Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 1

Biegnę przez ciemny las. Nie mogę się poddać. Nie mogę zawieść przyjaciół i brata. Biegnę mimo zmęczenia i ran, których wcale nie mam mało. W plecaku mam zwój, który nie może dostać się w niepowołane ręce tych którzy bez przerwy mnie gonią. A już na pewno nie w ręce ich mistrza. Moje rany bardzo bolą, ale ja się nie poddam. Drzewa powodują kolejne zadrapania. Biegnę już tak od jakiegoś czasu. Jest w końcu opuściłam ten głupi las. Już metry dzielą mnie od najbliższego miasta. W końcu jestem blisko celu. Biegnąc podążam w wyznaczonym przezemnie kierunku. Ulice są puste i ciche.
Co się dziwić jest grubo po 23.
Słyszę za sobą kroki dokładnie wiem do kogo one należą. ,,Długo" nacieszyłam się spokojem. Biegnę dalej w pewnym momencie widzę blask reflektorów samochodowych. Kierowca krzyczy
-Oddaj to, ty głupia dziewucho a nic ci się nie stanie
Ja tylko poprawiam maskę na twarzy i skręcam w zupełnie innym kierunku. Nigdy im tego nie oddam chodźby nie wiem co mi mieli zrobić. Ja jestem Nieznana. Ja się nigdy nie poddaje. O nie ślepy zaułek. Już mam zawracać, ale drogę zagradza mi ten sam koleś. Zaczynam z nim walczyć. Rany mnie bolą jak nie wiem, ale walczę. To nie może się znaleźć w jego rękach. To musi zostać zniszczone, a tego może dokonać tylko niewiarygodna siła. Dlatego muszę zanieść to do mojego brata. Inaczej, jeśli to wpadnie w ręce kolesia, z którym walczę. Wolę nie myśleć co się wtedy stanie. Jest! W końcu go powaliłam! Teraz sprintem puki leży. Nieudało mi się zajść daleko, bo zowu jestem w ślepym zaułku. Nie mam drogi ucieczki, bo została mi zagrodzona przez 10 mężczyzn na czele których stał ich mistrz.
-Oddaj zwój i każdy pójdzie w swoją stronę - słuchać było jego donośny głos
-Nigdy- powiedziałam stanowczo i z nienawiścią do tego człowieka w głosie.
-Głupia- powiedział podchodząc do mnie i zaciskając swoje ręce na mojej szyi. Nie mogłam się bronić. Byłam zbyt słaba i wykończona. W końcu rzucił mną o ścianę. Podszedł do mnie- Proszę, proszę kogo my tu mamy? Panowie patrzcie to ta wielka Nieznana- powiedział z kpiną w głosie- a może raczej - próbowałam mu przeszkodzić ale jednak udało mu się ściągnąć chuste ninja z mojej twarzy- siostrę wielkiego zielonego ninja, Ane Garmadon. Gdzie ukryłaś zwój? - racja udało mi się odetchnąć plecak.
-Nie dowiesz się nigdy! - krzyknęłam mimo braku siły.
-Jaka głupia. I tak prędzej czy później to znajdę - powiedział po czym mocno kopnął mnie w brzuch. Zaczęłam się zawijać z bólu, a ten idiota razem ze swoją zagrają odjechał. Ból był nie do zniesienia, a do tego rany zaczęły na nowo krwawić. Resztką sił wzięłam plecak i wysłałam na komunikatorze sygnał SOS. I to było ostatnie co pamiętam, bo przed oczami zrobiło mi się ciemno i straciłam przytomność.

Cześć wszystkim!
Tak więc w ten sposób zaczynamy 2 część niesamowitego życia. Jak wam się podoba wstęp?
Bardzo się nad nim starałam i powiem wam, że już od dłuższego czasu ten wstęp chodził mi po głowie, a pomysł na taką książkę jeszcze dłużej. Tak więc bez przeciągania żegnam się z wami
Papa😘😘😘💛💛❤️❤️💜💜💙💙💚💚
lovemusic1202 🎵🎵🎼🎼🎼🎤🎤🎤🎶🎶🎶💖💖

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro