Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4

Zamknięta w czterech ścianach ze swoimi myślami, tak w skrócie wyglądały moje ostatnie trzy dni. Wujek dzień po naszej kłótni zapukał do mojego pokoju i oświadczył ,iż mogę samemu wybrać szkołę ,ale nie odbyło się bez kary. Uziemiona, dla jednych to nic poważnego ,ale dla drugich to tortura. Należę do osób ,którzy nie usiedzą w jednym miejscu zbyt długo . Czasu nie marnowałam, większości spędziłam na poszukiwaniach wymarzonej szkoły. Było ciężko , Liverpool ma naprawdę spory wybór. Musiałam zrobić tabelkę ,aby wybrać tą najbardziej odpowiadającą moim oczekiwaniom. Zwycięstwom został... Bard High School Early college. Argumentem ,który zaważył decydująco były kluby różnego rodzaju, fotograficzny, literacki, szycia i wiele innych. Zmęczona całym dniem myśleniem i bieganiem położyłam się do łóżka, ciepło kocyka połączony z słodkim zapachem perfum mojego brata zmuszają mnie do przymknięcia oczy, po chwili zanurzam się w objęcia Morfeusza.

Budzą mnie rano odgłosy kosiarka, nie wiem czy mam winić za to siebie, zapomnieniu o zamknięciu okna czy może tego mężczyznę. Leniwie podnoszę się i ruszam w kierunku mojej przyczyny pobudki. Po wykonanej misji kładę się z powrotem, chwytam telefon i włączam piosenki mojej ulubionej wokalistki ,,P!nk". Obracam się na plecy i patrzę na niebo. Mój pokuj znajduję się na poddaszu , nie jestem jakiś duże w porównaniu do „króla Aarona" ,gdzie można bez problemu zmieści mini salę kinową. Jest skromne głównymi kolorami są biel, róż i szarość , biurko z białego drewna na ,którym znajduje się laptop, łóżko z wysuwaną szafką , szafa zrobiona z tego samego materiału co biurko , a najwięcej miejsca zajmuję regał z książkami. Jestem mulę książkowym. Nie mam jednego wybranego gatunku ,iż z wiekiem gusta się zmieniają. Minęły dwie piosenki ,a ja wpatrzona w chmury jak małe dziecko. Trzeba kiedyś wstać. Z tą myślą zrywam się , biorę potrzebne rzeczy i wykonuje poranną nudną rutynę.

Po wykonaniu wszystkich czynności , siedzę z książka na kanapie i czekam cierpliwie na wujków. Nadal jestem z nimi skłócona i nie zamierzam ich przepraszać. Mija półtorej godzinny ,a mnie bolą oczy od czytania. Postanawiam wyjść na podwórko, szare chmury zwiastują deszcz. Ruszam z powrotem do pokoju ,ubieram lekkie i zarazem przeciw deszczowe ubrania, biorę mój notes , dwa ołówki , gumkę chlebową. Uwielbiam biegać , ten wiatr ,który omiata twoją twarz ,motywujący ból w nogach , te wszystkie krajobrazy ,które mijasz. Bieg mój nie był dług. Zatrzymuję się, aby złapać oddech. Mój wzrok ląduję na jedno z moich już nie najprzyjemniejszych miejsc. Wydawać się mogło że to piękne miejscy w końcu wszytko to wygląda uroczo, mały staw z mini wodospadem , biała stara ławka ,która jest otoczona wieloma gatunkami kwiatów i krzewów. Trawa jak z bajki zielna i przyjazna w dotyku. W wodze pływają ryby. Głównym bohaterem tego pięknego widoku było jabłoń posadzona kilka metrów dalej o ławki. Moje nogi same kierują mnie do tego wielkiego drzewa. Zatrzymuję się pod napisem F plus C równa się serce. To jedna z niewielu pamiątek ,która została mi po mojej mamie. Ten niewielki napis może tak wzburzyć mną ,zmusić oczy do wzruszenia, potrzasnąć sercem. Dlaczego tak się dzieje?

Wspomnienie

- Mamo , mamo ! Zobacz umiem już pisać swoje imię - pokazuję niewielką karteczkę z moim imieniem

- Brawo skarbię , kto cię nauczył tak pięknie pisać ? - pyta mnie z wielkim uśmiechem

- Ciocia Nesin , powiedziała że teraz jestem mądrzejsza o innych dzieci. dosiadam się do mamy i zabieram jedno jabłuszko z małego talerzyka - Jakie słodkie

- A wiesz dlaczego ? - potrząsam głową przecząco - Gdy byłam młodsza posadziłam te drzewo i dodałam do niego bardzo magicznego i wyjątkowego składniku. Domyślasz się jaki to może być?

- Magiczna ziemia z krainy wróżek? – przekonana swoją odpowiedzią czekam na gratulację od mamy.

- Nie słoneczko, tym składnikiem jest miłość.

- Miłość ?

- Tak skarbię , drzewo rośnie wraz z tą miłości i daję piękne owoce ,które właśnie jesz.

- A czy ja też będę mieć teraz twoją miłość ? -

- Nie głuptasie , ty ją już masz od urodzenia. - kobieta podnosi się i kładzie na swoje kolana - Kiedy dwoję ludzi zakochuję się w sobie i ich miłość wzrasta, tworzy się owoc ,którym jesteś. Mam pomysł , chodź za mną.

Idę jak małe kaczki za swoją kaczą mamo. Zatrzymujemy się przy jabłoni. Mama kuca tak ,aby nasz wzrost zrównał się z moim. Patrzy mi prosto w oczy i mówi

- Sprawdzimy twoją wiedze , na jaką literę zaczyna się twoje imię ? - kręcę głową na boki w poszukiwaniu odpowiedz.

- Chyba na literkę F - mama obraca się i coś rysuję nożem po drzewie, z powrotem odwraca się w moją stronę.

- Teraz trochę trudniej , na jaką literę zaczyna się moje imię?

- Chyba C jak Clara - patrzę się niepewnie ,ale kobieta z powrotem obraca się w stronę drzewa . Po kilku minutach znowu nasze spojrzenia się spotykają

- Ciocia miała rację , mądra dziewczynka . Widzisz to ? - kiwam główką na tak

- Nie rozumiem tych znaków- pokazuję placami na jakieś kreseczki

- To pomogę ci zrozumieć , ten krzyżyk to znak dodawania czyli ty i ja te drugie dwie kreseczki poziomo to znak równości. Podsumowując ty plus ja to jest wielka miłość. - dotknęła delikatnie miejsce gdzie znajduje się moje serce -Magiczny składni został teraz ofiarowany jabłoni, teraz twoja miłość jest też z tym drzewem.

Przytuliłam się do mamusi najmocniej jak mogłam i powadziłam jej wyjątkowe słowa

- Kocham cię mamo

- I ja ciebie , najmocniej na świecie

Rzeczywistość

Łzy mieszają się z kroplami deszczu, klęczę pod tą jabłonią i rozpaczam, moje czoło opiera się o twardą korę.

- Mamo , tęsknię za tobą - tylko tyle udaję mi się wykrztusić z mojego gardła, moje serce znowu opętuje te koszmarne uczucie bezradności , pustki ,którą tylko umiała wypełnić jedyna kobieta na świecie. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro