Rozdział 14
Dzięki wszystkim czytelnikom, dziękuję że nadal trwacie przy tej opowieści.Wiem, wiem wcześniejszy był słaby, ale mam nadzieję , że tym się trochę zrehabilituje.
------------------
-Ej, chłopie podnieś te cztery litery i rusz się.-rozległ się krzyk Marcina. Tomek niezadowolony podniósł lekko głowę do góry i spojrzał morderczo na kolegę.
-Wiesz co? Nie obraź się ale powiem ci jedno. Wypchaj się.- powiedziawszy to położył znowu głowę na poduszkę i odetchnął głęboko.
-Tomek!- chłopak na to westchnął głęboko.
-Co?- wręcz wykrzyczał. Miał dość,że ciągle mu przeszkadzali. Czy to tak trudno zrozumieć, że boli go głowa i ledwo co egzystuje? Najwyraźniej tak.
Do chłopaka podeszła Iwona, stanęła nad nim i z uśmiechem błąkającym się na twarzy stwierdziła.
-Jeśli nie chcesz jechać na wyścigi, wystarczyło powiedzieć.
Na to Tomek wystrzelił jak z procy
-W mordę jeża. To nie mogliście powiedzieć, a to kurczę bawicie się ze mną w kota i myszkę. Zamiast powiedzieć wprost to wołają, a ja co wróżka chrzestna, że domyślam się sam.
20 minut później byli już na miejscu, najpierw czekała ich kontrola pod bramą. najpierw wjeżdżał Jeremiasz, w końcu to on załatwiał wejściówki. U niego szybko poszło, znali już go.
Do Tomka i Marcina na szczęście nie czepiali się za bardzo,a zasługa Jeremiasza była w tym duża.
-I co byś beze mnie zrobił?-spytał się z uśmiechem chłopak, poklepując Tomka po plecach.
Gdy wjechali na plac, każdy z nich uśmiechnął się szeroko.
-Ej, trochę jak w Szybkich i Wściekłych, brakuje tylko napakowanego, łysego gościa.- zaśmiała się Ela.
-Ej,uważaj bo naprawdę przyjdzie.
Wielki plac, niegdyś był lotniskiem, teraz świetnie nadawał się na wyścigi krótko dystansowe. Wielki pas startowy, dobry asfalt,płaski teren. Czyli, krótko mówiąc raj dla kochających duże prędkości. Po prawej stronie od wjazdu, koło wielkich magazynów, do wyścigów przygotowali się następni zawodnicy. Wstęp tam mieli tylko zarejestrowani . To jednak nie zniechęcało widzów do zaglądania i choćby zobaczenia niezwykłych maszyn.Cała trójka wjechała dumnie na zagrodzony teren. Za niedługo mieli startować. I mimo, że Tomek nie cieszył się za bardzo z decyzji Jeremiasza, to wiedział, że chłopak nie jest głupi i wie co robi.
-Co? Jak mogłeś nas zapisać do słabszej ligi? Z takimi silnikami jak my mamy, możemy śmiało startować wyżej.- zaczął krzyczeć Marcin na Jeremiasza.
-Nie znasz konkurencji, zaufaj mi i nie rób z siebie głupka- odparł jeszcze spokojnie chłopak.
-Jeremiasz ma racje, nie jesteśmy tutejsi, nie znamy w pełni zawodników i ich poziomu. Dlatego zamknij się i zaufaj mu, wie co robi. I dla twojej wiadomości mnie to też się za bardzo nie podoba, ale siedzę cicho.- odparł nad wyraz rozsądnie Tomek. Wszyscy spojrzeli na niego z dużymi oczami. Na to chłopak wzruszył ramionami i dodał:
-No co? Czasem zdarzy mi się powiedzieć coś mądrego.
Do wyścigów mieli jeszcze trochę czasu, dlatego postanowili poznać konkurencję. Ruszyli wzdłuż rzędów aut. Zapowiadało się całkiem ciekawie, samochody były całkiem dobrze przygotowane. mijali większości podrasowane BMW, i Volkswageny. Zdarzały się Audi czy Mercedesy. Ale jakie było ich zdziwienie gdy doszli do budki sędziowskiej. Koło małego budyneczku stał sobie Fiat Seicento.Tak jak reszta miał naklejony numer. Czyli był jednym z zawodników.
-Haha, nieźle. No to teraz trzeba się przyłożyć, jak przegramy z tym maluchem, będzie obciach na cały region.- zaśmiał się Jeremiasz. Gdy reszta podziwiała resztę aut, Tomek, Marcin i Jeremiasz weszli do budki organizatorów po numery. Wchodząc zauważyli listę zawodników, z ich ligi było chyba z sto zawodników, za to w wyższej lidze było tylko 40.
-O witam następnych- rozległ się miły głos. Od razu spojrzeli w stronę , z której dobiegły słowa. Na przeciwko nich ,za biurkiem siedziała młoda ,blond włosa dziewczyna, miała może z 20 lat. Obok niej siedziała nieco starsza brunetka, również szeroko uśmiechnięta.
-Również startujecie?-spytała starsza.
Na to Jeremiasz wkroczył do akcji, uśmiechnął się rozbrajająco.
-Oczywiście. Ja i moi koledzy mamy jedne z najmocniejszych aut w województwie....- i zaczął swój jakże ciekawy monolog(wyczujcie ten sarkazm).
Tomek na to uśmiechnął się szeroko i spojrzał na Marcina. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo i podeszli bliżej Jeremiasza. Widać, że dziewczyny coraz bardziej miały dość jego słowotoku. Gdy już chłopak miał zaczerpnąć decha na następny monolog, chłopaki złapali go i wyrzucili za drzwi i szybko zamknęli je od środka.
-Wybaczcie naszemu koledze, ale ma specyficzny charakter. Jest naprawdę w porządku, ale jak zobaczy ładne dziewczyny ,to nie wie co powiedzieć i zaczyna ględzić bez sensu.- powiedział Tomek z szerokim uśmiechem, tłumacząc kolegę.
Dziewczyny wpierw spojrzały na nich zdziwione a potem szerokie uśmiechy wrócił na ich twarze.
-To jak się nazywacie i jakimi autami jeździcie? To uzupełnimy formularze i będziemy mogły dać wam numery i wpisać na rozkład wyścigów.- odparła już rozluźniona brunetka.
-To tak, ten szalony kolega który wyleciał przez drzwi to Jeremiasz Śmietana. Jeździ Volkswagenem Golfem 2
Ten obok- powiedział wskazując na kolegę- to Marcin Tur jeździ Audi b4 coupe. A ja jestem Tomek Bartuś- na jego nazwisko dziewczyny uśmiechneły się nieznacznie- jeżdżę BMW E30 M3.
-W porządku, za niedługo wywiesimy listę wyścigów.
Chłopaki skineli głowami i odwrocili się do drzwi, w które nadal ktoś uparcie walił. Tomek i Marcin uśmiechneli się do siebie nawzajem i otworzyli drzwi. W tym samym momencie kiedy drzwi ustąpiły, Jeremiasz wpadł do środka rozpłaszczając się na podłodze. Od razu niczym na sprężynie wybił się do góry, udając że nic się nie stało. Poprawił swoją bluzkę i uśmiechnął się zalotnie do dziewczyn za biurkiem i już miał do nich iść, kiedy jego koledzy wzięli go pod ręce i wynieśli za drzwi. Niestety nie poprzestali na tym i ciągneli go za sobą przez następne kilkaset metrów aż odallili się od biura. Całą drogę każdy odprowadzał ich wzrokiem, a kiedy Iwona i Ela ich zobaczyły uśmiechnęły się wyrozumiałe. U nich dziwne momenty były normalne.
-Wiecie co chłopaki? To było naprawdę wredne i ośmieszające.- zaczął krzyczeć oburzony Jeremiasz, gdy tylko go puścili.
-Ej, sam się ośmieszyłeś.- odparł Marcin.
-No wiesz chłopie, po tym jak zacząłeś swój występ, ciesz się, że Cię powstrzymaliśmy. Teraz przynajmniej nie podpadliśmy dziewczyną.
-Ej chłopaki, czym podpadł Jeremiasz, że musieliście go holować? - spytała rozbawiona Ela, przerywając tym rozgrywającą się dyskusję.
-Chętnie ci opowiem, a tymczasem Tomek może doprowadziłbyś naszego zabawnego inaczej kolegę?- zaproponował Marcin.
-Wiesz co Tomek, masz naprawdę ciekawą kompanię.- zaśmiał się już spokojny Jeremi.
-Wiem to aż za dobrze.
Niecałą godzinę później lista zawisła, a chłopaki przygotowywali się do wyścigów.
-Ej a gdzie reszta bandy?- zapytał Marcin.
-A nasz Marcinek się zakochał i szuka pechowej wybranki?- zadrwił Jeremi
-Czy ty chłopie nie wiesz kiedy się ugryźć w język?- odparł chłopak zaciskając pięści, a jego mięśnie napięły się, na co Jeremiszowi nieco zbledła mina. Co jak co ale z Marcinem nie chciał się bić. To była z góry przegrana walka.
-Spokojnie Marcin. Dziewczyny są na trybunach a chłopaki obczajają warszaty, żeby w razie czego mieć zaplecze na naprawy.-załagodził sytuacje Tomek.
Na to Marcin nieco się uspokoił ale wymierzył palcem w Jeremiego i powiedział:
-A ty chłopie zastanów się zanim zaczniesz znowu się ze mnie śmiać.
Na to chłopak nieco blady pokiwał tylko głową. Na ten widok Marcin zaśmiał się serdecznie i poklepał chłopaka po plecach i zaśmiał się do Tomka:
-Ale chłopak zbladł, chyba serio się przestraszył. Wisisz mi 10 złotych.
-Co? Jak to?- zawołał Jeremiasz.
-Tomek założył się ze mną, że Cię nie przestraszę. A niestety tym zblędnięciem się wydałeś.
Jeremiasz patrzył tylko na chłopaków i zaśmiał się na widok smutnego Tomka oddającego pieniądze.
-Z wami nie da się nudzić.
Chwilę potem rozległ się głos z głośnika:
-Wyścigi na 1/4 mili czas zacząć. Na start zapraszamy Marcina Tura i Kierowcę o pseudonimie Rider.
Na to chłopaki spojrzeli na siebie.
Marcin od razu wskoczył do Audi i ruszył w stronę startu. Tomek i Jeremiasz stanęli przy barierkach i obserwowali pas. Mieli dobry widok zarówno na start jaki i na dużą tablice wisząca ćwierć mili dalej, tuż nad linią mety.
Na pas startowy wjechało Audi Marcina, a po chwili obok niego ustawił się nikt inny jak...... Tajemniczy Kierowca w swoim Datsunie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro