Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 7

Obudziłam się z okropnym bólem głowy, w dodatku niewyspana. Najmniejszy ruch sprawiał mi ból.
Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic i przebrałam się w inne ubrania. Po gorącym prysznicu czułam się troszkę lepiej. Troszkę.
Zeszłam na dół. Wszyscy jedli już śniadanie, więc i ja się przysiadłam.
- Śpiącą Królewna nareszcie się obudziła - powiedziała chłodno Natasha. Ups, ktoś mnie chyba nie lubi.
- Wybaczcie - uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Grunt, że obudziłaś się w sam raz na ćwiczenia - uśmiechnął się do mnie Clint, a ja momentalnie zbladłam.
- Jakie ćwiczenia? - zapytałam ze zmęczeniem w głosie.
- Rutynowe. Na hali treningowej. Mówiłem ci o nich wczoraj - Tony spojrzał na mnie z ukosa, jednak nie ze złością.
Cholera, na śmierć zapomniałam! Mój Boże, ćwiczenia w moim stanie? To się dobrze nie skończy. Moja głowa...
- Niewyspana? - zapytał Banner.
- Trochę. Boli mnie głowa - westchnęłam, grzebiąc widelcem w jajecznicy. Poprawka: BARDZO boli mnie głowa.
- Trzymaj, pomogą - odparł, po czym rzucił mi opakowanie leków. Wzięłam jeden proszek i popiłam herbatą. Teraz pozostało mi tylko czekać.
- Ćwiczenia zaczynają się za półtorej godziny, jeśli pół godziny starczy ci na przygotowanie się, ale zgaduję że nie, bo jesteś kobietą, możesz spokojnie przekimać godzinkę - Tony uśmiechnął się do mnie szelmowsko.
- Tak chyba zrobię, dzięki. I tak, starczy mi pół godziny - zaśmiałam się, po czym podziękowałam i odeszłam, zostawiając resztki śniadania na talerzu.
Wróciłam do pokoju i tak jak radził mi Tony, poszłam dalej spać.
Kiedy się obudziłam, po bólu nie było śladu. Szybko wyszykowałam się i zeszłam na halę. Szczerze, ciekawa byłam, na czym polegają ich ćwiczenia, tak więc nie mogłam doczekać się ich rozpoczęcia.
Kiedy jednak zobaczyłam, na czym polegają, miałam ochotę stamtąd uciec. Tony wypróbował swój pancerz, Clint ćwiczył strzelanie z łuku... Każdy zajmował się tym, co sprawiało, że był przydatny w drużynie. A ja? Co ja miałam robić? Poza tym, wyglądało to dość niebezpiecznie. Bez użycia mocy chyba się nie obejdzie. Przełknęłam ślinę, po czym weszłam na salę treningową.
Od kiedy tylko drzwi się za mną zamknęły poczułam, że to był błąd. Oczywiście że umiałam używać swoich zdolności bez robienia zbędnych przemian w to skrzydlate coś, ale... Nie miałam czasu dokończyć myśli, bo coś we mnie uderzyło. Rozejrzałam się, zdezorientowana. Wtedy coś mnie podcięło i upadłam na ziemię. Przede mną pojawił się robot, dość mały - sięgał mi do kolan. I to ma być wyzwanie? pomyślałam, po czym mocno kopnęłam w robocika.
A raczej, prawie kopnęłam. Kiedy tylko moja noga zbliżyła się do przeciwnika, ten chwycił ją swoimi metalowymi szczypcami, po czym uderzył mną kilka razy o podłogę.
Auuuć. Kiedy tylko otrząsnęłam się z pierwszego szoku, podjęłam kolejną próbę. Spojrzałam na niego, a raczej zaczęłam się w robota wpatrywać. Po kilku sekundach eksplodował. To nie było takie trudne. Niestety, na moje nieszczęście to był dopiero początek. Kolejny robot był dużo większy. Był wyższy ide mnie. Niedużo, ale jednak.
Zamachnął się na mnie, zanim zdążyłam zareagować, przez co wylądowałam na ścianie. Na tego też popatrzyłam, i także mi się udało.
Tylko że po nim pojawiło się 15 następnych. Byłam pewna, że nie dam rady pokonać tylu moim spojrzeniem. To działało tylko na pojedyncze przedmioty.
Stanęłam na wprost nich, dokonując szybkiej oceny sytuacji. Kiedy po raz kolejny oberwałam, uznałam, że muszę podszkolić się z szybkości reakcji. Jednak to w wolnym czasie, teraz roboty. Wszystkie zaczęły iść w moją stronę, ja jednak nawet nie podniosłam się z ziemi, na której teraz siedziałam w siadzie skrzyżnym. Sytuacja wyglądała na beznadziejną, jednak ja miałam asa w rękawie. Uniosłam dłoń, tak, jakbym wykonywała gest uciszania tłumu, następnie wyprostowałam ją tak, że ręka znajdowała się teraz prostopadle do klatki piersiowej, a dłoń - równolegle do klatki. Następnie po prostu zgięłam dłoń w pięść.
Fala energii rozniosła się po całej sali, niszcząc wszystko, co napotkała na swojej drodze. Roboty zniknęły, to znaczy, zostały zniszczone. A ja jak gdyby nigdy nic wyszłam z sali, udając, że wcale się nie przejełam.

***********************************
Dziękuję za przeczytanie. Wiem, że macie niedosyt Lokiego, ale pojawi się e najbliższych rozdziałach i od tamtej pory będzie go więcej :D
Obiecuję :D
frikuskaa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro