💗🐳🐙𝙉𝙪𝙢𝙚𝙧𝙤 𝙙𝙤𝙨🐙🐳💗
-Szczęsny-
Mówią, że z problemami najlepiej się przespać, ale z Krychowiakiem chyba nie wypada. O czym ja mówię? Obudziłem się sam w łóżku. To już drugi dzień tutaj. Tak kurwa dolecieliśmy wczoraj na wieczór, a Marinka nie przemyślała i za to ją kocham. Mniej czasu z Krychowiakiem. Toć on mnie będzie męczył. Nigdy nie wypoczniesz jako piłkarz. Mówi wam to Wojtek Szczęsny ala mur, ala nie rozmawiajmy o Mołdawi. To ostatnie bardzo ważne. Wsunąłem klapeczki, ubrałem się i oczywiście włożyłem okularki przeciwsłoneczne i można leźć na dół. Rozglądam się, a jedyne, co widzę to Krychowiaka oglądającego TV na kanapie. Nie mówcie mi proszę, że Marina poszła z Celią na zakupy. Jak żyć?
- No wstałeś w końcu, bałem się, że coś Cię wciągło - zaśmiał się lekko i wskazał miejsce koło siebie, które zająłem. - Opowiadaj, jak sobie beze mnie radzicie! - spojrzał się w moją stronę. Hm no jak to subtelnie opisać.. jeśli chodzi o Niemców jesteśmy wyjebiści, ale zlała nas Mołdawia. Strach myśleć o Wyspach Owczych.
- No powiem Ci, że ee.. jesteśmy 4 w tabeli.. - pokiwał głową rozbawiony. Ten to się nie musi przejmować. Tak jak Grosicki z Glikiem w sumie. Oni to mają dobrze. Jak my se przegrywaliśmy z Mołdawią oni mieli dopiero dobrze. Ja naprawdę obawiam się tych Wysp Owczych.
- Ja mówiłem, że tak będzie - objął mnie ramieniem. Świetnie. Dopóki nie wymyśli jakiś gier w jego stylu będzie okej, choć w Fife bym pograł. Ciekawe, czy tu jest Fifa.. w sumie dużo za to zapłaciliśmy i powinna być. - Wojtek! Mam świetny pomysł! - oho. Tylko tego mi było trzeba. Podniosłem brew i cicho westchnąłem. Już się boje.
- No gadaj Grzesiu, co ty żeś wymyślił? - wstał i pobiegł na górę. Błagam nie wróć z piłką, błagam nie wróć z piłką, błagam nie.. kurwa wrócił z piłką, ale nie tą od nogi. O chuj, a jednak bym się cieszył widząc normalną piłeczkę do kopania.
- Idziemy grać w siatę! To powinniśmy potrafić! - wybiegł z domu. No nie. Dlaczego ja trafiłem na mieszkanie z nim? A może one się zmówiły i my tu specjalnie jesteśmy.. dzięki żonka, dzięki.. no i co? No i trza iść. Zapiąłem koszulę pod sam kołnierz, bo jak mnie Mara zobaczy tak w rozpiętej to mnie spierze.
Wyszedłem z tego domu i zobaczyłem, że przed domkiem stoi takie mini boisko do siatkówki i do nogi też. To nie będzie dla mnie wypoczynek. Jeszcze jak dziewczyny wrócą to będą nas nagrywać. Do czego to kurwa doszło? Ja, Wojciech Szczęsny gram w siatkówkę? Świat stanął na głowie. Nic nie będzie takie samo. I se tak odbijamy tą piłkę. Dobrze, że nie gramy w tenisa, bo by się Robert załamał. O no mówiłem. Celia już nas nagrywa, a Marina zadzwoniła do Anki, która jak słychać siedzi przy Robercie. No i już cały świat będzie wiedzieć o tym, że gramy w siatkówkę. Już widzę te nagłówki: "Tak właśnie spędza wakacje Wojciech Szczęsny, towarzyszy mu były kolega z reprezentacji!", "Wojciech Szczęsny zmienił powołanie, od dziś jest SIATKARZEM!?". No i tym podobne nie. Zagapiłem się i aż musiałem odbić dolnym kładąc się wręcz na tym piachu, co wywołało głośny śmiech u Lewego.
- Ty! Prawandowski! Jak ty taki mądry jesteś to tu przyjedź i dopiero się będziemy śmiać! - krzyknąłem w stronę Mariny i zacząłem już znowu na luzie odbijać piłkę. No powiem nie jest źle, ale miałem leżeć na leżaczku, a teraz gram w siatkówkę z Krychowiakiem. Nic nie idzie po mojej myśli.
- SIUUUU - wyjebałem się ze strachu, jak mi tu Liam przebiegł i zrobił przede mną cieszynkę Ronaldo, nie tak go wychowałem! Piłka upadła na ziemie. No i świetnie. Nie dość, że zawał to jeszcze mnie zlał Krychowiak. Liam pobiegł się dalej bawić tym razem na huśtawkach.
- JEDEN ZERO KURWO - zaśmiał mi się głośno w twarz Krychowiak, a ja zrobiłem bardzo fair ścine, bo jestem taki wysoki i jego uśmiech zszedł z mordki. - TO NIE FAIR! CELIA ON OSZUKUJE! - zaśmiałem się głośno pokazując mu środkowy palec tak, żeby na nagraniu nie było widać. - Żebym ja Ci tego nie wsadził wiadomo gdzie - wysyczał i zaserwował piłkę. Ojoj Krysia nie w humorku.
Graliśmy tak aż nie zostało nam podane śniadanie. Ogólnie było bardzo dobre muszę przyznać. Wiecie pamiętacie to moje pierożki rozcinamy. Nie no umiem gotować. Makaroni, perfecto i te sprawy. No, ale wina nam nie podali. Ja już wiecie przyzwyczajony do picia wina do posiłku, ale jak nie dadzą to się nie będę prosił no.
Idziemy na plażę. Wziąłem ręczniczek i oczywiście mam na sobie swoje klapeczki, mój super strój kąpielowy złożony z kąpielówek no, a Marinka niesie swoją torbę z potrzebnymi rzeczami, a ja kurwa całą resztę. Ta torba to jak 2 Mariny do niesienia. No, ale cóż kurwa poradzisz. Silny chłop jestem. Położyłem się na leżaczek, ale Mara mnie cofnęła.
- Kurwa Wojtek chcesz się spiec? Stawaj tu ja Cię już nasmaruje - Krychowiak zaczął się głośno śmiać. Ja chociaż nie będę miał skóry czerwonej jak jebany burak. Marinka mnie nasmarowała i znowu położyłem się na moim ukochanym leżaczku.
- Ty Grzegorz korzystaj to Cię Marina też nasmaruje, bo ja Cię kurwa smarować nie będę! - zacząłem głośno się śmiać, aż się kurwa oplułem, No i tak się kurwa ze mnie śmiałeś Grzesiu. Nawet mi nie przeszkadza, że Marinka dotyka jego klatki piersiowej. No ja po prostu umieram ze śmiechu. No jeszcze tam Celia została do nasmarowania i sama Marina oczywiście, Liam był pierwszy, bo przecież musiał zacząć robić zamek z piasku.
- Tato, tato! - otworzyłem oczy. Jeszcze do Ciebie wrócę leżaczku czekaj tutaj na mnie grzecznie, tylko nigdzie nie idź. Spojrzałem na mojego synka. - Pomóż mi i wujkowi zbudować zamek z piasku - rzucił we mną łopatką, którą złapałem.
No, więc tak. Przez resztę dnia budowaliśmy zamek z piasku, a Marina z Celią się naturalnie opalały na słoneczku. No powiem, że kurwa jest, co podziwiać. Jestem naprawdę dumny. To jest takie zamczysko, jakiego świat nie widział. To się nazywa właśnie jak ojciec z wujkiem robią zamek. Swoją drogą z boczku za zamkiem dodaliśmy boisko do piłki nożnej. To tak tylko dla formalności.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro