Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

Jestem na jasnej polanie pełnej kwiatów. Nagle przede mną pojawia się postać. Na początku nie wiedziałam kto to.
-Witaj wnuczko
-Dziadek!- krzyknęłam i mocno go przytuliłam. Może nie znałam go w rzeczywistości, ale nie raz mi się śnił i wtedy go bardzo dobrze poznałam. Dziadek zaczą mi opowiadać o pewnych rzeczach. Niespodziewanie wszystko zaczęło się robić ciemne. Gdzie ja trafiłam?! Wszędzie ciemno, smutno. Poprostu strasznie! Bojąc się szłam ulicą. Nagle zostałam zaatakowana. Nie miałam jak się obronić. Kolejne ataki na mnie nie ułatwiały sprawy. W pewnym momencie przede mną pojawił się gęsty dym a ja poczułam potworne uczucie duszenia. Czułam na szyi czyjeś ręce.
-Nie!- krzyczę budząc się. Zaczełam ciężko dyszeć
-Ana. Co się stało?- pyta Lloyd. Racja on ma pokój tuż koło mojego. Niedałam rady odpowiedzieć mu na pytanie. Nie mogłam unormować oddechu. Te ręce nadal je czułam na swojej szyi, więc delikatnie się za nią złapałam. Lloyd usiadł na moim łóżku, położył mi rękę na ramieniu i powiedział:
-Hej spokojnie to tylko sen.
-Nawet nie wiesz jak się bałam- powiedziałam, łzy spływały po moich policzkach
-Już wszystko dobrze, spokojnie- powiedział i mnie przytulił. Doskonale wiedział, że tego właśnie potrzebuje: poczuć, że mam kogoś bliskiego komu na mnie zależy.
-To było straszne -bardziej wtuliłam się w brata
-Już spokojnie siostrzyczko.-od zawsze byłam jego małą siostrzyczką o którą się troszczy za co jestem mu wdzięczna mam świetnego brata- Opowiesz co ci się śniło?- niepewnie na niego spojrzałam- może zrobi ci się lepiej jak się z tego zwierzysz
-Dobrze wiec tak... Na początku rozmawiałam z dziadkiem ....
-Nie dziwię się, że tak zareagowałaś. To naprawdę nietypowe, a jeszcze z takim charakterem jaki ty masz...
-To nie wszystko..... Przez chwilę widziałam ciebie jak leżysz na ziemi... nie wiem co ci się wtedy stało.... ale się bałam
-Spokojnie jestem tu i nic mi nie jest-mocniej mnie obją
-Idź już spać jest 3 w nocy
-Już nie zasnę
-Zobaczymy?
-Co ty.... Aaaaaa- lekko krzyknełam bo mój jakże genialny brat postanowił mnie położyć
-Dzieki Lipton- powiedziałam
Nawet się nie zorientowałam kiedy spowrotem zasnęłam. Tym razem bez większych problemów przespałam do rana.
Śniadanie minęło w przyjemnej atmosferze. Kompletnie zapomniałam o tym pokręconym śnie. A i już coraz mniej wkurzam się na Jeya za ten strój, ale łatwiej by było gdyby co jakiś czas o tym nie wspominał.
-Dobra Jey ostatni raz powtarzam. Jeszcze raz o tym wspomnij a masz przechlapane.
Niestety nie posłuchał mojej rady więc ja go zaczęłam gonić
-Ej no pomużcie mi! - zaczął krzyczeć
-Sam sobie narobiłeś kłopotów
🎵🎶🎵🎶🎶🎵🎶🎵🎶🎵🎶🎶🎵🎶🎵🎶🎵🎶🎵
-Wow skąd ty masz tyle energi?
-Właśnie! - krzyknął Jey
-Mam dobrą motywację--mówiąc to lekko przyśpieszyłam na co Jey się przestraszył, ale widać było, że już długo nie wytrzyma
-Ile ona już go tak gania? - spytał Lloyd
-Równo 1 godzinę i 15 minut- powiedział Zane
-A czyli jeszcze brakuje to mojego rekordu--zaśmiał się blondyn
Chwilę póżnie Jey już leżał a ja położyłam nogę na jego plecach.
-Wygrałam
-I to tyle? - spytał zdziwiony
-A co mam ci oko podbić czy co? - spytałam retorycznie
-Nie, ale po co mnie tyle ganiałaś skoro mi nic nie zrobisz. Nawet nie walniesz. Już miałem w głowie wizję, że chłopaki odciągają cię odemnie
-Po pierwsze wiesz, że jestem dość spokojną osobą, ale się postawie wkurzyć. Co nawiązuje do drugiego. To była moja zemsta ty mnie wkurzasz ja cie strasze. Proste? Proste--mówiłam - Pozatym to był świetny trening powiedziałam przeciąjąc się
-A propos treningu wiecie czemu sensey odwołał nasz dzisiejszy trening? - spytała Sel.
-Ponoć mamy mieć wolny cały tydzień--powiedział Kai
-Uczniowie! - usłyszeliśmy głos wujka
-Tak Mistrzu? - spytała Sky.
-Wyjeżdżam w daleką podróż i daje wam dwa tygodnie wolnego od treningów. Ana liczę, że nie masz zamiaru nigdzie wyjeżdżać w najbliższym czasie
-Nie zamierzam wuju od tej pory zostaje tu na stałe
-Nieeeee - powiedział Jey padając na kolana na co wszyscy zaczęliśmy się śmiać- Nie to młoda, że cię nie lubię bo wiadomo jesteś moją przyjaciółką ale czasami...-Nie dałam mu skończyć
-Wiem też tak czasami mam
-Uf to dobrze, że mnie nie zrozumiałaś źle
Kolejna fala śmiechu. Po ogłoszeniu Mistrza Wu minęło może pół godziny a już nasz Mistrz wyruszył w swoją podróż. Z dziewczynami właśnie gadamy na górze gdy słyszymy mega głośno nastawioną konsole
-OK. Ana pójdziesz to załatwić
-Jasne wszystko na najmłodszą. - uśmiechneły się szeroko--Niech wam będzie - powiedziałam zrezygnowana- jestem zbyt uległa dla najbliższych - zaczęłam marudzić
-Matko kochana! - krzyknełam wchodząc do salonu--Ściszcie to debile! - powiedziałam tak by przekszyczeć to czasami przeklęte ustrojstwo
-Czemu?! - spytał Cole
-Po pierwsze nawet swoich myśli się nie da usłyszeć!
Po drugie najgorszym sposobem na pokonanie wroga jest zdradzić mu swoją pozycję!
-OK, ok już sciszamy- jedyny mądry
-Dziękuję
Po tym incydencie wróciłam na górę i już na spokojnie pogadałam z dziewczynami. Głuwnie ja mówiłam, bo one wypytywały mnie o moje podróże np. po co tam byłam, co tam robiłam, co myślę o danym miejscu
-Serio byłaś w Cancun? - spytała Sol
-Tak to naprawdę piękne miasto. Z chęcią wróciłabym tam chociaż na jakiś czas. Uwielbiam towarzystwo wody. Jeszcze tam byli tacy świetni ludzie i porostu świetna atmosfera. - opowiadałam
-W sumie w te wakacje można się tam wybrać zawsze chciałam tam pojechać--mówiły bliźniaczki
-No to właśnie podjełyśmy decyzję bez chłopaków--zaczełyśmy się śmiać
-Jaką decyzję podjełyście bez nas? - spytał Nick
-Od nośne tego gdzie jedziemy na wakacje-powiedziałam
-To gdzie?
-Cancun!! - krzyknełyśmy wszystkie naraz
Potem już wszyscy razem gadaliśmy o wszystkim i o niczym. I tak nam miną cały dzień

Cześć cześć i czołem!
Oto nowy rozdział Siostry Wybrańca. Po starałam się 917 słów! Wow jeszcze ostatnio mega często wstawiam rozdziały. Po prostu jestem z siebie dumna. I dziękuję osobom to czytającym bo dzięki wam widzę że jednak nie nadarmo zaczęłam pisać. Jesteście naj naj naj 😘😘💚💙💜❤️
Jeszcze tylko chwilę wam zajme
Jak tam?
Jak się podobał rozdział?
Ma ktoś jakieś przypuszczenia/gdybania co będzie dalej?
Z chęcią poczytam komentarze😉😉
Już nie przeciągając ja się żegnam
Papa❤️💜💙💚😘🎵🎶
lovemusic1202 🎵🎶🎼🎤😍😘❤️💜💙

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro