Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

Kiedy zeszłyśmy na dół, wszyscy się już bawili. I mówiąc wszystkich, nie mam na myśli wszystkich Avengers. Mam na myśli całe miasto.
Muzyka grała bardzo głośno. Ale nie na tyle, żebym musiała krzyczeć, żeby coś komuś powiedzieć.
- Wybacz młoda, ale lecę do Clinta. Baw się dobrze! - Natasha puściła mi oczko, po czym odeszła, a ja zostałam sama.
Podeszłam do baru.
- Co weźmiesz? Wódkę, whiskey czy oba naraz? - zapytał barman, którego Stark wynajął na imprezę.
- Sok. Pomarańczowy - mruknęłam. Nigdy nie piłam i nie miałam zamaru tego zmieniać. Nie czułam takiej potrzeby.
Barman podał mi szklankę z sokiem, a obok mnie usiadł znajomy mi już mężczyzna o zielonych oczach.
- Nie pijemy? - zapytał, jakby od niechcenia.
- Nie - odparłam, bawiąc się szklanką i upijając łyk soku. - Co tu robisz?
- Przyszedłem zobaczyć, jak wyglądają słynne imprezy w Stark Tower - jego głos był opanowany i pełen wyższości. To było już moje drugie, a właściwie trzecie spotkanie z tym mężczyzną, ale mimo wszystko, był mi zupełnie obojętny. Tak samo, jak przypadkowi ludzie, zagadujacy innych w pociągach. Tym dla mnie był. Przypadkowym mężczyzną. Ale z drugiej strony, nie mogłam powiedzieć, że mnie nie ciekawił.
- I jak się podoba? - zapytałam z ciekawością. Coś mówiło mi, że tak jak i ja, nie jest fanem imprez.
- Całkiem dobrze, zwłasza, że można spotkać tu kilka ładnych dziewczyn - uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo. Zaśmiałam się.
- Dziękuję - powiedziałam, po czym dopiłam swój sok i odeszłam od baru, nie żegnając się z nieznajomym. Dużo łatwiej by było, gdyby nie przedstawił mi się jako Loki. Przynajmniej wiedziałabym, jak naprawdę ma na imię.
Chodziłam po piętrze, gdzie odbywała się impreza. Wszyscy zdawali się dobrze bawić, bardziej pijani lub mniej. Cieszyli się rozmową. Jedli, tańczyli, flirtowali ze sobą, kilka par stało w kącie i się obściskiwało. Jaka szkoda, że jedyny taniec, jakiego nauczyła mnie moja mama, to taniec towarzyski. Gdybym umiała tańczyć cos innego i miała więcej odwagi, wyszłabym na parkiet. Jednak pozostało mi tylko patrzeć, jak wszyscy dobrze się bawią. Przynajmniej mogłam posłuchać muzyki.
- Hej Gwen! Świetnie wygladasz! - wykrzyknął Stark, gdy tylko mnie zobaczył.
-Dziękuję, ty też przyzwoicie, choć mogło być lepiej - zaśmiałam się, widząc urażoną minę Tony'ego.
- Jak się bawisz? - zapytał, puszczając do mnie oczko.
- Aaaaa... Całkiem dobrze - odparłam zgodnie z prawdą. Po spotkaniu tamtego mężczyzny, cały stres mnie opuścił. Stark uśmiechnął się, po czym odszedł do Pepper, która czekała na niego na parkiecie.
Uroczo razem wyglądają. Trochę zazdroszczę Pepper cierpliwości, bo ja nie wytrzymałabym związku że Starkiem na na jej miejscu.
Nagle poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu.
- Zatańczymy? - zapytał znajomy głos. To znów był ten mężczyzna.
To już chyba podchodzi pod stalking pomyślałam, po czym zaśmiałam się z tej myśli.
- Właściwie, co mi szkodzi? - odparłam, po czym ten zaciągnął mnie na środek sali. Muzyka stała się wolniejsza, a on stał tak blisko mnie... Pachniał jakąś dobrą wodą kolońską.
Zaczęliśmy tańczyć walca. A mi było tak dobrze... Jeszcze nigdy nie czułam się tak beztrosko w tańcu. On także świetnie tańczył, lekko prowadząc mnie, tak jak przystało na dobrego tancerza.
- Pamiętasz, jak nie chciałaś mi wierzyć, gdy mówiłem, kim jestem? - zapytał tak cicho, że tylko ja to usłyszałam.
- Tak, tak. Pamietam - odparłam, również cicho, na co on wyszeptał mi do ucha:
- Byłaś głupia.

***********************************No witajcie witajcie :) Rano dopadła mnie wena, więc jest i rozdział. W następnym będzie całkiem fajnie i mam nadzieję, że w tym też jest :)
Komentarze mile widziane ;)
frikuskaa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro