Rozdział 12
P. Any
-Ok więc tak. Wkradłam się do bazy Dragona. - widząc, że Jay (jest w końcu dobrze napisałam!! - dopowiedzenie lovemusic1202) chce o coś spytać powiedziałam- Wszystkie pytania, skargi, wtrącenia i zażalenia na koniec. Tak więc wracając. Nie było łatwo było się tam wkraść...
-Ja się zastanawiam jak ty to wogóle zrobiłaś
-Michael co ja przed chwilą mówiłam?
-Ok już siedzę cicho- powiedział brązowooki i zrobił rękami tak zwany gest obronny
-Dziękuję. Wykradłam to co miałam i zaczełam uciekać. Na moje nieszczęście zaczęli mnie gonić. W końcu dotarłam do pobliskiego miasta, ale w końcu mnie zwabili w ślepy zaułek. Dodam tylko, że byłam lekko ranna... - znowu mi przerwano
-Lekko... - powiedział Lloyd
-I ty bracie przeciwko mnie? - spytałam na co wszyscy zaczęli się śmiać- ktoś ma jeszcze coś do dodania? Nie? To kontynuujemy. - powiedziałam - Nie miałam jak uciec. Na szczęście odrzuciłam od siebie plecak w którym znajdował się zwój. Wtedy chcieli bym oddała przedmiot, ja się nie zgadzałam i twierdziłam, że ukryłam go tak, że w życiu go nie znajdą. W końcu mnie ten durny Dragon tak się wkurzył, że mnie uderzył tak, że poleciała kilka metrów dalej i walnełam głową o mur. Ten debil tylko ściągną mi maskę i to nagrał. Potem stwierdził, że to jeszcze nie koniec i pojechał. Ja resztką sił wzięłam plecak, wezwałam Lloyda i następne co pamiętam to niemożność otworzenia oczu i biały szpitalny sufit oraz rozmowę z bratem. Jakiś czas później. - Alex chyba chciał mi przerwać- spokojnie niedługi czas miną, przynajmniej tak myślę. Mniejsza o to razem z tym oto blondynem- wzkazałam mojego brata- zniszczyliśmy ten zwój. Ok już można zgłaszać wszelkie skargi i nie tylko.
-Ja ci się udało tam włamać? - spytała Eva
-Miałam plan i jakoś poszło. Szczerze myślałam, że będzie trudniej. Miałam tyle opcji, planów zapasowych i udoskonaleń, że głowa mała a nawet nie miałam jak ich wykorzystać--powiedziałam lekko zawiedziona, ale nadal się śmiejąc
-Tylko trochę ranna? - Powiedział ironicznie Lipton (usłyszałam jak chłopaki tak kiedyś na niego mówili i się przyłączyłam, no co trzeba mieć jakieś synonimy na mojego brata) - ty kilka dni byłaś nieprzytomna. Po za tym cała byłaś w opatrunkach gdy mnie w końcu do ciebie na salę wpuścili.
-Oj tam oj ta-powiedziałam machając ręką
-A teraz najważniejsze kim jest ten cały Dragon? - spytał Cole, a ja porozumiewawczo spojrzałam na resztę.
-To co ja mam znowu mówić? - spytałam
-Tak- powiedział Piter- bo w końcu to ty jesteś przywódcą
-Jak wy sobie radzicie jak mnie nie ma?
-Normalnie- powiedziała Monica- I myślisz, że czemu złapanie Oscuridad jest naszą ostatnią misją? - dodała ironicznie
-Oscuridad? A ci to kto? - spytała Seliel
-Już wam wszystko wyjaśniam
-Oscuridad oznacza po hiszpańsku cienie- powiedziała Pixal
-Dokładnie jest to też nazwa grupy przestępczej dowodzonej przez Dragona. Nazwa doskonale oddaje to jak się zachowóją. Ukrywają się w cieniu, atakują prawie bezszelestnie i chcą przejąć władze nad światem. Chcą by cień zawładną wszystkim i wszystkimi. Właściwie nie Oscuridad tego chcą tylko Dragon a oni ślepo wierzą w to, że to jest dla nich dobre. Michael mówiłeś, że ten typek jak on... Darg należy do gangu
-Dokładnie. Mogłaś tego nie wiedzieć bo dołączył tam grubo po twoim wyjeździe. Na nasze nieszczęście bądź szczęście szybko stał się prawą ręką Dragona.
-A o co chodzi z poszukiwaniami o których mówiłeś? - nadal drążyłam. W sumie musimy mieć jak najwięcej informacji.
-Myślą, że tylko ukryłaś swój, więc go szukają.
-To tak jak mówiłam nie znajdą go. W końcu jest zniszczony. Pewnie niedługo popełnią jakiś błąd a my ich złapiemy
-Na pewno. - Michael zobaczył, że jestem zamyślony i moją nie za wesołą mine- O co chodzi?
-Jak przeglądałam członków gangu w ich bazie danych było napisane... kto jest tam z własnej woli a kogo.... że tak to ujme zmuszają... Rozumiesz nie jeden tam jest ze strachu albo o siebie albo o swoich bliskich. Ich tam porostu szantażują.
-Spokojnie- mówiąc to przytulił mnie- oni będą inaczej karani i ty o tym dobrze wiesz.
-Brzydzą mnię sposoby postępowania szefostwa cieni.
-Wiem. Spokojnie złapiemy ich
P. Skylor
-Dziewczyny patrzcie- szepnęłam do moich przyjaciółek i wzkazałam im Ane i Michaela przytulających się
-Tylko ja mam wrażenie, że pasują do siebie? - spytała Nya
-Nie tylko.
-Chyba wszystkie tak uważamy.
Matko jak ja bym chciała by młoda sobie kogoś znalazła. A ten Michael wydaje się spoko. Trochę podobny do niej z charakteru.
-O czym tak gadacie? - a propos chłopaków. Kai musiał do nas podejść i nas o to spytać.
-O niczym- odpowiedziała jego siostra
-Spoko. Eva poprosiła byśmy poszli zobaczyć pokoje.
Poszliśmy za wspomnianą dziewczyną.
-Przykro mi nie mamy za dużo pokoi właściwie jest ich tylko dwa, ale są dość duże. Tutaj- wskazała białe drzwi- jest pokuj dziewczyn a tamten- wskazała ciemno brązowe drzwi.- Jest pokój chłopaków. Niestety będziecie też musieli spać na składanych fotelach (wiecie takie łóżko co można złożyć i jest fotel- kolejne dopowiedzenie lovemusic1202)
-Nic nie szkodzi--powiedział Lloyd.
Reszta dnia minęła spokojnie i na pogaduszkach. Ana chyba najwięcej gadała, bo niektóre rzeczy musiała objaśniać. Biedulka co chwilę musiała się czegoś napić bo zaczynała tracić głos.
-A zapomniałam spytać Alex, Piter musieliście się kłócić o tego pada akurat jak gadałam z Michaelem na temat cieni?
-Bo ten debil schował drugiego pada- powiedzieli jednocześnie wskazując siebie nawzajem
-To nie wy tylko my, a i zostawiłyśmy tylko pada Michela więc o jego pada się kłóciliście- zaśmiała się Eva na co wszyscy się zaśmialiśmy
-No ciekawe rzeczy mnie omijają. Co znowu narozrabiali?- spytała rozbawiona szmaragdowooka a mnie zdziwiło, że powiedziała znowu. Co aż tak często się to dzieje?
-Znowu toczyli bitwę na psikusy.
-Nie tylko ja lubię takie sprawy? - spytał Jay
-Widać, że nie tylko ty- powiedział Kai
P. Any
-Szczerze powiem, że nie wiem czy wolę żarty Jaya czy tych dwóch - powiedziałam. - to jak wybrać miedzy młotem a kowadłem- zaczęłam się śmiać- ten sam poziom zaawansowania.
-No nieźle. Przyjeżdżasz czekają cię psikusy wyjeżdzasz to samo- zaśmiała się Monica- współczuje
-Da się przyzwyczaić. Po za tym zawsze moja podróż trwa tyle bym się chwilę od tego odpoczeła. Z resztą przecież wiem, że to jest po to bym poczuła się w domu.
-Mówiliście, że złapanie Oscuridad jest waszą ostatnią misją. Czemu tak jest? - spytał zaciekawiony Jeżyk
-Nie jesteśmy za dobrzy w te klocki. Lepiej nam idzie muzyka więc to na niej chcemy się skupić, ale trzeba skończyć to co się zaczęło.
-Ale nie przesadzaj Alex nie jesteście też tacy źli. Dość szybko się uczyliście. Ale też przyznam, że będę spokojniejsza o was- powiedziałam.
-A ty jesteś dobra w muzyce i co nie pokazujesz tego
-Co ty gadasz za bzdury? Uderzyłeś się w głowę, że ci się coś pomyliło?
-Nie i dziękuję za troskę, ale nic mi się nie pomyliło. I jakie bzdury ty ślicznie śpiewasz--kontynuował swój wywód brunet (Michael)
-Ta chyba w moich snach. - powiedziałam
-Ana nie kłam pięknie śpiewasz - powiedział mój szmaragdowooki debil (czytaj Lloyd)
-No co wyście się tak tego uczepili? Ja nie mam talentu muzycznego
-Masz! - prawie wszyscy karzykneli jednocześnie. Tylko Seliel, Sol, Melodii, Nick i Pablo nie słyszeli jak śpiewam
-Mam pomysł. - powiedziała złoto-niebiesko oka (Melodii) - Może coś zaśpiewaj a my ocenimy. Co ty na to?
-Ok ale za uszkodzenia słuchu sprawione moim ,,śpiewem"-zrobiłam cudzysłów palcami- nie odpowiadam
-Ok- powiedziała
-Nie wierzę, że to robię. - zaczęłam szukać piosenki w telefonie.
-Na na na na na na
Kiedy jest nam w życiu naprawdę źle
Dlaczego tak nagle tłum przyjaciół odchodzi gdzieś?
O dlaczego tak już jest?
Znikają gdy
Masz już pieniędzy mniej
Odchodzą gdzieś by z innymi móc słowem ranić cie
O dlaczego tak już jeeest?
Tylko tym nie załamuj się!
Poczuj jaką siłę masz!
Pokaż na co cię stać
Ile sam jesteś wart
Możesz osiągnąć to o czym zawsze marzysz
Gdy dotyka cię złość stałe idziesz na dno
Uwierz w siebie a przyjdzie lepszy czas
Pokonaj swój lęk
I pokonaj strach
Siłę marzeń masz
Wykorzystaj ten dar o swe marzenia walcz
O swie marzenia walcz
....
-Brawo! - wszyscy zaczęli krzyczeć i bić brawo gdy skończyłam swój ,, występ"
-I ty mówisz, że nie umiesz śpiewać?! - spytał jednocześnie bliźniaczki.
-No może nie ma takiej tragedii - powiedziałam. Szczerze nawet podoba mi się mój głos ale nie uważam, że mam talent.
-Nie ma tragedii? Nie ma tragedii? Ty cudownie śpiewasz! - wszyscy krzyneli.
-Dobra dobra. Już chyba najwyższy czas na sieste bo jutro czeka nas ciężki dzień - powiedziałam na co wszyscy mi przytakneli.
Środek nocy
Złowieszczy śmiech. Tylko go słyszę. Nagle widzę wszystkich rannych leżący na ziemi. Na szczęście są przytomni.
-Albo pójdziesz ze mną, albo już nie będzie tak miło- powiedział Dragon i już miał celować kulą magii w mojego brata.
-Nie! - krzyknełam - Nie rób im krzywdy! Pójdę z tobą! - po wypowiedzeniu przezemnie tych słów z łzami w oczach poczułam nie wyobrażalny ból, ale jeszcze zobaczyłam, że wszyscy się podnoszą, ale upadają jeszcze gorzej ranni niż byli.
-Nie! - krzyknełam. Na szczęście nikogo nie obudziłam. Muszę to wszystko przemyśleć, więc poszłam na dach
Cześć!
Jak się podoba rozdział?
Ja już nie przeciągam
Pozdrawiam was serdecznie😘😘😘😘😘😘
Papa😘😘💖💙
lovemusic1202 💖💖💖🎙️🎵🎤🎤🎧🎼🎼🎼
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro