1. Nowi ludzie
Nazywam się Sabrina Sammer, mam jasno - foletowe włosy i bladą cerę, moje oczy są ciemno - niebieskie. Często ubieram sweterki i spódniczki. Mam 13 lat. Właśnie ukończyłam szkołę podstawową. Dowiadując się, że mój mały klubik piłkarski, z którym wygrałam ostatnią edycję strefy football'u kobiet zbankrutował i budynek zostanie najbardziej prawdopodobnie zburzony. Moja trenerka Lina i moje koleżanki wszystkie idziemy w inne strony... Drukując zdjęcia i wkładając je do albumu chciało mi się płakać... Nie mogłam uwierzyć, że to koniec... Przez kilka minut patrzałam w ścianę. I wtedy weszła mama. Powiedziała: "Pamiętasz coś?" Kompletnie nie wiedząc o co chodzi, i co odpowiedzieć, milczałam.
Następnego dnia stałam przed szkołą z łzami w oczach... Nigdy nie wrócę na starą, ale najbardziej sentymentalną murawę. Ludzie patrzeli na mnie jak na ducha omijając mnie obojętnie. „Zapowiada się świetnie” - pomyślałam, oczywiście ironicznie. Wszystko wydawało się obce. W końcu zrobiłam krok w przód i poszłam w stronę wejścia. Akademia wydawała się być ogromna, a ja taka mała. Nie widziałam z jakiego powodu i w jaki sposób błyskawicznie znalazłam moją salę. Co poprawiło mi trochę humor, jednak z każdym nowym rozwiązanym problem pojawiał się kolejny nie rozwiązany. Wszystkie oczy dziewczyn były skierowane na mnie z odruchową nienawiścią. Już wiedziałam, że nie ma na nie co liczyć. Większość chłopaków szwędała się gdzieś po zakamarkach ogromnej szkoły, tylko trójka stała tutaj, oparci o parapet. Jeden miał dredy i na jego oczach były gogle, drugi miał opaskę na oczach i włosy do romion albo trochę dalej, a trzeci... Opiszmy go tak: Nie wiem ile żelu do włosów zużywa.Gdy ich zobaczyłam uśmiechnęłam się lekko. Jednak to nie poprawiło mojego humoru. Raczej trzymam się zasad, ale jak mam zły humor... Wyciagnęłam telefon i napisałam do Gabrieli - mojej koleżanki z klubu.
~Sabrina
Hej. W mojej nowej szkole nie czuję się najlepiej. Jak u Ciebie?
~Gabriela
Hej. Jest git. Daj sobie czas na pewno znajdziesz przyjaciół. Skup się na lekcjach.
~Sabrina
Ja tu mogę liczyć tylko na przyjaciół innej płci. Dziewczyny są tak nastawione, że szkoda gadać.
~Gabriela
Wątpię, że będziesz miała z tym problem. Bardziej boję się o nasz klub...
~Sabrina
:"( Dobra kończę, bo mam zaraz lekcje.
~Gabriela
Powodzenia.
Weszłam do klasy, pierwszą mieliśmy wychowawczą, i dobrze możemy się bardziej poznać. Wszyscy usiedli na swoich miejscach jakby znali tą szkołę na wylot... I jakby nie był to ich pierwszy dzień w tej szkole. Usiadłam tam gdzie była pusta ławka i tyle. Sama jak palec, tęskniłam za swoimi przyjaciółmi... Usiadłam za tymi trzema „cool” kolesiami. I wtedy odezwała się wychowawczyni.
- Witam wszystkich w Akademii Królewskiej. Widzę, że wszyscy usiedli na miejscach, które im odpowiadają. Mam nadzieję, że się polubicie.
I w tym momencie wszystkie dziewczyny synchronicznie i złowrogo spojrzały się na mnie. Większość chłopaków była tym zdziwiona, ale nie spojrzeli w moją stronę. Gdy Pani przedstawiła już wszystkich poza osobami z środkowego rzędu czyli mną i tymi gościówami spojrzała na nas jakby zaraz chciała zaprosić naszą czwórkę do tablicy. Rzucałam spojrzenie raz na Panią, a raz na chłopaków. Nie wytrzymałam i spytałam:
- Coś się stało, proszę Pani?
- Nie, Sabrina. Przedstawiała dalej.
- Jude Sharp, najpopularniejszy chłopak w naszej szkole, kapitan klubu piłkarskiego.
„Przecież on dopiero zaczął chodzić do tej szkoły. Jak?!" - pomyślałam. A poza tym zamurowało mnie dość mocno to wszystko.
- Joe King i David Samford - nauczycielka powiedziała to już od niechcenia. - I ostatnia osoba, Sabrina Sammer. Zauważyłam jak mimika Jude'a mówi: "CO?!". Ale nie rozumiałam czemu, dziwne. Uszła nam tak lekcja i zaczęła się przerwa. Siedziałam w telefonie i klasycznie chciałam napisać do znajomych. Ale Jude mi przerwał.
- Hej - powiedział.
- Hej? - odpowiedziałam trochę zdziwiona.
- Nie wierzę, że właśnie rozmawiam z tą Sabriną Sammer.
Po chwili zaczaiłam o co mu chodzi.
- Nie wiedziałam, że zrobi to na tobie wrażenie. - byłam na prawdę zdziwiona - Jesteś przecież kapitanem drużyny piłkarskiej, która wygrywa strefę football'u czterdziesty rok z rzędu.
- Rzeczywiście, przepraszam.
- Spoko, a poza tym dla mnie lepiej.
Jude wrócił do swoich „cool" ziomków z znakiem zapytania o ostatnie zdanie jakie wypowiedziałam. Dopiero po chwilii zorientowałam się jak nie zrozumiałe to dla niego mogło być. Zaczęła się gegra. Nasz nauczyciel jest bardzo arogancki, to widać.
- Hej... - usłyszałam nieznany dotąd głos. Był to Joe. Słyszałam w tym głosie nadzieję, że umiem gegrę, i że mu coś wytłumaczę.
- No?
- Pomożesz?
- Ok.
W prawdzie nie byłam najlepsza, ale coś zawsze da się zrobić. Zgłosiłam się.
- Tak, Sabrina? - odezwał się od niechcenia nauczyciel.
- Mogę usiąść z Joeseph'em?
Jude i David byli tak zdziwieni, że nie ma słowa, które by to opisało.
- Tak, możesz. - odpowiedział arogancko nauczyciel, przewracając oczami. Usiadłam i zaczęłam mu tłumaczyć, to, co wiedziałam. Jude i David do tej pory nie wiedzieli co powiedzieć, więc rzucili do Joego kartkę z milionami znaków zapytania i małym pingwinem w rogu kartki. Nie wiem co on miał znaczyć. Ja również po chwili dostałam od nich kartkę. Moje zdziwienie było jeszcze większe niż ich przed chwilą. Na kartce napisane było: "Podejdź do mnie na przerwie." Byłam zdziwiona bardzo, ale przypomniałam sobie, że jest lekcja i tłumaczyłam Joemu dalej.
- Dzięki. - powiedział uśmiechnięty Joe.
- Spoko.
W końcu wybrzmiał dzwonek na przerwę. Podeszłam do chłopaków tak jak mi nakazali na kartce.
- Chcesz przyjść na trening? - zapytał Jude.
- W sumie mogę, ale nie mam ochoty grać.
- No dobra. Jak tam sobie życzysz. - odpowiedział.
- Lubię czasem posiedzieć i pooglądać. - tłumaczyłam.
- Miło będzie prezentować komuś poza trenerem nasze umiejętności. - wtrącił się David.
- Kim jest trener? - w zasadzie znałam odpowiedź na pytanie, ale musiałam się upewnić.
- Ray Dark. - odpowiedzieli jednocześnie chłopacy po czym się zaśmiali.
Zastygłam na chwilę.
- Coś nie tak? - zapytał David.
- Nie, wszystko ok. Przepraszam.
- Wiesz jak dojść na boisko? - zapytał Jude.
- Znajdę trasę, nie martw się.
W tej chwili mój telefon zaczął wibrować. Przeprosiłam chłopaków i poszłam odczytać wiadomość.
~Judy
Jak tam?
~Sabrina
W sumie nie jest źle.
~Judy
O! To super! Masz przyjaciół?
~Sabrina
Nie wiem czy da się ich nazwać przyjaciółmi.
~Judy
ICH?! Widać, że to Sabrina Sammer ze mną rozmawia.
~Sabrina ?
Ja Was czasem nie rozumiem.
Judy to moja pierwsza przyjaciółka z klubu...
Mijała lekcja za lekcją siedziałam z Joeseph'em. Sam mnie o to poprosił. Dla mnie wszystko jedno. Mówił, że tłumaczę dobrze, a on nie rozumie większości rzeczy. Jak już mówiłam mi wszystko jedno. W końcu! Koniec lekcji! Zgodnie z tym, co powiedział Jude o 16.20 jest trening, a lekcje mieliśmy do 15.35. Poszłam, więc rozejrzeć się po szkole, była duża i przestronna. Wyszłam ze szkoły i wolnym biegiem biegłam do domu. Odłożyłam torbę i była już 16.10. Jednak nie przejęło mnie to jakoś bardzo. Wcale nie muszę tam przychodzić, przecież nie jestem w drużynie. Ale powiedziałam chłopakom, że będę, a poza tym widać było, że się z tego cieszą. Byliby smutni gdybym nie przyszła. Biegłam dość szybko by zdążyć, ale życie to nie bajka, spóźniłam się o pięć minut. Weszłam na halę, gdzie miał być trening. Nie wiem czemu nie na dworze, ale nie mi decydować. Chłopacy pomachali mi z boiska, oczywiście Ci, których znałam, a reszta wpatrywała się we mnie jak w ducha. Usiadłam na ławce, gdzie siedział Ray Dark, wysoki starszy mężczyzna w długich włosach splecionych w kitka, na oczach miał okulary i nie wyglądał na zadowolonego.
- Sharp kazał ci tu przyjść? - zapytał.
Dobrze wiedział kim jestem.
- Teoretycznie, tak.
- Chcesz pograć z nimi?
- Nie, dziękuję. - wiedziałam kim jest Ray Dark i nie chciałam dokładać cegiełki do jego roboty.
Zaczął się trening. Umiejętności tych chłopaków budziły respekt zaczęłam myśleć co będzie za rok, dwa. A przynajmniej widziałam w nich potencjał, ponieważ nie umieli jeszcze żadnych technik hissatsu, a radzili sobie z grą wyśmienicie! Ale widać siłę i to nie małą.
- Sabrina, jak tu już jesteś idź im nalej wody. - powiedział Pan Dark od niechcenia.
- Dobrze.
„Jejku! Wszyscy ludzie robią tu wszystko od niechcenia?! Czy co?!" - na prawdę irytowało mnie to strasznie, a z każdym nowym takim człowiekiem w tej szkole pojawiała się taka myśl.
Nalałam wodę i wróciłam na boisko. Chłopacy byli jacyś inni...? Gdy wróciłam Dark znów był niezadowolony. We mnie tkwi problem?
- Przerwa! - powiedział Dark przewracając oczami.
Chłopacy podbiegli do mnie z prędkością światła.
- Pijcie, tylko szybko! - powiedział Dark.
Nie wytrzymałam.
- Przerwa, to przerwa! Wcale nie muszą pić szybko!
Wtedy podszedł do mnie Joe.
- Tego mężczyzny nie zmienisz, nawet jakbyś próbowała przez milion lat. I mnie się to nawet podoba. On jest świetnym prowadzącym, świetnym mistrzem.
Ta informacja doszła do mnie, ale uznałam ją za kłamstwo. „Da się go zmienić!" - pomyślałam. A drugi fakt, że jest „świetny" tylko mnie irytował. David najwidoczniej usłyszał naszą rozmowę i dołączył się do konwersacji:
- A poza tym czy widzisz żeby ktokolwiek się tym bardziej przejął?
Nie odpowiedziałam, byłam świadoma przewagi chłopaków, jednak cały czas uważałam to zachowanie za haniebne. Dark gapił się na mnie przez całą przerwę, dziwne.
- Koniec treningu!
„Co?!" - pomyślałam, on by tak nie zrobił, ale był powód, na pewno był! Chodziło o mnie, nie ma innej opcji, gdyby mnie tam nie było wykończył by ich do ostatnich sił. Zostałam tam dopóki każdy jeden chłopak nie wyszedł z szkoły, ten mężczyzna jest niebezpieczny, na prawdę. Może życie jednak jest bajką? Moi jedyni koledzy chodzą w tę samą stronę co ja! W domu zastałam mamę oraz tatę, którzy wyczekiwali mojego przekroczenia progu naszego domu by obrzucić mnie pytaniami.
- Jak było? - zapytali równocześnie.
- Git... - nie chciałam mówić o tym co się stało na treningu, próbowałam to ukryć.
- Masz przyjaciół? - zapytał tata.
- Kolegów.
- To dobrze jak na pierwszy dzień. - poprawiła mi humor mama.
- Jak nauczyciele? - spytał tata.
- Nauczyciel od gegry to jakaś masakra! - wykrzyknęłam.
- Z kim siedzisz? - zapytała mama.
- Z Joeseph'em King'iem.
- To dobrze, że znalazłaś kolegów. - powiedziała mama. - Masz ochotę na jedzenie?
- Nie.
- Dobrze, tylko zjedz sobie coś później.
I tak jak mama mi nakzała później coś zjadłam odrobiłam zadanie z geografii i poszłam spać - byłam wykończona.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro