Rozdział 24
Szłam ulicą zamyślona. W końcu koniec jednej z misji, ale dalej każą mi tu siedzieć. Nie mogę stąd wyjechać gdziekolwiek indziej. Chcę wrócić do domu, bo wiem, że tam są kolejne problemy... Nie mogę pojechać do przyjaciół z Hiszpani by z nimi spędzić czas (plus może tam bym miała jakieś zajęcie). Nie mogę też wrócić do Ninjago bo mi tego zabraniają... Kompletnie nie wiem co ze sobą zrobić. Po dłuższej chwili spaceru usiadłam pod drzewem w parku. Patrzyłam przed siebie pustym wzrokiem. Tak bym chciała wrócić... Pomóc im... Po paru minutach podszedł do mnie i usiadł ok jakiś nieznany mi chłopak. Miał ciemnobrązowe wręcz czarne włosy i tak samo ciemne oczy nie powiem zdziwiłam się, ale nic nie powiedziałam.
-Wszystko ok? - spytał nieznajomy co spotkało się z tym, że w dalszym ciągu milczałam. - Możesz mi zaufać. Jestem Jeff- dodał wyciągając w moją stronę rękę.
🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟🌟
Mijał czas a ja coraz lepiej dogadywałam się z ciemnookim. Pewnego dnia jednak nadeszła chwila która zmieniła wszystko. Tego dnia okazało się jaki on naprawdę jest. Zaczą mnie szatażować, że albo z nim będę współpracować albo inaczej to się skończy. Zaczęłam się bać, bo zdałam sobie sprawę z tego do czego jest zdolny. Nie wierzyłam w swoją głupotę i naiwność... Obiecałam sobie, że nigdy nie popełnie takiego błędu (i faktycznie go więcej nie popełniłam). Z czasem coraz bardziej żałowałam, że wogóle co kolwiek powiedziałam... Jednak czasu nie cofne, ale naprawiłam swój błąd. Po miesiącu zrozumiałam co robię źle. Przestałam podlegać i pokrzyżowałam jego plany.
Obudziłam się. Leżałam w swoim pokoju przykryta kocem.
Czyli to spotkanie z przyjaciółmi i bratem to nie był sen... Naprawde tak wiele zaryzykowali... I to nawet po tym co powiedziałam, że ten wariat jest w stanie zrobić. Jestem im bardzo wdzięczna i chyba nie dam rady im się za to odwdzięczyć...
Wygramoliłam sie z ciepłego łóżka i poszłam do salonu. Tak jak myślałam wszyscy tu byli.
-O Ana jesteś - powiedziała Sky zauważając mnie - chodź do nas.
Niepewnie wykonałam "polecenie". Wszyscy się uśmiechali i nie było widać by ktokolwiek był na mnie zły. Ale jednak pozory potrafią mylić.
-Na serio nie jesteście na mnie za to wszystko źli? - spytałam niepewnie
-Trochę jesteśmy - zaczą mój brat gdy usiadłam na kanapie - ale bardziej cieszymy się, że jesteś cała i zdrowa. Nawet nie wiesz jak się o ciebie martwiliśmy.
-Narobiłam dużo głupot... - powiedziałam cicho
-Ale ważne, że to zrozumiałaś- powiedział Michael kładąc mi rękę na ramieniu w geście wsparcia.
Byłam wdzięczna im wszystkim. Zarówno jako dróżynie jak i każdemu z osobna. Tak mi ich brakowało przez ten czas. To co czułam wtedy jest trudno określić i ubrać w słowa.
P. Michaela
Tak się cieszyłem, że ona w końcu jest bezpieczna. Martwiłem się o nią.
-Będzie trzeba powstrzymać Jeffa i muszę to zrobić sama- powiedziała nagle
-Nie damy Ci znowu zrobić tego samego. Zrobimy to wszyscy razem - powiedziała różowowłosa
-Nie. - powiedziała stanowczo szmaragdowooka - To MOJA sprawa którą JA muszę rozwiązać...
Nie wierzę... Czasem brak mi na nią słów. Ledwo wróciła i już "będę musiała rozwiązać tą sprawę". Ile ona się tu nabyła? Dzień? Może trochę lepiej?
-Ana, albo wszyscy, albo nitk - powiedział stanowczo Kai
- Wiemy, że nie chcesz nikogo narażać, ale w ten sposób tylko bardziej siebie narażasz, czego my nie będziemy znosić. Daj nam sobie pomóc--powiedziała Skylor jakby kończąc myśl czerwonego ninji.
Blądynka tylko na to westchnęła, ale po dłuższej chwili myślenia zgodziła się. Przynajmniej tyle, że nie planuje tego robić sama. Ale nadal momentami nie mogę uwierzyć w to co mówiła jak ją na ulicy spotkaliśmy na ulicy. Tyle dobrze, że ją rozpoznałem, inaczej dalej by nam jej sprawa nie dawała spokoju.
-Może skupy się teraz na czym innym? - zaproponował Jay - w końcu jeszcze będzie czas by o tym myśleć, a teraz wszyscy powinniśmy odpocząć i odstresować się - dodał.
Wszyscy przystaneliśmy na tą propozycję. W końcu dzień odpoczynku nikomu nie zawadzi. Postanowiliśmy wykorzystać ten czas na zwykłą rozmowe oraz jakieś gry, filmy i tym podobne.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro