💗🐳🐙𝙉𝙪𝙢𝙚𝙧𝙤 𝙘𝙪𝙖𝙩𝙧𝙤🐙🐳💗
-Krychowiak-
Tak się cieszę, że spędzę wakacje z Wojtkiem! To najlepsze, co mi się przydarzyło po tej Arabii! Dzisiaj wyjątkowo zrobię mu herbatkę, jak będę se robił. To jest taki zaszczyt moi drodzy! Dobra trzeba wstać. Nie wiem, czemu ja to robię tak wcześnie, ale trudno.
- Cześć Celiuś - powiedziałem w stronę małżonki i wyjąłem dwie filiżanki. Wziąłem pierwsze z brzega. Z napisem Krychowiak is the best, ale pierwsze z brzega. Zrobiłem nam herbatkę i czekałem aż żonka poda mi kanapki. To nie tak, że nie umiem se zrobić kanapki. Nie myślcie tak. Ojoj Liam wstał. No jacy z nich rodzice, że dziecka nie pilnują.
- Wujku, a cy to plawda, ze ty i mój tatus sie kochacie? - zapytał mnie, a ja wziąłem go na ręce. Co robimy? A ja od razu o seksie myślę fakt! Haha.. no tak. Znaczy no kocham Szczenę. To super przyjaciel.. i jest taki wysoki.. i pewnie musi mieć.. skończ myśleć Krychowiak. Zarumieniłem się lekko, co zauważyła Celia i pokręciła głową.
- Tak skarbie, są jak bracia - odpowiedziała za mnie i wzięła ode mnie Liama, bo mnie zatkało. O Jezu, co tu się kurwa dzieje? Zatkało kakao kurwa. Muszę przestać cisnąć po sobie. No tak, więc dostałem kanapki i zacząłem się pożywiać.
- Dzień dobry kochani - powiedziała Marina wchodząc do kuchni i ucałowała Celię w policzek. Oo jak słodko. Dobre te kanapki. Przytuliły się jeszcze do tego. Liam podkradł mi kanapkę, ale tylko się uśmiechnąłem. Wojtek dostałby w potylice, ale to nie on. Malutki słodziak.
- A Wojtuś gdzie? - zapytałem, a piosenkarka się na mnie spojrzała. Myślę, że go zjadły słonie. Znaczy co? No nie wiem, ale chce się do niego przylepić. Też chce przytulasa. Marina zaczęła się cicho śmiać, a ja patrzyłem się na nią z niezrozumieniem. Poczułem czyjeś ręce na ramionach i aż pisnąłem ze strachu. Zabije go! Zabije tego Juventuskiego śmiecia!
- Tutaj Grzesiu - roześmiał się głośno, a ja obrażony spojrzałem mu w oczy, gdy się odwróciłem. - Książę nie obrażaj się - położył rękę w moim pasie. Wyprostowałem się automatycznie.
- Nie strasz mnie tak! - dalej piszczałem albo może miałem takie wrażenie. No nie wiem, ale mniejsza o to. Szczęsny patrzył w moje oczy, a po chwili lekko mnie przytulił. Skorzystałem z tego i powaliłem go na kanapę, która znajdowała się za nami. Usiadłem na nim i dalej się do niego tuliłem.
- Ta herbata to dla mnie? - zignorował napis na kubku i dobrze. Kiwnąłem lekko głową. Wziął łyka. Zrobiłem nam te, które lubił on. - Dzięki Krycha - pogłaskał mnie lekko i zaczął się delektować smakiem herbatki, którą mu zrobiłem. Cieszę się, że mu smakowała. Jakby to Cash powiedział helbata.
Poszliśmy potem na plażę. Tak się cieszę, że Celia specjalnie załatwiła mi tutaj Wojtka! Muszę mu coś powiedzieć. Coś bardzo ważnego.. ale to później! Teraz jesteśmy na plaży. Poszedłem popływać w wodzie razem z Celią, która w sumie chwilę potem mnie opuściła. Poszła się opalać. Ta to o jednym. W sumie to ich trójka się opalała, a ja sobie pływałem. Stanąłem w końcu, bo mi się znudziło tak samemu. Czułem, jak coś pociąga mnie do dołu. Krzyknąłem cicho i wylądowałem dotykając czyjegoś ciała.
- Spokojnie Krycha - odezwał się Wojtek trzymając mnie w pasie, żebym się nie przewalił do wody. Ja zejdę z nim na jebany zawał bez jaj. Kurwa mać toć to jest za bardzo niebezpieczne dla mnie, żeby z nim przebywać na jednej plaży.
- Miałeś! - wrzasnąłem, ale przyłożył mi palec do ust. Druga ręka powędrowała na moje kąpielówki i tam osiadła. Zarumieniłem się czując jego dotyk tam, ale nic więcej nie powiedziałem.
- Nie chciałem Cię tym razem przestraszyć uwierz mi albo nie - pocałował lekko mój policzek. Przepraszam, ale co tu się..? Podoba mi się to coś.. oparłem się o jego ciało. - Dalej chcesz pływać? - mruknąłem ciche mhm. Z nim zawszę chce mi się coś robić. On to po prostu on. Popływaliśmy chwilę i wyszliśmy z wody. Dziewczyny zniknęły, a na piasku była wiadomość do nas, bo do kogo? Do Ducha Świętego?
𝒫𝑜𝓈𝓏ł𝓎ś𝓂𝓎 𝓃𝒶 𝓁𝑜𝒹𝓎. 𝒩𝒾𝑒 𝓂𝒶𝓇𝓉𝓌𝒸𝒾𝑒 𝓈𝒾ę
Poszły na lody nie martwimy się. Przecież ich nie porwą. Zostałem sam na sam z Wojtkiem. Nie jestem gotowy..
- A to! Zostawiły nas - pokręcił głową spoglądając w moją stronę. No cóż można poradzić.
Wróciliśmy razem do domku. Znaczy się Wojtek mnie niósł, bo umierałem. Nogi mi umarły. No dobra wszystko było okej, ale nie chciało mi się iść.
Mam wrażenie, że Wojtek nie chce tu być.. nie wiem z jakiego powodu.. znaczy cały czas wzdycha jak coś opowiadam i może on nie chce mnie w cale słuchać? A może problem jest we mnie? Przecież widziałem jak na mnie spojrzał jak przyjechali. To było tak, jakbym był przeszkodą w czymś.. myślałem, że zrobię mu niespodziankę i będzie fajnie, ale może on w cale tego nie chce? No nie wiem.. dobra Krycha stop pierdoling! Nie może tak przecież być.. prawda?
Dziewczyny wróciły. Celia zrobiła mi kolację, a ja podziękowałem jej buziakiem i poszedłem zjeść na górze. Mogę przyrzec, że słyszałem ciche odetchnięcie, kiedy wychodziłem z jadalni.. oh.. no tak. Chyba go wymęczyłem. No, ale trudno haha! Przecież nic się nie dzieje! Wszystko jest super!
Zszedłem potem na dół, kiedy wszyscy spali i odstawiłem talerz do zmywarki. Mam nadzieję, że nikogo nie spotkam, bo nie mam ochoty rozmawiać. Jestem za szczery, kiedy jest późno w nocy. Jest chyba jakaś 2, więc zwykle już śpię. Poczułem czyjeś ręce oplatające mnie. Osoba z tyłu oparła brodę o moją głowę. To nie jest Celia. Czyli nie uniknę rozmowy.
- Wszystko dobrze? - usłyszałem zmartwiony głos Wojtka. Zebrałem całą odwagę i postanowiłem zapytać. Co ja robię ze swoim życiem? Nie wiem.
- Czy ja Cię męczę swoją obecnością? - wydusiłem cicho. Zostałem odwrócony i wtulony w klatkę piersiową bramkarza. Nie mogłem powiedzieć nic więcej.
- Wyładowujesz moją energię, ale lubię to - pogłaskał mnie po włosach. - Herbatki? - pokiwałem lekko głową. Wyjął szklanki z szafki i cicho postawił je na stole.
Po wypiciu helbaty Wojtek ułożył mnie spać koło Celii i przykrył kocem, który należał do niego. Pocałował mnie lekko w główkę. Zarumieniłem się przez to. Zgasił światło i cicho zamknął drzwi. Zasnąłem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro