Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 20

Kilka dni później
P. Lloyda

W końcu nawet nie wiem po jak długim czasie otworzyłem oczy, co nie było takie łatwe. Wokół siebie zobaczyłem przyjaciół. Ale kogoś mi brakowało, mianowicie mojej siostry.
-No młody nastraszyłeś nas.- powiedział Kai
-Gdzie Ana? - spytałem martwiąc się o małolate. Miny pozostałych tylko potwierdziły mnie w przypuszczenia, że coś mogło się stać Anię. To moja mała siostrzyczka. Boję się o nią.
-Przykro nam to mówić Lloyd, ale... - zaczęła Sol
-... Ana uciekła--skączyła za swoją bliźniaczke Melodii
-Jak to?! - już chciałem wstawać, ale chłopaki mnie powstrzymali
-Lepiej jak sama ci wyjaśni jak to i czemu--powiedziała Melodii i podała mi jakiś list. Już wiem, że na pewno Ana go pisała,bo to jej charakter pisma. W liście pisało:
,, Kochani!
Bardzo was przepraszam, ale muszę odjeść. Poprostu zniknąć. Jak jestem w mieście to wy nie jesteście bezpieczni... Jeśli kiedykolwiek dane mi będzie wrócić do was wyjaśnię wam to... Objecuje wam... Lloyd jeśli to czytasz, znaczy, że w końcu się obudziłeś... Przepraszam, że nie mnie nie ma przy tobie... I ogólnie za wszystko... Jestem okropną siostrą i doskonale o tym wiem... Przyjaciółką też jestem beznadziejną... Proszę nie szukajcie mnie... To dla waszego dobra... Robię to bo mi na was bardzo zależy...
Ana"
-Co jej odwaliło? - powiedziałem sam do siebie ale reszta pewnie też to słyszała. Ana co ci znowu strzeliło do łba i obyś miała jakiś plan, bo jak nie to ci się oberwie bardziej niż ma. Jeszcze czemu wogóle myślisz, że jesteś beznadziejną siostrą, jak jesteś superową siostrą?
-Nie martw się da sobie radę. Byłem przy znacznej większości jej akcji. Nawet te zupełnie spontaniczne wyglądają jakby je co najmniej kilka dni planowała. Da sobie radę - powiedział Michael.
-W to nie wątpię.... W to nie wątpię.... Poprostu się martwie
-Jak każdy starszy brat w takiej sytuacji-powiedział Cole- a wiesz, że ja i Kai dobrze wiemy jak się czujesz.
-Dokładnie młody będzie dobrze.
-Macie rację-powiedziałem--jak tylko w końcu mnie stond wypuszczą szukamy Any - zarządziłem. Ciekawe ile jeszcze mnie będą tutaj trzymać i kiedy mnie w końcu wypuszcza z tego szpitala bym mógł zacząć szukać swojej siostry. Jestem za nią odpowiedzialny. Jak się nie znajdzie... Wolę o tym nie myśleć. Ona musi się znaleźć. Musi nie ma innej opcji.

P. Any

Od kilku dni trzymam się z dala od wszelkich miast. Nie chcę niepotrzebnie narażać niewinnych ludzi mieszkających w okolicy. Do miast wchodzę tylko i wyłącznie jak muszę coś dokupić...
Niech Jeff w końcu na mnie wyskoczy, zaatakuje co kolwiek, bylebym mogła go w końcu pokonać i wrócić do bliskich. Niech to wszystko się w końcu skończy... Ten momentami paraliżujący strach o bliskich... Niepewność odnośnie przyszłości... To jest straszne i nikomu tego nie życzę. Najchętniej bym chciała nigdy nie spotkać Jeffa a jak już to od razu go powstrzymać... Ale czasu nie cofne, mogę tylko naprawić popełnione błędy.
Nagle przedemną pojawiają się dobrze znane mi postacie, będące wiernymi sługami Jeffa. Zaczęłam z nimi walczyć.
Kierował mną gniew, za to, że przez ich szefa nie mogę być ze swoją rodziną.
Napastników było trzech a ja jedna z łatwością ich pokonałam. Co ciekawsze to jedni z lepszych ludzi Jeffa do tego kilka razy silniejsi odemnie.
O ile nic się nie zmieniło to mam praktycznie stu procentowe szansę na powstrzymanie Jeffa w pojedynkę. Tylko najbardziej się boję, że ten półgłówek nauczył się czegoś po naszym ostatnim spotkaniu i już nie pójdzie tak prosto jak ostatnio... Oby tak nie było. Muszę myśleć pozytywnie. Niedługo napewno to wszystko się skończy... Napewno.

P. Michaela.

Martwię się o Ane. Od dnia zniknięcia nie ma z nią kontaktu ani nie można namierzyć jej komunikatora. Dziewczyno gdzie ty się podziewasz ?
Czemu zniknełaś? Po co uciekłaś? Co ci to dało? Co miałaś na myśli pisząc, że to dla naszego dobra? Czemu mam więcej pytań niż odpowiedzi? Muszę na chwilę przestać o tym myśleć... Poszedłem do pomieszczenia zwiadowczego i patrzyłem na ekran szukając sygnału z komunikatora Any. Nic. Super... Co tu teraz robić? Myśleliśmy, że Ana wróci przed tym jak Lloyd się obudzi, ale się przeliczyliśmy...
-Cześć - powiedziała Melodii wchodząc do pomieszczenia--Nadal nic?
-Ani śladu. Gdzie ta dziewczyna się podziewa?
-Tego nie wiem, ale na pewno się znajdzie
-Tyle to ja wiem - odpowiedziałem - Tylko podstawowe pytania się nasówają: kiedy się znajdzie? I czy będzie cała?
-A czemu miała by nie być? - spytała, a uśmiech zszedł z jej twarzy.
-Znam ją dość długo więc wiem co potrafi wyrabiać... I tego się trochę obawiam...
-Rozumiem. A powiedz co o niej myślisz? - spytała
-A ty mnie o to nie pytałaś? - spytałem zmieszany, ponownym pytaniem
-Ja nie, może Sol
-No może i tak. Sorry nadal was mylę.
-Prawie każdy nas myli więc się nie przejmój w końcu z czasem tych pomyłek będzie co raz mniej. A i odpowiesz na moje pytanie?
-Tak... No Ana jest dobrą przyjaciółką i nie wiem czemu myśli inaczej- spiąłem się i potrapałem po karku.
-Tylko przyjaciółką?
-No nie tylko... - popatrzyła na mnie wymownie- Dobra od dawna mi się podoba. Zadowolona?
-Tak - zaśmiała się - A tak na poważnie to jak wróci będziesz musiał jej powiedzieć co czujesz.
-Łatwo powiedzieć trudniej zrobić- odparłem
-Wiem. Ale skąd możesz wiedzieć, że ona nie czuje tego samego do ciebie?
-Nie wiem...
-O czym gadacie? - spytała Sol wchodząc do pomieszczenia. Super teraz będzie zmasowany atak na mnie.
-O tym by Michael powiedział Anię co do niej czuje.
-To jest bardzo dobry pomysł! - Sol przytakneła swojej bliźniaczce
-A ja znowuż nie wiem czy to dobry pomysł...
-To jest świetny pomysł! - powiedziały jednocześnie
-Niech wam będzie tylko może niech Ana wróci? Po za tym może najpierw niech wszystko się unormuje?
-Niech ci będzie, ale my nie odpuścimy. - zaznaczyła jedna z nich. Matko ja ich nie rozróżnia gdy są obok siebie... Jak są oddzielnie pal sześć przypatrze się na oczy i przypomnę sobie która miała jaką konfigurację tych kolorów a jak są razem to jest trudniej!
Nagle usłyszałem, że mój telefon dzwoni. Wybawienie.
-Sorry dziewczyny, ale muszę odebrać. - powiedziałem wymijając zdezorientowane bliźniaczki. Ok to mój brat więc luz.

P. Any

Coś za długo mnie nie atakują... Nie wiem co się tutaj dzieje, ale nie wróżę nic dobrego... Może ucieczka z Ninjago City to nie był dobry pomysł?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro