Rozdział 2
Ociężale otwieram powieki, ale szybko je zamykam przez bardzo jasne świetło. Po kolejnej nieudolnej próbie w końcu udało mi się otworzyć oczy
-W końcu się obudziłaś- powiedział z ulgą w głosie blondyn o szmaragdowych oczach. Na początku niemogłam dopasować imienia do twarzy, ale po chwili mi się to udało
-Co ja tu robię? - spytałam zupełnie nie pamiętam co się stało
-Wysłałaś mi sygnał SOS, ale bez położenia więc cię namierzyłem. A gdy dotarłem na miejsce znalezłem cię nieprzytomną więc przetrasportowałem cię do szpitala bo do bazy by było za daleko
-Dziękuję Ci bracie-powiedziałam
-Od tego jest rodzeństwo. Po za tym nigdy więcej mnie tak nie stasz
-Oj obiecała bym ci to, ale nie chce obiecywać jak nie wiem czy dotrzymam obietnicy
-Ach tak? - powiedział patrząc na mnie spod ukosa
-Lloyd przecież wiesz, że to nie tylko odemnie zależy-powiedziałam
-Oj wiem, wiem tylko się z tobą drocze. - powiedział obejmójąc mnie na co syknełam z bólu
-Wybacz zapomniałem o ranach
-Nic nie szkodzi-powiedziałam.
Nagle sobie coś uświadomiłam i zaczęłam się wiercić.
-Co jest?
-Gdzie mój plecak? - powiedziałam zmartwiona
-Tutaj- podał mi rzeczony przedmiot. Szybko go otworzyłam
-Uf.
-Co tam masz?
-Chwilowo lepiej tego nie wyjmujny tego dobiero jak wrócimy do domu
-Rozumiem
-Powiedz-spytałam niepewnie bo Lloyd od jakiegoś czasu siedział zamyślony- ludzie już znają tożsamość Nieznanej?
-Niestety. Przykro mi wiem jak ci zależało na utrzymaniu twojej tożsamości w tajemnicy. Ale może tak będzie lepiej? - powiedział kładąc mi rękę na ramieniu
-Może masz rację. A powiedz jak to się stało?
-Ktoś wysłał do telewizji nagranie jak ktoś zdejmuje ci chustę z twarzy widać, że wtedy byłaś ledwo przytomna. Obiecuję jak ich dorwę
-Lloyd spokojnie. Przecież przeżyje. Mówi się trudno żyje się dalej
-Masz rację. Ale nie jesteś za to zła?
-I tak od pewnego czasu zaczynałam myśleć o pokazanie twarzy i ujawnieniu tożsamości tak jak wy
-Moja siostra--powiedział po czym delikatnie mnie objął tym razem zważając by nie sprawić mi bólu - ale nie daruje im tego, że tak cię poturbowali
-Bywało gorzej
-A ty wiesz ile byłaś nieprzytomna
-Nie? - bardziej zapytałam niż stwierdziłam
-2 dni. Już się zaczynałem bać, że się nie obudzisz
-Aż tak łatwo się mnie nie da pozbyć z tej ziemi-powiedziałam dając mu kuksańca
-A czy ja chcę? - spytał retorycznie
-Ty nie ale nie jeden dałby wszystko za to by się mnie pozbyć
-A no tak zapomniałem--udawał przejęcie przez co zaczęliśmy się śmiać
-Musimy się pozbyć tego co jest w plecaku-powiedziałam już poważnie
-Czemu?
-Przyblisz się - wykonał moje polecenie
-W środku jest zwój umożliwiające zawładnięcie nad światem--wyszeptałam
-Jak? - spytał.
-Nie wiem nigdy do niego nie zaglądałem, ale trzeba się go pozbyć, a możemy to zrobić tylko razem. Jedyne co o nim wiem to to, że to jest zwój sporządzony przez Overlorda coś w rodzaju planu ostatecznego jeśli wszystko inne zawiedzie. - mówiłam cicho by tulko mój brat to usłyszał ale w moim głosie było słychać przejęcie
-Spokojnie Ana zajmiemy się tym tuż po powrocie do domu
Lloyd nawet nie wie jak bardzo mu jestem za wszystko wdzięczna. Mój kochany brat.
Po paru godzinach opserwacji i dodatkowych badań w końcu zostałam wypisana do domu. Lloyd uparł się, że mam zakaz wytwarzania smoka. Weszłam więc na bestie brata i polecieliśmy do domu.
-Cześć wszystkim już jestem! - wydarł się mój brat gdy wchodziliśmy do domu
-W końcu gdzieś ty tyle był? - powiedział Kai
Wtedy postanowiłam wejść i pomuc bratu
-Był po mnie- powiedziałam - O widzę tu kilka nowych twarzy- zaśmiałam się
-Siema młoda-powiedzieli chłopaki i mnie wyściskali
-Was też dobrze widzieć. Nya, Sky, Pixal- przytuliłam także dziewczyny
Wtedy do pomieszczenia wszedł wujek
-Witaj sensey-powiedziałam
-Witaj bratanico jak dobrze, że wróciłaś
-Też się cieszę
-Zostawię was bo Ana musi poznać parę osób
-To tak-powiedział mój brat - Chłopaków Nye i Sky oraz Pixal znasz dziewczyny stojące obok Cola to Sol i Melodii jego siostry. - wskazał na najwyraźniej bliźniaczki--Nie pomyliłem się w kolejności? - spytał
-Nie dobrze powiedziałeś która to która
-To dobrze - powiedział śmiejąc się --więc dalej. To jest Seliel--wskazał na różowowłosą- To Nick- wskazał na wysokiego chłopaka o czekoladowych oczach i ciemnobrązowych włosach--A to Pablo- tym razem wskazał na chłopaka o ciemnychblond włosach i niebieskich oczach
-Ja tak jak słyszeliście nazywam się Ana-zaśmiałam się cicho
-I to moja mała sis*-wtrącił swoje 3 grosze Lloyd
-A musisz to podkreślać? - spytałam co spowodowało kolejną dawkę śmiechu
-A co tu tak wesoło? - spytała mama wchodząc do pomieszczenia
-Ana- powiedziała szeptem widząc mnie- co ty tu robisz i co ci się stało? - powiedziała podchodząc i mnie ostożnie przytulając, bo widziała, że jednak trochę tych bandarzy mam
-Po pierwsze jastem-zaśmiałam się, na co moja rodzicielska surowo na mnie spojrzała-a po drugie stało się to co zawsze
-Wasza dwójka nigdy się nie zmieni. I dobrze kocham was takimi jakimi jesteście moje dzieci--powiedziała przytula jąć mnie i mojego brata
Po godzinie rozmowy poczułam zmęczenie i poszłam do swojego pokoju. Po niedługim czasie nawet się nie przebierając poszłam spać.
*U mnie w ff jest tak, jakby nie było tego odcinka: dziecinada. Jakby to wyjaśnić. Jest tak jak w Ninjago film czyli Lloyd (Lipton, Zieloniak) od zawsze jest w wieku reszty chłopaków
Witam was bardzo serdecznie!
Oto mamy już 2 rozdział.
Jak się podoba?
Ja się już żegnam
Papa 💖❤️
lovemusic1202 🎶🎤🎼💚💙💜
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro