tuning na razie obejmował tylko wygląd, ale nie zmieniało to faktu, że każdy, kto słyszał „ztiuningowane Tico”, śmiał się na całego.
Jednak to kierowca był unikalny. Zakręcony informatyk, z wielkimi binoklami na nosie. Ciekawe, że gdy gubił okulary, co zdarzało mu się zadziwiająco często, zachowywał się niczym Velma w Scooby Doo. Jednak popularność zyskał swoimi pomysłami, a im więcej wypił, tym jego wyobraźnia pracowała lepiej.
I zawsze gdziekolwiek jechał, zaraz zapraszał swoją koleżankę z klasy, oczywiście wmawiając jej, że to impreza z wyścigami. Bo tylko wtedy się zjawiała.
Tak kilka miesięcy wcześniej Tomek i chłopaki poznali Elę. Zakręconą brunetkę.
Właśnie wjechała na opuszczony plac w swoim Volkswagenem Polo.
Turkusowe autko z przodem zrobionym w stylu Rat było dość znane. Sprawiało wrażenie zwykłego, ale pod zardzewiałą maską skrywa się bestia. Silnik 1.6 podrasowany do tego stopnia, że z fabrycznego 125 KM osiągał prawie 190 KM.
Nikt nie dał rady dowiedzieć się, kto tak podrasował jej auto.
– No hej.– Przywitała się, wysiadając i przybiła piątkę z chłopakami. Była ubrana w czarne jeansy, nieodłączne niebieskie trampki i koszulkę z narysowanym golfem. Czyli prawie tak samo, jak zawsze.
– Mam nadzieję, że tym razem Łukasz mnie nie okłamał – mówiła dalej dziewczyna.
– Nie tym razem, nie kłamie. Nie musisz go walić po głowie.– Zaśmiał się Tomek, witając się z dziewczyną i patrząc jej w oczy. Zawsze go zachwycały. Jedno zielone, drugie brązowe. Robiły wrażenie od pierwszego spojrzenia.
– Oj raz czy dwa dostał, co poradzę, że gdy kłamie, to mnie denerwuje. A właśnie wybaczcie chłopaki, ale zostaję tylko na wyścigi. Obiecałam Iwonie, że do niej pojadę, w końcu jak jej brat imprezuje, to my możemy w spokoju poplotkować.– Zaśmiała się, patrząc na Tomka.
– A no tak spotkanie psiapsiółek.– Dodał chłopak. Cieszył się, że jego siostra ma taką przyjaciółkę. Miały przynajmniej wspólną pasję.
W tym momencie za plecami chłopaków rozległ się krzyk:
– Eleonora, fajnie, że przyjechałaś. Od razu będzie ciekawie.
– Cześć Łukasz – powiedziała spokojne dziewczyna. Jednak na jej twarzy pojawił się grymas, spowodowany krzykiem. – Czy zawsze musisz się witać tak samo?
Zdążyła się go spytać tuż przed tym, jak chłopak zamknął ją w niedźwiedzim uścisku.
– Muszę, bo inaczej byłoby nudno.– Zaśmiał się, gdy ją puścił, zwrócił się do wszystkich.
– To, co zaczynamy wyścigi?
Odpowiedzią były wiwaty i okrzyki.
Od pewnego czasu to Łukasz był sędzią, głównie z tego względu, że się nie ścigał. W końcu jego Tico się do tego nie nadawało. Zresztą był obiektywny.
– A chłopaki mam pytanie. Czy z nami będzie mógł ktoś jeszcze wystartować?– spytała się Ela.
– Zależy kto?– odparł Łukasz.
– Zaprosiłam kolegę z sąsiedztwa. Jest dobrym kierowcą i szuka godnych przeciwników.
Jak na zawołanie na drogą wjechała czarna Honda Civic 8 generacji, jak dobrze ocenił Tomek. Domyślił się, że to pewnie jakiś laluś.
Z aut po chwili wsiadł wysoki blondyn w skurzanej kurtce i z poważną miną podszedł do grupki.
– Chłopaki to jest Paweł – powiedziała dziewczyna.
– A co sam nie umie się przedstawić?– zadrwił Marcin, nie lubił podejrzanych typów. Tomek zaśmiał się w duchu na jego słowa. Laluś tylko się nieznacznie skrzywił.
– Umiem, ale lubię, jak przedstawia mnie ładna dziewczyna – odpowiedział chłopak aksamitnym głosem, lekko się przy tym uśmiechając.
– Dobra, dobra Paweł nie słodź, bo i tak nie uwierzę. A teraz może przejdźmy do rzeczy i zacznijmy wyścigi.– Zaproponowała dziewczyna.
– Dobra to, kto chce być pierwszy?– zapytał Łukasz.
– Chętnie ja – zawołał Marcin z pewnym siebie uśmiechem. Ostatnio trochę pracował nad Audi i wiedział, że osiągi znacznie się zwiększyły.
– To w takim razie ja też chętnie wystartuje – powiedział Paweł, ruszając do auta.
– Uu, szykuje się ciekawy wyścig – zawołał podekscytowany Łukasz.
„Laluś będzie miał twardy orzech do zgryzienia, Marcin to najlepszy kierowca, zaraz po mnie” -pomyślał Tomek.
Auta stanęły na linie startu, a na mecie niecałe ćwierć mili dalej stanął Łukasz, oceniając kto wygrał, w razie kłótni nagrywał linię mety, by lepiej ocenić i mieć dowód.
Gdy mignęła flaga, auta ruszyły z piskiem opon. Wszystkie głowy od razu zwróciły się wraz z pojazdami. Początkowo szły łeb w łeb.
Po chwili delikatnie na przód wysunęła się Audi.
„Pewnie zredukował, ale chłopie za wcześnie” - pomyślał Tomek.
Miał rację, usłyszeli tylko, jak Honda przyspiesza i po chwili minęła linię mety jako pierwsza. Zaświeciły się już tylko czerwone światła i obaj zaczęli hamować.
– Kurcze Marcin przegrał, pierwszy raz od dawna – powiedział zaskoczony Adam.
– Czyli trzeba utrzeć nowemu nosa – stwierdził tylko Tomek i skierował się do swojej BMW.
Chwilę później już stał, czekając na rywala. Gdy Honda pojechała, Tomek zwrócił się do kierowcy.
– To, co spróbujesz z następnym?
– Dobra – odpowiedział pewny siebie.
Obaj kierowcy byli maksymalnie skupieni, potrafili docenić umiejętności rywala i obaj nie zamierzali przegrać. Brzmi to, jak w kiepskich filmach, ale żaden nie zamierzał być tym słabszym. Jednak Tomek miał jeszcze jedną motywację, mimo chęci utrzenia nosa lalusiowi, który pokonał jego kumpla. W głębi kotłowała się w nim myśl, że ten chłopak może być owym tajemniczym kierowcą. I nie zamierzał teraz dać mu wygrać.
Gdy tylko mignęła flaga, oba auta wyrwały do przodu, pozostawiając po sobie chmurę po palonych gumach.
Podobnie jak wcześniej obaj jechali obok siebie. Jednak to BMW miało większą przewagę mocy i wysunęło się do przodu. Różnica była coraz większa, po okolicy rozniosły się ryki silników i chwilowy głośniejszy ryk Hondy, gdy zredukował bieg, by mieć więcej mocy. Jednak mimo chwilowego wyrwania do przodu nadal pozostawał w tyle. BMW nawet bez redukcji prowadziło i przekroczyło metę jako pierwsze.
W tym momencie rozległy się głośne wiwaty, jednak tego Tomek już nie słyszał, zaczął gwałtownie hamować, przy tej prędkości nie chciał wypaść poza asfalt.
Gdy już wrócił na linię startu, wyszedłby pogratulować rywalowi. Paweł przegrał, ale walczył dobrze.
– Brawo, jeszcze trochę a byś wygrał – odezwał się, ściskając chłopakowi dłoń.
– Dzięki, to był dobry wyścig – odpowiedział, o dziwo lekko się uśmiechając.
Po chwili chłopak odjechał, a zmagania dalej trwały. Mimo to Tomek nadal się zastanawiał czy ten chłopak, może być tajemniczym kierowcą z Datsuna. I im więcej myślał, tym coraz bardziej skłaniał się ku temu.
W tym czasie reszta równie mocno walczyła o wygraną. Tak o to Ela pokonała zarówno Adama, jak i Janka, nie dała tylko rady Marcinowi.
Ku zdziwieniu wszystkich mało jej brakowało.
– Wiesz co Tomek, ta dziewczyna coraz bardziej mnie zaskakuje. A na początku jak ją poznaliśmy, wydawała się szarą myszką. Przecież kiedyś nawet by mi nie zagroziła, a dziś, prawie przegrałem- wyżalał się Marcin po wyścigu. Jednak po jego twarzy błąkał się uśmiech. Cieszył się, że ich przyjaciółka, jest coraz lepszym kierowcą.
– Wiesz co? – Zaczął, uśmiechając się do kumpla.– Zgadzam się z Tobą.
Marcin miał jeszcze coś powiedzieć, ale uciął, widząc nadchodzącą dziewczynę.
– Ok ja już się zwijam. Ograłam tego, kogo mogłam i jadę dalej.
– A co ze mną się nie zmierzysz?– spytał obrażony Tomek.
Dziewczyna się zaśmiała.
– Nie dziś, może jak zmienię auto na mocniejsze.
Pożegnali się i Ela odjechała przy dźwiękach mruku silnika.
– Ok, chłopaki pora rozpocząć imprezę – zawołał Marcin, gdy tylko Polo zniknęło za zakrętem.
Dopiero teraz rozległy się wiwaty, a z małego Tico rozległa się głośna muzyka.
– Ale wiecie, że wcześniej też mogliśmy zacząć tę część imprezy?– spytał Janek, próbując przekrzyczeć basy płynące z autka.
– Eee z Elką to nie byłoby to samo – zawołał Marcin na cały głos, pomiędzy łykami alkoholu.
Po godzinie Łukasz wpadł na pomysł. Chciał wypróbować nowy przepis. Nazwany tajemniczo Kociołkiem Panoramixa.
Wszystkie napoje, które mieli, począwszy od coli, poprzez napój energetyczny i syrop, a na wódce skończywszy. Wlali wszystko do jednej butelki.
------- Nad ranem ------
Tomek obudził się w aucie, czując smród koło twarzy. Spojrzał w lewo, nie zauważył nic, tylko bok auta. Spojrzał w prawo i gdy zorientował się, co było źródłem smrodu, wstał gwałtownie.
Czyjeś śmierdzące nogi.
Powiódł spojrzenie wzdłuż nóg, szukając właściciela śmierdzieli. No tak Marcin.
Dopiero teraz poczuł ogłuszający ból głowy.
I dopiero zaczął sobie przypominać, co działo się w nocy.
Kociołek Panoramixa, namawianie Łukasza by każdy się napił, a potem...
A właśnie co potem?
Wysiadł z auta i się rozejrzał.
Widząc napis na budynku obok, kompletnie zbaraniał.
Co do jasnej ciasnej robią pod Szpitalem?
-----------------------
Na Razie nudniejszy, ale było to potrzebne dla późniejszych wydarzeń.
A co myślicie o nowych postaciach?
Czy podobnie jak Tomek podejrzewacie, że Paweł to tajemniczy kierowca?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro