Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

W kuchni czułam się bardzo dobrze. Moja mama nauczyła mnie gotować, także robienie tego kojarzyło mi się z nią i przywoływało pozytywne wspomnienia. A tylko one mi po niej zostały. Wszystko inne spłonęło w pożarze. Najbardziej bałam się, i nadal się boję, że zapomnę kiedyś, jak wyglądała, jaka była. Zatopiona we wspomnieniach, nie zauważyłam nawet, jak do kuchni wszedł Bruce.
- Co pichcisz? Pachnie świetnie - powiedział spokojnie.
- Krewetki na ostro - odparłam z uśmiechem. - Mam nadzieję, że wam posmakują.
- Dobrze mieć kogoś nowego w drużynie - stwierdził. - Zwłaszcza tak utalentowanego w kwestii języków. Przyda nam się ktoś taki.
- Dziękuję. To nie jest mój jedyny talent - powiedziałam, zanim zdążyłam ugryźć się w język.
- A jakie masz jeszcze? - zapytał Banner, zaintrygowany.
No przecież mu nie powiem. Może kiedyś, ale lepiej nie teraz.
Nie powinnam ich okłamywać, wiem, że to złe. Nie cierpiałam kłamców, tak więc nie lubiłam stawać się jednym z nich. Jednak czasami cel uświęca środki. Prawda?
- Zdążysz się przekonać - odparłam cicho.
- Nie czujesz się dobrze sama ze sobą, prawda? - zapytał nagle ni stąd, ni zowąd. Upuściłam łyżkę, tak zaskoczyło mnie to pytanie.
- Skąd wiesz? - wykrztusiłam osłupiała, podnosząc łyżkę.
- Widzę. Potrafię to rozpoznać, gdyż sam byłem taki jak ty. Zagubiony. Myślisz, że dobrze mi się żyje z "tym drugim" ? Spokojnie, nie musisz mi nic mówić, jeśli nie chcesz, jednak wiedz, że możesz mi ufać - powiedział, po czym wyszedł, zostawiając mnie samą z mieszanymi uczuciami.
Bruce Banner jako mój przyszły przyjaciel? No nieźle. Zaśmiałam się na głos, wracając do gotowania. Gdyby tylko wiedział... Nie byłby już taki miły. Dlatego musiałam trzymać to przed nimi w tajemnicy.
Kiedy skończyła gotować i wszyscy zasiedliśmy do stołu, od razu zrobiło się jakoś miłej i weselej. Od każdego usłyszałam pochwałę moich zdolności kulinarnych, nawet od Natashy. Nie powiem, zrobiło mi się całkiem miło.
- Okej, wiesz już gdzie będziesz spać? - zapytał Clint.
- Oferuję mój pokój! - wykrzyknął Tony, a ja zaniosłam się śmiechem.
- Po moim trupie - pokazałam mu język, po czym odpowiedziałam na pytanie Clinta. - Nie mam pojęcia.
- J.A.R.V.I.S, zaprowadź Gwen do jej pokoju - Tony wydał polecenie.
- Już się robi, sir - usłyszałam elektroniczny głos pomagiera Starka, po czym podłoga podswietliła się na niebiesko, prowadząc mnie do jednego z pokoi, znajdującego się piętro wyżej.
Gdy weszłam do środka, moim oczom ukazał się spory pokój z liliowymi ścianami. Wystrój pokoju utrzymany był w stonowanej, liliowo-białej kolorystyce. Bardzo mi się podobał, byłam też pewna, że to Tony go projektował. W końcu kiedyś opowiadałam mu, jak wyglądał mój pokój w dzieciństwie. A wyglądał bardzo podobnie. Od razu przypominało mi się, jak mama przykrywała mnie kołdrą i śpiewała kołysanki, gdy bałam się potworów spod łóżka. Jak kładła się razem ze mną i zapewniała, że nie ma się czego bać. Uśmiechnęłam się na te wspomnienia.
Rozpakowałam walizkę, która stała w kącie, czekając na mnie w samotności. 15 minut później pokój wyglądał dużo przytulniej. Po raz pierwszy poczułam się tu jak w domu.
Zeszłam na dół. Cała drużyna wydawała się być dość poruszona, jednak gdy zapytałam, co się stało, zbyli mnie. Trudno. Dowiem się w swoim czasie. Przez następne dwie godziny żarliwie z nimi dyskutowałam, na najróżniejsze tematy. Miałam wrażenie, że nas to zbliżyło. Coraz bardziej czułam się jak jedna z nich.
Jednak nastał wieczór, a ja, jak to zwykłam robić wieczorem, wyszłam się przejść, pooddychać świeżym, wieczornym powietrzem. Tym razem zabrałam ze sobą butelkę wody, szkicownik, ołówek i telefon. Niczego więcej nie było mi potrzeba. Chwilę zastanawiałam się, gdzie dzisiaj pójdę, po czym zdecydowałam, że tym razem będzie to park. Skierowałam więc swoje kroki w jego stronę, prowadzona przez świała ulicznych latarni.

***********************************
Dziś krótka notka: czy odpowiadają Wam rozdziały takiej długości?
I standardowe pytanie: jak się podobało? ^.^
frikuskaa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro