-11-
Gen Asagiri i Senku Ishigami wrócili do wioski, trzymając się za ręce. Chociaż to dużo powiedziane. Senku trzymał Gena mocno za rękę.
Gen nie czuł się wystarczający. Dlaczego Senku go trzymał? Żeby nie uciekł? Żeby mieć pewność że jego stan jest lepszy? Mentalista tego nie wiedział. Czyżby przestawał być też mentalistą? Jeśli tak, to co mu zostanie?
。☆✼★━━━━━━━━━━━━★✼☆。
Iluzjonista wrócił do zdrowia. Przynajmniej fizycznego. Unikał jak ognia samotnego spotkania z Senku, podczas gdy młody naukowiec tego niemal pragnął. Każdego powoli już irytowały ich podchody. A raczej zabawa w kotka i myszkę. Dlatego też Chrome i już na szczęście zdrowa Ruri postanowili zrobić im randkę w ciemno. A raczej po prostu spotkanie w ciemno. Była w to zaangażowana niemal cała wioska.
Dlatego tym sposobem, iluzjonista i naukowiec znaleźli się razem w zamkniętym domku Chrome'a z brakiem możliwości wyjścia, dopóki nie pogadają.
— Zaskoczyli mnie. Nie spodziewałem się że coś takiego wymyślą. — mruknął mentalista, widocznie zaskoczony. Senku również nie krył swojego zaskoczenia. Niby normalna rzecz, a jednak nie. Drzwi naprawdę były zatrzaśnięte, więc ucieczka nie wchodziła w grę.
— No cóż, więc chyba musimy po prostu pogadać. — zaczął naukowiec, drapiąc się po karku. Gen spojrzał na niego, unosząc delikatnie brwi do góry. Jak on nie chciał żadnej rozmowy. Naprawdę, wolał milczeć, udawać że naukowiec nie istnieje - co swoją drogą było naprawdę ciężkim zdaniem.
— Na jaki temat? Tego że okłamujemy ludzi Tsukasy, puszczając im piosenkę Lilian zza grobu, czy może na-
— Na nasz temat, mentalisto.
— Nasz? Coś z nami jest nie tak? Owszem, pójdziemy do piekła za takie okropne oszustwo, ale myślę że po za tym to z nami wszystko w porządku.
— Gen, nie udawaj że nie wiesz, bo jestem na 10 miliardów procent pewien, że ty wiesz najlepiej, na jaki temat powinniśmy pogadać.
Na te słowa mentalista zaśmiał się niezręcznie, odwracając głowę w bok. I co teraz? Senku mu powie osobiście że nie może się skupić na nauce i to koniec nawet z ich przyjaźnią? Chociaż to przyjaźń jednostronna, jakby na to nie patrzeć. Senku sam nie wiedział co robi czy też co czuje... I wiele razy mówił że Gen jest tylko kolejną z kart Królestwa Nauki. Nikt ważny dla Senku. Ważny dla całego królestwa.
Gen nie chciał żeby znowu bolało go serce, żeby znowu musiał walczyć z myślami i powstrzymywać się od włączania emocji przy ludziach.
— Umówmy się. — odparł stanowczo Ishigami.
— Że co proszę? — Zapytał wytrącony ze swoich myśli Gen. To nie tak, że Senku kiedyś mu powiedział że nigdy by się z nim nie umówił?
— No... Słyszałeś. Bądźmy parą. Związek. Takie coś gdzie dwie osoby-
— Wiem co to znaczy! Ale Senku-chan, to trochę nie ma sensu! Przecież nie chciałeś się ze mną umówić. Nie jestem jakoś specjalny, ani wyjątkowy aby być ciebie wart! W dodatku stawiam wszelką colę świata, że nawet nie wiesz czy mnie kochasz czy nie!
— Colę mogę zrobić tylko ja. I tak, wiem co mówiłem. Ale... Myślę że możemy spróbować. Wiem też że mówiłeś że metody prób i błędów nie są dobre z emocjami... Ale ja inaczej się nie przekonam więc... Proszę, pozwól mi spróbować. — mruknął cicho Ishigami, kłaniając się przed mentalistą, tak jak Azjaci mają to w kulturze.
Gen aż podskoczył w miejscu na nagły ukłon naukowca.
— Nie wiem co mam ci powiedzieć Senku-chan... Co prawda, na pewno ja do ciebie coś czuję... Ale nie chcę skończyć ze złamanym sercem. I nie chcę też złamać twojego.
— Czyli dajesz mi kosza?— zapytał naukowiec, pionując się.
— N-nie, to nie tak.
— Czyli możemy spróbować?
— Senku-chan, stawiasz mnie pod ścianą...
— Bo pragnę odpowiedzi.
Gen wziął głęboki wdech. Analizował dość długo to co się dzieje, jak i to co ma się stać. Senku zaś mu nie przerywał. Dał mu czas. Mimo że doskonale wiedział że jak sobie wszystkiego nie wyjaśnią, to prawdopodobnie nie prędko stąd wyjdą. Mentalista zaczął zataczać kółeczka, dreptając po podłodze. Mamrotał coś pod nosem, analizował wszystkie za i przeciw. Nie uważał się za kogoś wartościowego, a Senku mimo wszystko nadal go chciał. Raczej. Bo naukowiec sam nie wiedział. Ale skoro Senku potrzebował tego, więc czemu miał by tego nie dostać, prawda? Rozwiązało by to na pewno część ich problemów jak i w końcu Gen przydałby się na coś więcej. W pewnym momencie mentalista zatrzymał się i spojrzał na naukowca.
— Jedna randka nikomu nie zaszkodzi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro