Rozdział 10
-Moim zdaniem powinnaś im pomóc...
-Dzięki za radę- już miałam lecieć do kuchni wszystkim to powiedzieć bo nie mogę tak o zniknąć, ale zostałam złapana za nadgarstek
-Nie dałaś mi skończyć
-Sorka ja taka już czasem jestem- obie się na to zaśmiałyśmy
-Jedno co wiem na pewno to to, że na pewno nie możesz tam iść sama jesteśmy twoimi przyjaciółmi a Lloyd bratem więc polecimy tam razem z tobą
-Dziękuje Sol- przytuliłam ją mówiąc to - i nie jesteście tylko moimi przyjaciółmi jesteście moją rodziną
-Ty naszą też i nie zapominaj o tym
Razem poszłyśmy to kuchni na ten obiad. W pomieszczeniu już byli wszyscy. Postanowiłam, że powiem im o tym po posiłku.
Nawet się nie zorientowałam kiedy wszyscy skończyli jeść, a tylko ja miałam talerz do połowy pełny.
-Ana coś się stało? - spytał Zane
-Nie nic - powiedziałam szybko
-Oj ludzie młoda nam tu próbuje ściemniać- powiedział Kai
-Wcale nie! - jednak im tego nie powiem wymkne się w nocy czy coś. Nie jestem im w stanie tego powiedzieć. To moja rodzina i nie chce ich martwić a już na pewno nie mieszać w to czym zaczęłam grzebać razem z przyjaciółmi. To jest zbyt ryzykowne. Mam nadzieję, że mnie zrozumieją i mi wybaczą.
-Ale spokojnie- powiedział jak zawsze uśmiechnięty i typowy dla siebie zabawny sposób. Zawsze tak robi by poprawić humor komuś kto akurat tego potrzebuje.
-Sorki. Poprostu się zamyśliłam a mam wrażenie, że robicie halo co najmniej jakbym coś ukrywała- lekko się zastanawiam by ich zmylić narazie niech tylko Sol wie co tak naprawdę się dzieje. A propo Sol właśnie do mnie podeszła
-Miałaś im posiedzieć.- powiedziała spokojnie
-Nie dam rady. Muszę znaleźć inny sposób by załatwić tą sprawę.
-Oki rozumiem -powiedziała po czym podeszła do swojego chłopaka.
-Ludzie co powiecie na jakiś film?- spytał Cole
-Jasne!- wszyscy szybko przytakneliśmy na tą propozycję
-Ja tylko skoczę do toalety i zaraz jestem- powiedziałam. Muszę zadzwonić do Michaela albo kogoś z tamtąt. Muszę wiedzieć na bierząco co się tam dzieje. Trochę się martwię. Mimo, że tak jak tutaj tam też jestem najmłodsza, ale czuje, że tam też jestem potrzebna. Nie wiem co mam o tym myśleć.
-No dalej odbierz ktoś.... Błagam.....
-Halo?
-Hej dzwonię zapytać jak tam ta sprawa
-Już lepiej ale dobrze by było żebyś przyjechała
-Tak jak obiecałam zrobię wszystko co w mojej mocy- spojrzałam na moich przyjaciół bo tak naprawdę stałam w za ścianą dzielącą przedpokój od korytarza.
-Jasne
-Ej oddawaj to.
- Nie to ty to oddaj.
-Co tam się znowu stało?- pytam rozbawiona. Tam jest jak czasami z chłopakami zgłaszcza jak Jey zrobi jeden ze swoich słynnych numerów w sensie, że jest tam takich trzech najlepszych przyjaciół, ale to nie znaczy, że nie potrafią się tam pojawić takie kłótnie, że ja nie mogę
-To co zawsze
-Aaaaaaa. A mam pytanie. To jest wasza ostatnia sprawa potem koniec ,,obrony ludzkości" co nie?
-Tak a co tak słabi jesteśmy?- zaczęliśmy się śmiać
-Nie! -na mojego czasami występującego farta nikt mnie nie usłyszał. No oczywiście oprucz mojego telefonicznego rozmówcy
-Dobra ale nie drzyj mi się do ucha-po tych słowach przyszła kolejna fala śmiechu
-Mi chodzi o to, że się o was martwię bo jesteście moimi przyjaciółmi.
-Przecież wiem tak się z tobą droczyłem
-Oj bo zmienię zdanie i nie przyjadę
-Po pierwsze a tylko spróbuj to osobiście cię tu sprowadze. A po drugie ty jesteś z nas najmłodsza a najbardziej się o nas martwisz i najwięcej robisz, a i nie chciałaś nawet na sekundę pokazać twarzy.
-Jakoś tak wyszło
-Dobra ja już kończe po zaraz tych dwóch debili chyba cały dom rozwali
-Spoko i tak miałam już kończyć. Pa Michael!
-Pa
Przynajmniej wiem już,że to nie jest takie pilne.
Tego samego dnia wieczorem:
P. Melodii:
Chciałam zapytać Ane czy nie chciałaby przyjść do mnie i Sol do pokoju pogadać trochę. Gdy pukałam do drzwi jej pokoju odpowiedziała mi cisza. Po otrzymaniu drzwi zobaczyłam pusty pokój a w nim otwarte okno i kartkę na biórku.
-Ej ludzie chodźcie tu na chwilę!- szybko wszystkich zawołałam
-Co się stało?- spytał zmartwiony moją miną Nick po czym mnie objął
-Any nie ma w jej pokoju a znalazłam tylko tą kartę
-Wybaczcie mi nie mogłam wam tego inaczej powiedzieć, bo się bałam waszej reakcji.- zaczełam czytać to co napisała Ana- Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Chwilowo muszę opuścić to miejsce bo zostałam poproszona o nizwłoczną pomoc w pewnej sprawie. Objecuje, że jak wrócę wszystko wam wyjaśnię. Jeszcze raz bardzo wam przepraszam. Ana
-W co ta dziewczyna się znowu wpakowała?- spytał sam siebie Lloyd
-Spokojnie znajdziemy ją. Musimy.- powiedziałyśmy naraz z siostrą
Cześć!
Jak się podoba rozdzialik?
Ja już nie przeciągam po wiedzą potrzebna na próbny egzamin z angielskiego sama nie przyjdzie do głowy. A szczerze szkoda😂😂😂
Papa😘😘😘
lovemusic1202💙🎤💖🎵💗🎼
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro