-6-
Ishigami Senku ostatnio stał się nadzwyczaj troskliwy, dotykliwy i wszystkie inne określenia, którymi za żadne skarby by nigdy nie został opisany.
Było to niezmiernie dziwne, lecz do zrozumienia. Jako wódz wioski, musiał troszczyć się o dobro mieszkańców.
Tylko że Gen nie był mieszkańcem wioski.
Był jedynie sojusznikiem trzymającym się z naukowcem bo ten stworzył mu colę. Przynajmniej tak chciał uważać mentalista. Z biegiem miesięcy, zdążył zauważyć że naprawdę przywiązał się do szalonego naukowca który robił naprawdę złowrogie wynalazki. (Wcale nie. Myliłeś się, Tsukasa-chan ♥. No chyba że cola lub ramen jest naprawdę straszna, albo telefon. Wtedy jest to do zrozumienia. Twój strach.)
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。
— Może rzeczywiście się przywiązałem i zauroczyłem? Ale nawet nie ma szans aby on spojrzał na mnie tak samo...— mruknął do siebie, jak zwykle siedząc na zimnej skale. Dzisiaj była wyjątkowo niską temperatura, że aż iluzjoniście powoli zamarzały ręce. Z każdym zdaniem wylatywała para z jego ust, a jego policzki jak i nos, były przyozdobione mocnymi czerwonymi rumieńcami.
— Jaki był sposób aby się odkochać... Huh? Wmawianie sobie że tej osoby się nienawidzi, tak długo aż stanie się to prawdą? Hm...— zamyślił się na dłuższą chwilę. Co prawda, był to jeden z wielu sposobów, lecz tylko ten aktualnie przychodził mu do głowy.
— Jak zwykle próbujesz zamarznąć, mentalisto?— zapytał naukowiec. Zaszedł chłopaka od tyłu i narzucił na niego ciepły materiał, jakim był koc. Podrapał się po karku, zerkając na swojego towarzysza, który widocznie patrzył na niego w osłupieniu.
— No co? Poważna choroba w tym świecie to game over, a nie chcę abyś przedwcześnie wykitował.— odparł, wzruszając ramionami. Nie dosiadł się do niego, dobrze wiedząc że skała jest zapewnie okropnie zimna.
Gdyby mógł, to z wielką chęcią usiadł by na jego kolanach i-
Zaraz. Od kiedy Senku tak myślał? Znaczy, często zauważał że myśli o Genie w nieco inny sposób niż o reszcie. Ale nie był na tyle doedukowany w dziedzinie emocji, aby móc samemu, bez naprowadzenia, wiedzieć o co chodzi.
— Aww, to słodkie że się martwisz Senku-chan. Doceniam to.— odparł spokojnym głosem. Jego bystrym oczom, nie uciekło na uwadze że młody naukowiec wpatruje się w jego uda, przerzucając co jakiś czas wzrok na skałę. — Czyżby bolały cię nogi, i potrzebujesz usiąść?— zapytał, klepiąc swoje uda. Oczywiście była to forma żartu, ale zadumany Senku chyba tego nie wyłapał gdyż... Tuż po propozycji mentalisty, znalazł się na jego kolanach. Gen zamarł. Pierwszy raz w życiu zabrakło mu słów. Zamrugał kilkukrotnie oczami, lecz nic nie powiedział. Na szczęście jego policzki były już dawno czerwone, więc prawdopodobnie nikt nie zauważył różnicy, gdy ten tylko zarumienił się z zawstydzenia.
Senku wyciągnął ze swojej kieszeni kartki notatek i jak gdyby nigdy nic, zaczął je przeglądać, analizując czy aby na pewno nigdzie nie zrobił błędu. Tak szczerze, tym samym unikał skupiania się na tym co się dzieje. I na fakcie że jego serce zaczęło bić jak szalone, co nie miało dla niego racjonalnego wytłumaczenia. Czyżby nadchodził zawał? Nie, był zdrowy przecież. Nie mógł żyć w niewiedzy... A jedyną osobą z którą mógł obgadać jego dolegliwości był on sam, albo ostatecznie Gen Asagiri.
— Oh, nie spodziewałem się Senku-chan że aż tak potrzebujesz siedzenia.— burknął pod nosem, zerkając przez ramię chłopaka na notatki naukowca, od których aż zaczęło mu się kręcić w głowie. Ah ten naukowy bełkot.
— Potrzebowałem, bo cały dzień jestem na nogach, a tak to przynajmniej cię ogrzeję. Trochę. Troska o mieszkańców Królestwa Nauki czy jakoś tak...— mruknął, zapatrzony w notatki. Gen zdał sobie sprawę, że młody Ishigami nie wie jak to wygląda z jego perspektywy. Nie wie jak to wygląda z perspektywy każdego innego! Niemal jak para w związku! Albo jak zakochane w sobie osoby. Chociaż Taiju i Yuzuriha to definitywnie wyjątek jeśli chodzi o definicję "zakochanej pary". Ten fakt że Taiju po tylu latach nawet nie wyznał swojej ukochanej tego, co do niej czuje... Aż nieco sprawiał że Genowi było przykro. Może pewnego dnia jakoś im pomoże się zeswatać?
— Są też inne sposoby na ocieplenie kogoś innego, wiesz Senku-chan?
— Jakie niby? Pocałunek? Przecież sam mnie tu zaprosiłeś, mentalisto. Po za tym, ocieplić a rozpalić to dwa inne słowa-
— Spokojnie Senku-chan. Nie o to mi chodziło.— Gen zaśmiał się niezręcznie, zatykając dłonią usta Senku, aby chociaż na chwilę się uciszył. Mocne rumieńce na twarzy mentalisty, zdawały się go piec.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro