Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

4

- Gandalf? Gandalf to ty!? - ucieszył się Legolas.
On, Gimli i Aragorn patrzyli na niego w osłupieniu. Tak, to rzeczywiście był on, ale jego szaty, miast szarości, lśniły śnieżnobiało, oświetlając ich w półmroku.
- Ale jak to możliwe - mówił z niedowierzaniem Gimli. - Widziałem, jak spadałeś. Widziałem, twoją śmierć!
- Tak, Balrog nieźle mnie poobijał - przyznał starzec. - Ale nie z tego powodu zniknąłem na tak długo. Musiałem coś załatwić na ziemi 616.
- Ziemi 616? - spytał Aragorn.
- Tia, jestem tam znany pod innym imieniem. Musicie wiedzieć, że tak naprawdę jestem kimś innym - odparł zagadkowo. - Postanowiłam wreszcie wam o tym powiedzieć.
- Postanowiłaś? - niedowierzał Legolas.
W odpowiedzi Gandalf złapał się za podbródek i mocno pociągnął do góry. Cała jego pomarszczona twarz, wraz z brodą i długimi, siwymi włosami zeszła jak ręką odjął, a wysoki kapelusz po prostu spadł. Pod gumową maską ukazała się młoda i piękna kobieca twarz, a na jej ramiona opadły kaskady cudownych, złotych włosów. Spod powiek zalśniły tęczowe tęczówki, a idealnie kształtny nosek drgnął.
- Przepraszam, że nie powiedziałam wam tego wcześniej - zaczęła, ślicznym, dziewczęcy głosem. - Ale w tym świecie przestarzali czarodzieje mają większe poważanie niż kobieca wojowniczka. Mam na imię Mary Sue i jestem bohaterką całej rzeczywistości.
Legolas osłupiał z wrażenia. Twarz Aragorna wykrzywiła się w dziwnym wyrazie zgorszenia. Gimli natomiast niemal natychmiast klęknął przed nią i głosem pełnym podziwu i uwielbienia, krzyknął wręcz:
- Wyjdź za mnie!
Dziewczyna zaśmiała się dźwięcznie.
- Mam już chłopaka - powiedziała, klepiąc go poczciwie po głowie. - Dobra, chłopaki, czas wziąć zady w troki i pokazać Sauronowi gdzie orki zimują. Lecimy prosto na Mordor, rozwalamy bramę, wrzucamy pierścień do wulkanu i wygrywamy! Kto jest ze mną?
- Kiedy my nawet nie wiemy, gdzie jest Frodo z Pierścieniem - wyraził swoją wątpliwość Aragorn.
Mary wyciągnęła z kieszeni Iphona i pomachała mu nim przed twarzą.
- Mam dżipiEsa - powiedziała niedbale. - Nadajnik i wykrywacz zagubionych hobbitów. I magiczką świecącą pałkę.
- Tak! - zapalił się Gimli. - Idziemy na Saurona!
- Tak bez armii? - dopytywał Aragorn.
- Armie są dla słabych - rzuciła Mary. - Pokonamy go, zanim Thanos pstrzyknie palcem.
- Kim jest ten Thanos? - spytał Legolas.
- Nie ważne, ale musimy się streszczać, bo jak się spóźnię, może być niezły bałagan - odparła Mary. - A teraz w drogę!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro