Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 19

- Żyje. Znajduje się w celi w Asgardzie. A ja znalazłem jej córkę - powiedział chłodno, po czym się zaśmiał.
Odsunęłam się kilka kroków.
- Jestem córką Marity? - zapytałam, zszokowana. To było za dużo informacji jak na jeden dzień.
- Na to wygląda. Marita była jedyną Ravenką o czarnych skrzydłach. Ty też je masz - oznajmił - Tylko pomyśl, gdy sprowadzę pod oblicze Odyna jej córkę, być może w końcu mnie doceni... - powiedział powoli, patrząc na mnie z ukosa.
Nie. Nie. Nie. To chyba mi się śni. Nie wierzę, że chce to zrobić.
- Chyba nie chcesz... - powiedziałam drżącym głosem.
- Ależ chcę i to zrobię. Odnalazłem cię, Gwen. Taka okazja nie zdarza się często - powiedział, a jego twarz wykrzywił złośliwy grymas. Cofnęłam się kilka kroków.
- Loki, proszę. Proszę. Nie rób czegoś, czego potem będziesz żałował - ostrzegłam go. Nie chciałam go krzywdzić, coś mówiło mi, że nie powinnam tego robić. Ale nie mogłam też poddać się bez walki.
- Żałował? Właśnie podjąłem najlepszą decyzję w moim życiu. Nareszcie zyskam uznanie Odyna, w końcu okaże się, że stoję na równi z Thorem! - powiedział, a w jego głosie wyraźnie wyczuwalna była gorycz. - Gwen, nie odbieraj mi tego - dodał ciszej.
Nie wiem czy zrobił to specjalnie, czy wziął mnie na poczucie winy, ale zrobiło mi się go żal.
- Nie chcę... Tu jest mój dom, nie chcę! - krzyknęłam.
- Nieważne. Dałem ci szansę, aby to się odbyło pokojowo. Nie skorzystałaś. Zły wybór - uśmiechnął się złowieszczo, po czym rzucił się na mnie. Popchnął mnie na ziemię, tak, że upadłam. Skierował w moją stronę swoje berło i wystrzelił. Odbiłam promień ręką w jego stronę, po czym szybko się podniosłam. Rozejrzałam się po pokoju, jednak nie było tu niczego, co mogłabym użyć jako broń. Chwilę potem poczułam, jak Loki chwyta mnie za nadgarstek.
- Być może nie zawahałabyś się przed zabiciem mnie, ale na pewno zawahasz się przed zabiciem ich - powiedział, po czym zrobiło mi się niedobrze. Prawie upadłam.
Znowu nas teleportował.
Staliśmy w Stark Tower, a oczy wszystkich wlepione były w nas. Był środek nocy, a Avengers mieli chyba jakieś spotkanie.
- Gwen! - wrzasnął Stark zszokowany.
- Loki! - warknął Thor, po czym prawie rzucił się nie niego, jednak ten go zatrzymał.
- Stój, Thor! Musisz mi pomóc! - zawołał Loki, wprawiając Thora w konsternację.
- Ja tobie? Puść ją lepiej - warknął Gromowadny.
- Nie chcesz, żebym to zrobił. Musimy zaprowadzić ją do Odyna - westchnął Loki, podczas gdy ja usiłowałam wyrwać się z jego uścisku. Wiedziałam, że jeśli chodzi o walkę z Thorem... Był moim przyjacielem tak samo, jak reszta Avengers.
- To ciebie powinno się tam zaprowadzić! - krzyknął Thor i już chciał zamachnąć się na brata, gdy ten patrząc na mnie, wyszeptał kilka slow w nieznanym mi języku. Otoczyła mnie zielona mgiełka i poczułam ból tak ogromny, że upadłam na ziemię z krzykiem. Poczułam, jak moje włosy i oczy zmieniają kolor i pojawiają się skrzydła, jednak jeszcze nigdy tak mnie to nie bolało. Kiedy ból ustał, spojrzałam po przerażonych minach moich przyjaciół i zobaczyłam satysfakcję na twarzy Lokiego.
- Tak twoja Gwen wygląda naprawdę, panie miliarderze. Przyjaciele chyba mówią sobie coś takiego, prawda? - zarechotał Loki patrząc na minę Tony'ego.
- To niemożliwe... Gwen, ty jesteś... - zaczał Thor z niedowierzaniem.
- Córką Marity - dokończył zielonooki.

***********************************
Jak wrażenia? Zaskoczeni? Pewnie tak! Co myślicie?
frikuskaa

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro