Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 5

„ Wspomnienia to przewrotna rzecz. Mogą drzemać latami , ale wystarczy je poruszyć i pamięć zaczyna gorliwie podsuwać wszystko to , o czym starałeś się zapomnieć". Te słowa były moją okrutną rzeczywistości. Chodzą one ze mną już kilka lat. To tak jakbyś czekał na nadejście bólu ,żyjesz cały czas w niepewności. Twoje anajpiękniejsze , pełne szczęścia ,momenty życia zamieniły się w twój koszmar. Wszystko to chowam pod maską , te najciemniejsze uczucia są zamknięte w klatce i nie zobaczą światła dziennego. Obecnie próbuję uspokoić siebie, w deszczu pod drzewem. Mój notes zmoknął całkowicie, nawet drzewo nie zdołało go uchroniło, a co by uchroniło w takim razie mnie ? Gdyby ktoś patrzył w moje oczy znalazł by pustkę , nicość. A dlaczego? Iż tak właśnie się czuję. Moje ciało się trzęsie jakby zobaczyło najstraszniejszą rzecz na ziemi , serce biję szybko , oczy spuchnięte od płaczu , a deszcze powoduję dreszcze na skórze. Zamykam oczy i wyobrażam sobie siebie wtuloną w ramiona mamy, promienie słoneczne otulają moją skórę zarazem ogrzewając ją. Niebo czyste niczym woda w oceanie. Ciepła ręka głaszczę moją główkę , delikatny i zarazem cichutki głos nuci słowa tworzące piękna pieśń. Moje oczka samowolnie zamykają się. Gdy tylko znów je otwieram wiedzę przed sobą rzeczywistość, uciekanie do świata , gdzie przy najmniej za chwile mogę poczuć się dobrze. Słońce zakrywają szare chmury , niebo wręcz z czarniało. Wystarczył chwila nieuwagi ,aby wszystko wróciło, to o czym starałam się zapomnieć.

Resztę dnia spędziłam zamknięta w pokoju z herbatą i kocykiem. Nie chciałam rozmawiać z nikim, musiałam wszytko przemyśleć i odpocząć psychicznie. Napisałam krótką wiadomość do wujka odnośnie szkoły. Nie miałam ochoty na ich towarzystwo ,wiec przykleiłam na drzwi mojego pokoju kartkę z napisem ,iż źle się czuje. W pokoju panuję pół mrok, jedyne światło to świeczka zapachowa. Wzrok mam wlepiony w migające płomienie. Gdy tylko wybiłam dwudziesta trzecia , oczy zaczęły mi się kleić ,a po chwili całkowicie się zamykają.

Ubrana schodzę na dół na śniadanie, widok jaki mi się okazuję to : Dwóch czterdziestolatków czytających gazetę , popijających przy tym kawę lub herbatę.

- Zadzwoniłem dzisiaj to tej szkoły, nie są zbyt pozytywnie nastawieni co do ciebie. Udało mi się na dziś trzynastą umówić rozmowę ,ale to nie znaczy ,że cię przyjmą. Nie nastawiaj się zbytnio. - w głosie jego czuć obojętność ,a te wszystkie słowa wypowiedział nawet nie patrząc na mnie. A to drań!

- Dobrze , dziękuję - ruszyłam w stronę kuchni . W końcu przyszłam się najeść. Z reguły jestem leniuchem oraz często zasypiam na budzik ,wiec klasycznie zjem szybkie płatki z mlekiem. Wykłam mleko , podgrzewam je, w miedzy czasie do miski wsypać płatki. Wlewam mleko , trochę miodu. Śniadanie godne króla. Siadam na końcu stołu daleko od nich. Atmosfera między nami jest napięta.

- Jak się czujesz? Wczoraj próbowałam się dostać do twojego pokoju ,ale drzwi były zamknięte - i zaczyna się przesłuchanie

- Jest już lepiej, nie musisz się martwić – odpowiadam bardzo oschle niż bym w rzeczywistości chciała. Nadal jestem na nich wściekła , jak tylko są w pobliżu to mam ochotę jeszcze im przygadać. Ciotka wstaje od stołu i kładzie z troską rękę na moim czole . Przepraszam pomyłka , udawaną troską

- Jakaś rozpalona jesteś , może zadzwonić do lekarza i cię umówić – po tych słowach od razu odpycham jej ciepłą dłoń i odsuwam się od niej. Patrzy na mnie zdziwiona moim zachowaniem.

- Jestem zdrowa okej ? Nie potrzebuję żadnego lekarza – Czy nie można zjeść już śniadanie w spokoju ?

- Martwię się o ciebie tak samo jak wujek, wychowujemy cię już dziesięć lat i wcześniej tak się nie zachowywałaś. Wiemy ,że zbliża się rocznica – mówi to wszytko jakby nasza ostania sprzeczka nie miała miejsce.

- Nie mów tego na głos, już wystarczająco nasłuchałam się od ciebie na temat mojej matki- w środku wrzałam wręcz ,ale nie chciałam w żaden sposób mówić lub robić coś pod wpływem emocji ,a później tego żałując. Głośny krzyk w którym było brzmienie mojego imienia zwróciło moją uwagę jak zarówno ciotki Nesin.

- Przestań z nas robić swoich wrogów, czy my naprawdę chcemy dla ciebie źle? Nie! Wręcz przeciwnie , chcemy dla ciebie jak najlepiej. Po ukończeniu tej szkoły miałabyś wiele otwartych drzwi. Chcieliśmy ,abyś miała jak najlepszy start na przyszłość ,a ta szkoła to gwarantowała.

- A gdzie w tym wszystkim moje zdrowie psychiczne , gdzie w tym czas na moje zainteresowania. Nie zdajecie sobie sprawy jak naprawdę ciężko mi było mieć tak dobre stopnie i je utrzymać. Mam was dość! – uciekam jak małe dziecko przed niebezpieczeństwem. Ostanie słowa jakie słyszę od wujka brzmią :

- Nie mam już siły do tej dziewczyny...

Oczywiście na deser zostawiłam głośny trzask drzwiami . Jak ja ich nie znoszę !

Półtorej godziny nie wystarczyło mi ,aby ochłonęła. Za niecała godzinę mam spotkanie, po tej konfrontacji mój cały entuzjazm z stu procent spadł do czterdziestu procent . Po kilku godzinach nadszedł moment przygotowania się na spotkanie ze szkołą. Najważniejsze jest pierwsze wrażenie. Gesty , ubiór , słownictwo. Na to zawsze zwracam szczególną uwagę . Podchodzę do szafy , sukienka to będzie najlepszy wybór.

- Nie za elegancka , nie za luźna... taa typowa kobieta , niezdecydowana – nie mam wielkie szafy upchanej ciuchami , wręcz przeciwnie jest skromna. Bluzka biało czarna w paski z rękawem , ciemno granatowe jeansy i płaszcz szary i szalik pomarańczowy. Tenisówki czarne. Z makijażem nie szalałam , zwykły naturalny. Zwarta i gotowa czekam obok z samochodem. Pogoda nie dopisała, leje jak w dżungli. Po chwili dostrzegam migające światło na lusterku. Pociągam za klamkę , wsiadam i wygodnie rozkładam się na siedzeniu. Za nim słuchawki wkładam na uszy ,ktoś musiał do mnie przemówić oczywiście:

- Ty razem spróbuj niczego nie zepsuć i hamuj się – mówi to ostrym głosem. Oczywiście że się postaram , w końcu to mój cel. Resztę drogi mija nam spokojnie i nie przebiegam bez większej kłótni. Jak tylko wysiadam mój wzrok przenosi się na wielki dąb z naprzeciwka ulicy. To był dobry pomysł na tą szkołę. Szłam długim korytarzem jednocześnie przyglądając się zdjęcia oraz dyplom. Wujek Henryk zapukał do drzwi sekretariatu. Na zawołanie „ Proszę" weszliśmy. Pani z rudawą czupryną siedziała za biurkiem i gdy tylko odwróciłam głowę , moje oczy doznały szoku . Kobieta nie miała jednego zęba , miała duży pieprzyk na nosie, a makijaż chyba robiła zamkniętymi oczami. Mogłaby pójść na casting do horrorów i zajęłaby zapewne główną role.

- Eee... My na rozmowę , rodzina Pinkiewicz – nawet ciocia doznała szoku.

- Ach no tak pokój obok, już wołam dyrektorkę – wstała i jej zapach sam odrażał od siebie, kto zatrudnia takie osoby? Postanowiliśmy usiąść. Po 5 mitach w drzwiach stoi w średnim wieku kobieta. Na powitanie wita nas ciepłym uśmiechem. Cała nasza trójka wstaję.

- Przepraszam za opóźnienie, witam serdecznie państwo i młodą Dame. Nie traćmy zatem czasu. – Kobieta z czerwoną sukienką prowadzi nas do Sali. Pokój jest wypełniony zielenią i bielą. Ciekawe czy ma to coś wspólnego z psychologią czy może czysty przypadek. Siadamy do okrągłego stołu , ja oczywiście jak najdalej od rodziny, wydaję mi się ta dyrektorka przyjaźniejsza od ciotki.

- Miło nam że pani zgodziła się na tę rozmowę, jeszcze raz dziękujemy- nie wiem dlaczego ,ale wujek wydaje mi się być poddenerwowna i spięty bardzo przy tej kobiecie, to bardzo dziwne.

- Mi też miło , Floro – głowę obróciła w moją stronę. Jestem zdenerwowano i boję się że powiem coś głupiego, proszę nie zadaj mi trudnych pytań - Nie stresuj się , to tylko rozmowa , nic więcej – po tych słowach o dziwo się rozluźniam. Następne pół godziny tylko rozmawiamy jak ta szkoła działa i to nie byłą jakaś sztywna dyskusja tylko całkiem luźna.

- Przepraszam czy mogę skorzytać z toalety ? – pytam nieśmiało

- Pewnie , chodź – wychodzimy z tej przyjemnej Sali i gdy tylko przekraczamy próg wpadam na kogoś

- Przepraszam moja wina – odzywa się znamy głos

- Dobrze że jesteś Liliana , zaprowadzisz Florę do toalety

To chyba jakiś żart. Jak tylko nasze spojrzenia się spotykają , to mam wrażenie że zaraz spłonę. Albo w końcu los się do mnie uśmiechną albo to po prostu szczęśliwy przypadek. 

--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cytat o wspomnieniach jest autora Siergiej Łukjanienko. Miłego tygodnia

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro