Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

P. Ana
Matko jaką ulgę poczułam jak się tego pozbyliśmy. Wolę nie wiedzieć jakie okropieństwa tam były zaplanowane. Na szczęście to już przeszłość. Właśnie mija 3 dzień od kiedy wróciłam do domu. Dawno mnie tu nie było. W końcu nineło około dwuch lat. A mój pokuj nic się nie zmienił. Nadal ma te pastelowobłękitne ściany i moje ukochane jasne meble. Nie przepadam za ciemnymi barwami, ale niektóre nawet mi się podobają.
Dobrze, że jest więcej osób. Na szczęście ze wszystkimi dobrze się dogaduje. O nie. Matko zapomniałam, muszę się mieć na baczności. Zawsze jak wracam w przeciągu max 4 dni Jey robi mi jakiś kawał. Nie wiem czemu. Może, żebym poczuła się spowrotem w domu? Nie wiem, ale nieważne co tym razem planuje muszę uważać. Postanowiłam pójść do reszty bo przecież nie będę bez celu siedzieć w pokoju.
Oczywiście ja jak to ja musiałam wybrać nie codzienny sposób dostania się na dół mianowicie zjechałam po poręczy schodów. Dobrze, że je jestem ciężka.
-Cześć wszystkim! - powiedziałam wchodząc do salonu
-Siema młoda
-Wy chyba nigdy nie przestaniecie- pokiwałam głową z dezaprobatą.
-Czyli dobrze nas znasz- wyszczerzył zęby Jey.
Postanowiłam pójść do garażu, ale ktoś postanowił zagrodzić mi przejście
-A gdzie to tak śpieszno?
-A do mojego motorka braciszku-powiedziałam
-No to możesz iść - zszedł mi z drogi
-Dzieki! - krzyknełam idąc. Jak ja uwielbiam się przekonać z moim kochanym bratem. Kiedy znalazłam się w garażu szybko podeszłam do mojego motoru, by zobaczyć czy coś się nie uszkodziło.
-No nie- powiedziałam, bo tak sobie chciał się odpalić silnik. - No nic trzeba go wziąć do mechanika. Tylko skąd... Mam.
Powiedziałam po czym wyciągnełam telefon i wybrałam numer mojej dawno niewidzianej przyjaciółki
-Halo
-Cześć Delo to ja Ana
-O. Część Ana co tam?
-Głupia sprawa. Pamiętasz kiedyś mi mówiłaś, że masz znajomego mechanika
-No nawet kilku i co w związku z tym?
-Motor mi się coś psuje i czy któryś z twoich znajomych mógłby zajrzeć co tam szwankuje?
-Jasne. Podaj tylko adres a....
-Nie trzeba ja sama przyjadę jeszcze da się jeździć
-Spoczko. To do zobaczenia
-Pa- dobra przynajmniej jedno załatwione. Teraz tylko pójść poinformować innych o tym, że chwilowo wybywam na nie wiem ile. Poszłam więc do pokoju Lloyda bo coś mi mówi, że tam właśnie jest
-Co tam siostra? - spytał unosząc wzrok znad książki, słysząc otwieranie drzwi
-A skąd wiesz, że to ja? - powiedziałam
-Intuicja. To co tam? - oj tak mnie zbywać bratku
-Jadę do przyjaciółki, bo motor mi szwankuje, a ona ma znajomego który mi tam zerknę co się z tą wredną maszyną dzieje
-Oki
Poszło szybciej niż myślałam. Po 1,5 godziny jazdy byłam na miejscu
-Cześć - przywitała się Delo
-Hej- powiedziałam ściągając kask z głowy
-To jest właśnie mój znajomy Kuba
-Ana--powiedziałam podając chłopakowi ręke-Miło mi
- Mi również.
Po 2 godzinach miałam już całkowicie sprawny sprzęt (nawet Kuba zgodził się mi go przemalować) , ale chciałam jeszcze trochę pogadać z moją przyjaciółką. Naprawdę mega dawno jej nie widziałam.
-Dobra miło było, ale muszę się już zbierać, bo brat nie wiem co mi zrobi- zaśmiałam się.
-Rozumiem.
-Pa. - powiedziałam po czym odjechałam. Matko uwielbiam ten wiatr wiejący mi w twarz. Po w sumie niedługim czasie byłam w domu. Postanowiłam pójść na chwilę do pokoju
-Jey!!!!!! - wydarłam się jak zobaczyłam mój strój leżący na podłodze
-Słucham? - spytał ciut nie ze śmiechem
-Masz przechlapane! - krzyknełam - Wiesz ile ja ten strój robiłam?! - krzyknełam. Nie Ana nie daj się ponieść
-Co się dzieje? - spytał spokojnie wujek (tak jak reszta przyszedł już gdy pierwszy raz krzyknęła)
-No ja wszyszko rozumiem żarty, żartani, ale to już przesada--powiedziałam już nieco spokojniej pokazując na mój strój. Był dość mocno pobrudzony farbą
-Ciebie powaliło człowieku--podniósł głos Lloyd - jak ona ma w tym chodzić na akcje? - spytał retoryczne.
-Miałem Ci to dać później, ale siła wyższa - powiedział Sensey dając mi pudełko. Szybko je otworzyłam i wyjełam jego zawartość. Był to nowy stój ninja.
-Dziękuję - wyściskałam wujka - Ale czemu ten jest miętowy? Przecież mój stary był błękitnozielony - powiedziałam
-Od teraz jak wiesz nie ma już Nieznanej. Ona się zmienia na miętową ninje Ane Garmadon- powiedział kładąc mi swoją laske na ramie
-Tak Mistrzu- powiedziałam
-A teraz trening-oznajmił na co wszyscy zaczęliśmy marudzić--I bez marudzenia- dodał
-To jak Ana już się na mnie nie gniewasz? - spytał Jey ze śmieszną minką
-Masz tyle farta, że i tak miałam dostać nowy strój
-To znaczy tak?
-Powiedzmy
O 21 trening się skończył a ja poszłam się przebrać w piżame. Gdy weszłam spowrotem do pokoju spojrzałam w lustro stojące w rogu pokoju. Zobaczyłam w nim średniego wzrostu dziewczynę o zielonych ciut nie szmaragdowych oczach, falowanych włosach ledwo siegających łopatek. Moje włosy mają tak zwane ombre: mam je od góry jasnobrązowe przechodzące u dołu w blond (im niżej tym jaśniejsze) . Niektóre dziewczyny specjalnie tak sobie malują włosy a ja mam takie naturalnie. I dobrze bo podobają mi się takie jakie są. Miałam na sobie wtedy miętową piżamke z krótkim rękawem. Postanowiłam jeszcze trochę poczytać przed snem i o 22 poszłam spać.

Witam!
Oto ja przychodzę z nowym rozdziałem. Mam nadzieję, że się podobał
Ja już nie paplam tylko się żegnam
Papa😍😍😍😘😘😘🎶
lovemusic1202 💚💙💜🎶❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro