Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 18

Idąc na wyścig, nie mógł przestać myśleć o Eli.
Ona i coś takiego?
To wszystko mi się nie zgadzało. Wiedział, że by ich nie zdradziła. Tym bardziej, że było słychać, jak jest wewnętrznie rozdarta.jednak pamiętał też historię z ich drugiego wyścigu w Piszu. To zdecydowanie była dziewczyna. 
Potrząsnął głową, wiedział, że nie może teraz o tym myśleć. Musi teraz wygrać wyścig. I musi na tym się teraz skupić.
"Oj, ciężkie zadanie. Skupić się na jednym, kiedy usłyszał takie rzeczy"

Jednak zbliżając się do samochodu, przypomniał sobie o czymś.
-Marcin! Zapomniałem, chciałeś poradzić się mnie w jakiejś sprawie.

Marcin spojrzał na niego pytająco, a potem łapiąc o co chodzi, uśmiechnął się:
-Tak racja, ale to może poczekać. Leć na wyścig i pokaż kto tu rządzi.

Tomek uśmiechnął się szeroko i ruszył do BMW.
Miał dobre przeczucia. Dopiero teraz poczuł podekscytowanie. Godny przeciwnik, oznaczał dobry i trudny wyścig. A takie były najlepsze.
Gdy usłyszał piękny pomruk tłumika swojego auta, uśmiechnął się jeszcze szerzej.
"To jest to co lubię"
Po czym ruszył na linię startu. Tam czekał już Datsun.
Tomek spojrzał na przeciwnika. Jak zwykle w kasku. Jednak zobaczył coś, na co już wcześniej zwrócił uwagę. Małe dłonie. Czuł się jak w swoim śnie. A to mu się nie podobało. Znów potrząsnął głową.
"Pamiętaj,teraz wyścig"
Powtarzał sobie.

Skupił wzrok na światłach. Akurat w tym momencie jego przeciwnik spojrzał na niego. I powtarzał sobie to samo.
W tym momencie światła zaczęły się zmieniać. I oba auta paląc gumy ruszyły do przodu. Datsun ponieważ ruszył z lekkim opóźnieniem, został nieco z tyłu.
Tomek widząc to, starał się tym bardziej. Miał zapas mocy, więc wykorzystał go najlepiej jak mógł. Im większe obroty, tym większa moc.
Gnał przez tor z zawrotną prędkością, nie spostrzegł się a jechał już powyżej 200 km na godzinę.
Zachowywał się jak by widział tylko to, nawet nie interesował się gdzie jest przeciwnik, była tylko prędkość.
Nie spostrzegł się nawet kiedy minął metę. A był pierwszy.
I chyba nawet nie jechał tak szybko.
Zorientował się co i jak kiedy dostrzegł, że tor się kończy. Wcisnął gwałtownie hamulec. Niestety prędkość była za duża. Wiedząc, że może się nie wyrobić, zaciągnął hamulec ręczny i postawił samochód bokiem, akurat na granicy toru. Dosłownie wychamował w ostatniej chwili.
Teraz zrozumiał jak  niebezpiecznie jest  gdy tracisz koncentrację. Gdyby wpadł pełną prędkością w trawę mogłoby skończyć się na dachowaniu.
Teraz dopiero poczuł, że się wystraszył. Otworzył drzwi, czując pod nogami trawę, miał wręcz miekkie ze strachu nogi.

Jeszcze nie miał takiej sytuacji, żeby w pewien sposób wyłączył się za kierownicą, do tego stopnia, żeby nie zwracał uwagi na niebezpieczeństwa.

Zdecydowanie sytuacja z Elą wpłynęła na niego za bardzo.
"Ale czemu?"- zadał sobie to pytanie, w tym momencie zobaczył zbliżającą się Audi.

-Co ty tu robisz?- spytał zdziwiony, gdy jego kumpel wysiadł z auta

-To ja mogę się ciebie spytać o to samo. Pognałeś z prędkością światła, przez metę, a potem nawet nie chamowałeś. Wszyscy się wystraszyli nawet nasz Tajemniczy. Dosłownie wypadł z auta i rzucił się do nas by ktoś za nim jechał. Sam chciał jechać, ale ruszyłem za Tobą. Gościu tor ma 3 km, a ty przejechałeś go całego.

Tomek patrzył na niego coraz bardziej zdziwiony. Jak mógł sobie pozwolić na taką nieostrożność.
-Wiesz co chłopie?- przerwał mu Tomek- Kiepsko ze mną. Teraz to ja potrzebuję twojej rady. Ale najpierw wracajamy na start, żeby się nie martwili.

Marcin patrzył na niego mocno zmartwiony, ale przystał na to.
Ruszyli w drogę powrotną.

Gdy dojechali na miejsce, od razu podbiegła do niego Iwona i rzuciła się mu na szyję.
-Jak mogłeś mnie tak nastraszyć. Bałam się, że hamulce ci wysiadły.

Tomek uśmiechnął się słabo. Dobrze wiedzieć, że ktoś się o ciebie boi. Znaczy, że Cię kocha.
-Spokojnie siostrzyczko. Jest dobrze. Po prostu się rozpędziłem.

Rozdanie nagród miało być za 20 minut. Ruszyli więc na parking dla uczestników.
Byli całą grupą, jednak widząc Elę, czuł się nieco dziwnie. I czuł, że będzie musiał z nią porozmawiać. Ale najpierw chciał pogadać z Marcinem.

"Kurczę, miało być wesoło, a teraz mam niezły orzech do zgryzienia. Ach ,te kobiety"

-A gdzie nasz tajemniczy kierowca? Już wybył? -spytał się Marcina, ale tak , żeby reszta też słyszała. I widząc reakcje Eli, jak wzdrygneła się na jego słowa, wiedział, że jest z tym mocno powiązana.

Zamiast Marcina odpowiedziała Iwona.
-Tak, odjechał zaraz po tym jak Marcin ruszył do ciebie.

Po 15 minutach rozmawiania i dopytywania czy z Tomkiem wszystko ok, ruszyli w stronę sceny. Idąc Ela była cały czas z nimi.
Tomek spojrzał porozumiewawczo do Marcina. Miał pilnować czy Ela zniknie w czasie rozdania nagród. Jeśli tak, znaczy, że ona jest kierowcą.

Jednak odbierając nagrodę, cały czas widział szeroki uśmiech dziewczyny, oczy pełne dumy i uczucia. Był kompletnie skołowany. Patrzyła na niego oczami pełnymi szczęścia. Ale czemu?

I co to oznacza w sprawie kierowcy? Małe dłonie, ona w hali. A teraz ciesząca się jego szczęściem.
Wtedy doszedł do pewnego wniosku. Czemu nie może tak jak ona cieszyć się tą chwilą, może powinien po prostu przystopować, cieszyć się z tego co tu i teraz, nie ma co za nad to się zamartwiać. Przecież wiadomo ,że sprawę prędzej czy później rozwiążą, a takie rozdanie nagród jest tylko jedno.

Z takim postanowieniem uśmiechał się szeroko, pomachał pucharem. I po prostu cieszył się.

-Widzę, że już ci lepiej- zaśmiał się Marcin klepiąc go w plecy, kiedy już zszedł z podium.

-Tak. Postanowiłem, przestać dociekać i po prostu cieszyć się z lata.

-I chwała ci za to. Mądra decyzja.- pochwalił chłopak również się śmiejąc.

Odjeżdżają z wyścigów, byli naprawdę zadowoleni. Tomek jednak mimo postanowienia o wszystkim pamiętał, obserwował i analizował. Wiedział że to nie jest coś co od tak można wymazać. Spojrzał w lusterko i widząc pasażerów z tyłu uśmiechnął się i lekko uspokoił.

Jednak z tyłu to  Ela, była naprawdę zmartwiona, jednak gdy zobaczyła jak  Tomek się uśmiecha ,sama też szeroko się uśmiechnęła.. Jego uśmiech był naprawdę zaraźliwy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro