Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

💗🐳🐙𝙉𝙪𝙢𝙚𝙧𝙤 𝙪𝙣𝙤🐙🐳💗

-Szczęsny-

Nareszcie. Sezon się skończył, a ja w końcu mogę odpocząć. Moja ciężka praca się opłaciła. No ta Mołdawia z reprezentacją była trochę chujowa, ale kto by się tam przejmował. W końcu mogę się zrelaksować na wakacjach. Plaży w Hiszpanii to na pewno lepiej niż polskie morze, ale Marina się uparła na Polskę no to cóż. Jedziemy do Polski. Jak ja się cieszę, że nie spotkam nikogo, kogo znam. To jest takie pewne. Mogę być spokojny. Oni to powyjeżdżali na jakieś Portugalie, Majami, Hiszpanie i nie wiadomo co. Krychowiak pewnie jest w Moskwie. Choć zważając na sytuacje, ale to Krychowiak to pewnie w Rosji. No dobra można się zrelaksować. Siedzimy w samolocie, Marinka pije już drineczka. Ja to już trzeciego. Liamek śpi. No i zajebiście. Takie wakacje to ja rozumiem. Nic, powtarzam nic nie może mi zepsuć moich wakacji. Potem jedziemy z Marinką na jakieś jej koncerty, czy coś, ale te 7 dni jest tylko i wyłącznie na relaks. Wódeczka, piękne panie.. a nie przepraszam.. piękna Marinka, plaża, leżaczek i relaksik. Nie mogę chcieć więcej. No i oczywiście brak kontaktu z piłkami. Och tak. To ostatnie jest najpiękniejsze, a chwila nie. Jeszcze rodzina. No nie widzę tu reprezentacji.. nie no Marinka i Liamek moja rodzina kochana. Coś czuje, że to będą dobre wakacje.

- Wojtek jesteśmy dopiero w samolocie, a ja się świetnie bawię! - powiedziała moją żona, a ja cicho przytaknąłem. Och, ale ja ją kocham. Nawet jeśli wyłazi i całuje się z Anią Lewandowską, ale podobno to po przyjacielsku, więc ten, kto by się przejmował?

- Och wiem Marinko, wiem - splotłem palce z tyłu głowy i wygodniej oparłem się o oparcie. Pełen luz. Jestem tak zrelaksowany jak nigdy. Po tym meczu z Niemcami mam traumę. Ile ja tam broniłem, jak mi się mięśnie naciągnęły, ale teraz nie pora na myślenie o tym.. NIE BĘDZIE NIEMIEC.. no tak, tak pełen spokój.

- Liamek? - moja żonka zwróciła się do dziecka, które już od parunastu minut nie spało. - A kto jest najlepszym bramkarzem na świecie? - mój kochany synek lekko się podniósł i zrobił taką poważną słodką minkę. No już kolejny raz go o to pyta.

- Jak to, kto? Ja i tata - powiedział dumnie i spojrzał się w moją stronę. - Wojtek! Wojtek! - no te dziecko to się nie nauczy, że ja jestem tata nie Wojtek. Jakiś szacunek trzeba mieć. Nie no kocham go, ale formalnie mógłby mówić "tato".

- Tatusiu nie Wojtek - wymruczałem cicho i znowu przymknąłem oczy. Tu jest tak wygodnie. Jak sobie tylko pomyślę o tym, że będę odpoczywał przez cały tydzień w 5 gwiazdowym domku i będę miał widok na morze z tego cudownego domku. Ja wiem to Polska, ale jakimś cudem dorwałem coś takiego. Dorwałem? Raczej złapałem. Jaki ja jestem śmieszny.

- Tatusiu! A pogramy w piłkę, jak dojedziemy!? - no to najgorsze pytanie jakie mogłem dostać. Miało nie być piłek. No, ale dobra to Liamek on mnie aż tak nie wymęczy, a formę trzeba trzymać. Oczywiście ja to mam formę.

- Tak synku, oczywiście - Marina zaczęła się cicho śmiać. Nie no tym razem słuchałem, co do mnie mówi i nie obiecałem mu żywego Cristiano Ronaldo do domu na pełny etat. Tak kiedyś niechcący to zrobiłem. Zapomniał na szczęście o tym na wieczór i nie było tematu.

Nie wiem, ile ja tak spałem, ale jak się obudziłem to samolot już wylądował, a Marina zdejmowała walizkę z tej półki, co jest tam, tam wysoko nad siedzeniami no nie. Oczywiście po tą ze wszystkim będę musiał leźć ja, bo nie mamy tylko podręcznego bagażu. Aj przespałem orzeszki, które zawsze kupuje. Zauważyłem, że moje cuda przede mną leżą. Pomyślała o mnie! Moja kochana!

Wyszliśmy z samolotu. Polska, Gdańsk cudowne miejsce. Od razu wali jakimś sklepem z rybą. Kocham ten zapach. Kurwa teraz się głodny zrobiłem. Dobra zaraz podadzą nam obiad w domku, bo przecież wzięliśmy taki z obsługą i 3 posiłkami. Mam wrażenie, że tam pisało dla dwóch rodzin, ale może to ten alkohol i teraz bredzę. Mara by takiego nie wzięła. Chyba, że..

- Marinko jaki ty ten domek wzięłaś? - zapytałem biorąc Liama na plecy. Ciągnąłem walizkę i miałem na sobie te stylowe okularki plus zajebiste klapki. Przecież kurwa wszystko będzie dobrze. Nie będziemy dzielić domu z rodziną, która nas zna i będzie chciała autograf albo będzie nas nagrywać.. wróćmy do autografu..

- Jak to jaki? Taki na 2 rodziny, a co my jesteśmy jacyś inni, że musimy mieć prywatny? - gdyby nie dziecko na plecach jebnąłbym się w twarz, ale przecież Mara ma jakąś tam rację. Przecież nas chyba nie zjedzą. Jestem za bardzo spięty. Dobra kurwa wchodzę do domku. Znaczy.. chwytam za klamkę i otwieram drzwi frontowe. O cholera jasna. Zabierzcie mnie stąd. Co do jasnej cholery robi Krychowiak na naszym fotelu? Nie, nie, nie! Dlaczego mnie to spotyka!

- O Boże! Celia kurwa nie zgadniesz z kim będziemy dzielić domek! - Grzegorz ubrany modniej niż ja, bo to przecież Krychowiak nie, wstał z kanapy i do mnie podszedł. - Daj pyska! Ile to od tej reprezentacji minęło! - pocałował mnie soczyście w policzek. Zabierzcie mnie z tego piekła, co ja takiego zrobiłem? Za jakie grzechy?

- Wojtek, a mówiłam, że nie będzie źle no i będziesz miał towarzysza - Grzesiu mocno mnie ścisnął po słowach Mariny. Ja.. to przecież miał być odpoczynek.. o Boże świat mnie nie lubi.

- Czego się drzesz Grzegorz? - Celia wyszła z kuchni i uradowana uścisnęła Marinkę. Chyba tylko mi nie uśmiechają się te wakacje. - Boże! Siadaj, siadaj i opowiadaj, jak tam u was! No naprawdę najlepsi współlokatorzy nam się trafili, a ja myślałam, że się tu z Grześkiem zanudzę no! - pociągnęła Marę na kanapę, a Liamka porwała w ramiona. - Aleś ty wyrósł mały kawalerze! - wycałowała jego policzek i go postawiła. Mój synek poleciał zrobić rundkę po domku, żeby wszystko obejrzeć. Ile on ma energii..

- A no wiesz Wojtek chciał jechać do Roberta do Hiszpanii, ale ja stwierdziłam, że to nie dla nas i jesteśmy tu. Spójrz na jego twarz. Widzisz te zadowolenie? - wyglądałem właśnie tak, jakby mi sprzedali fiata zamiast ferrari. Tak, właśnie tak czuje się oszukany, nikt mi nie powiedział, że piszę się na tydzień z Krychowiakiem. To miały być fajne wakacje.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro