2
- Więc co masz w zanadrzu, Todoroki Shoto?
Nie mineło kilka sekund od zadania pytania a musiałem jak najszybciej odskoczyć na dużą odległość od Todorokiego. Wylądowałem dosyć blisko Denkiego który odsunął się ode mnie jak poparzony. Dlaczego do Denkiego? Bo jeśli i w tym świecie jest Agentem w UA to jest szansa że tak szybko mnie nie unieszkodliwi! Oczywiście może być odwrotnie ale mam jakby małe pole manewru i gram tym co mam. A nie chce używać na ich oczach swojego Daru. No...A przynajmniej nie w pełni.
W każdym razie odskoczyłem gdyż zjawił się oczekiwany przeze mnie gość. Aizawa-sensei.
- Odsunąć się! - Krzyknął do uczniów a w szczególności do dalej zaskoczonego Todorokiego
Tak sobie myślę że Shoto nic się nie zmienił. Taki sam seksowny chłopczyk co w moim świecie. Choć gdy go poznałem nie spodziewałem się że może być aż taki uległy. Choć... Czemu nie?Odpowiednio karmiony odpowiednimi słowami... Zwabiony szansą na prawdziwe uczucie... Uwarunkowany strachem... Hihi, wystarczyło kontrolować, że tak to ujmę, pożywienie, hihihi, i strach żeby nad nim zapanować. Ach, idealna była z niego zabaweczka, ooo, a jaka pożyteczna! Wierna mi do końca nawet w tedy gdy wiedziała że już jej nie potrzebuje. Tak, takich ludzi uwielbiam. Uległych mojej woli. Ale...Ten jest inny. Głupiec by nie zauważył. Natychmiast pobiegł do mojego odpowiednika z tego świata gdy Aizawa mu kazał się odsunąć. W pewnym sensie Izuku z tego wymiaru też go oswoił. Choć w innym sensie..Hehehe, och jak ja sobie przypomnę co z nim robiłem to czuje jak staje mi parasol. OGARNIJ SIĘ! Wracając, jak na dłoni widać że ten nie jest uległy, a szkoda. Zapewne ten Izuku jest pewnego rodzaju symbolem idealnego ucznia który chce się stać Bohaterem. Czyli nie chcąc zawieść swojego cichego idola, Todoroki, będzie starał się być niezależnym silnym bohaterem. I choć same tego nie przyzna będzie chciał by Izuku był z niego dumny i go chwalił. I to jest jego prawdziwy cel w zostaniu bohaterem. Być na tyle dobrym by Izuku go pochwalił.
Ale już odbiegając od tych erotycznych myśli...
- Aizawa-kun!- Krzyknąłem ze skowronkami w oczach - Co tam u pana!? Jak zdrówko!? Zaruchał pan!?
Oj, miałem o to nie pytać. To się nazywa wtopa. No ale sprawić by Aizawa przez chwile miał zdziwiony wyraz twarzy jest tego warty. I co się reszta tak rumieni okrutnie? No niby to normalna reakcja ludzka ale no zlitujcie się. To tylko seks! A wstydzą się tego jakby zaraz mieli go przy wszystkich uprawiać.
- Coś ty za jeden? - Spytał się mnie zimnym głosem Sensei
A dlaczego nazywam go w głowie sensei? I dlaczego myślę tak jakbym do kogoś mówił? Odpowiedź na pierwsze pytanie: Dwa lata udawałem przykładnego ucznia UA, orginalne co nie?Kto by się tego spodziewał, hihi. A odpowiedź na drugie jest prosta. Jestem SZALONY, HAHAHAHAHAHAHAHAHAHA!
- Jestem Midoriya - Odparłem z przesłodkim wyrazem twarzy
- Jaki Midoriya!? - Krzyknął Bakugo
Konstruktywnie inteligentne pytanie, nie ma co. Sarkazm.
- Co lubi do ryja! - Mimo wszystko odpowiedziałem z psotną miną
Przez chwile nikt nie zareagował po czym Urraraka dostała krwotoku i zemdlała uderzając ryjem o glebę. I dopiero teraz wszyscy załapali a w szczególności Bakugo który zaczął mnie wyzywać na całe gardło aż uszy zaczęły mnie boleć!
- ZAMINIJ SIĘ! - Krzyknąłem nie mogąc tego słuchać - Ja lubię do ryja nie do uszu! - Nie jedna osoba przełknęła ślinę - I nie dźwięki tylko fiu...
I tą jakże konstruktywną i ważną wypowiedź przerwała mi menda tysiąclecia, Władca siedmiu pisuarów, książę baranów, śmierdzący gównem menel, All Ściernisko! Znany powszechnie jako All Might.
- Nie obawiajcie! A dlaczego? BO O TO PRZYBYŁEM!
- BO OTO PRZYBYŁEM! - Krzyknąłem razem z nim starając się naśladować ton jego głosu i mimikę twarzy
O takiej twarzy.
Gdy tylko wieloryb mnie zobaczył przez chwile wyglądał jak by stracił oddech. Maja twarz zmieniła się i teraz malował się na niej lekki kpiący uśmiech. Już widze myśli przebiegające w jego głowie. "Młody Midoriya!? Ale jak to!? Co się tsało!? Dlaczego on...!?" I tak dalej, nudy, aż zobaczył oryginalnego Midoriye z tego wymiaru. Wnioskując z mimiki twarzy poczuł lekką ulgę ale zmieszał się jeszcze bardziej. Zupełnie jak Aizawa czy reszta towarzystwa!
- Aizawa...Co to ma znaczyć? - Spytał się cichym głosem jakby gdyby powiedział to głośniej świat by się zawalił
- Nie mam pojęcia - Odrzekł mu Sensei cichym ospałym, czyli typowym nudnym, głosem - Powinniśmy go stąd jak najszybciej zabrać - Stwierdził
- Ej, no dziunia nie jesteś moim szefem - Zaprotestowałem udając oburzenie -TO WBREW KONSTUYTUCJI, ROZDZIAŁ TRZECI, PONPUNKT 14, AKAPIT 17 PARAGRAFU 385!
- Przepraszam, co? - Spytał się osłupiony Ejiro
- Coś takiego w ogóle istnieje - Spytała się cicho innych Hagakure a po ruchaj jej ubrania wnioskuje że drapała się po głowie
- Nie wiem, nie czytałem - Stwierdziłem z nudnym wyrazem twarzy konkurującym z tym Aizawy
- Ty...ty...ty...- Próbował się wysłowić groźnie Bakugo
- Tak to ja, miło że o tym wiesz
- Nie rób sobie z nas jaj! - Krzyknął na granicy wkórwu
- Och, nawet nie wiesz jakbym chciał się dorwać do tych twoich ja...
- STOP!!!!! - Krzyknęli wszyscy a Bakugo już musieli obezwładniać by się na mnie nie rzucił
A te przekleństwa które rzuca w tle to pominiemy.
- Czy to jakiś wyższy poziom patologii? - Spytał się samego siebie All Might w nadziei że nikt go nie sułyszy
- Potwierdzam! - Posłałem mu kciuka zwycięstwa - W nagrodę dostajesz to - I wystawiłem środkowego palca z znudzonym wyrazem twarzy
- Ej! Ty...Ja...Toto...Oto...To... - Oj, zepsułem siebie - AAAA!!!! Czym ty jesteś!? - Krzyknął ja z tego wymiaru
- Zaraz się dowiemy! - Stwierdził Aizawa szykując się do obezwładnienia mnie a All Might wraz z nim
Momentalnie moja postawa się zmieniła. Wypuściłem z siebie moją mroczną aurę którą do tej pory wstrzymywałem. Nie chcą po dobroci to będą mieli po złości. Jeśli chcieli mnie zaatakować to teraz już nie byli tak do tego chętni. Mój szeroki, wręcz maniakalny uśmiech, i lekki chichot który wydobył się z moich ust przeraził ich nie na żarty. Jednak All Might jak to All Might zapanował nad nim i powoli ruszył ku mnie. Podobnie postąpił Aizawa lecz wcześniej powstrzymał mojego odpowiednika przed ruszeniem za nimi. I bardzo dobrze zrobił. Gdy znów skierował wzrok ku mnie krwiożerczo się uśmiechnąłem niczym drapieżnik patrzący na ofiarę. Oblizałem wargi i zacząłem kroczyć przed siebie w stronę dwójki Bohaterów z szerokim uśmiechem obnażającym moje idealnie białe uzębienie. Moje ręce leżały wyprostowane w zdłurz bioder. Głowę miałem lekko przechyloną w dół na prawy bok. Oczy lśniły mi głęboką czerwienią a włosy wydawały się w całości czarne, jakby ich charakterystyczny zielony odcień kompletnie zniknął co idealnie współgrało z moją bladą a wręcz białą skurą. Jeden kosmyk mych włosów opadał częściowo na moje prawe oko dając dodatkowy mroczny akcent. Ci się zatrzymali. Nie zrobili więcej niż kilka kroków nim się zawahali. Hehe.
Przystanąłem kilka kroków przed nimi. Oni mierzyli mnie poważnymi choć podenerwowanymi minami. Ja za to Ja za to demonicznie się uśmiechałem z krwiożerczym błyskiem o oczach mówiących jasno że jestem żądny krwi.
-Na pewno nie możemy po dobroci? - Spytałem się ich słodko chichocząc zachowując jednocześnie ciągle psychopatyczny wyraz twarzy
Ci jednak nie odpowiedzieli a wręcz przeciwnie, bo byli wręcz jeszcze bardziej zdeterminowani by ze mną walczyć. Pfy, bohaterowie, czyli co wymiar to to samo.
Zdaję im się że są gotowi do walki. No cóż. Czas zaczynać!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro