Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

44

Zpw. Niemca

Ostrzegam przed tymi scenami 18+ (͡° ͜ʖ ͡°)

//kilka dni później\\

Polen w końcu wraca do domu! Nie moge sie nacieszyć. Na zegarku jest już dzisiąta, lepiej abym już wyszedł, nie chce sie spóźnić. Czym prędzej podbiegłem do stojaka, gdzie wisiała moja kurtka. Gdy takową miałem już nałożoną, to usiadłem na podłodze i zacząłem wiązać moje buty.

Energicznie wstałem i wybiegłem z domu. Z zacieszem na ryju biegłem przez chodnik. Dawno sie tak nie uradowałem. Po prostu jak małe dziecko, ale co ja poradze że rozpiera mnie energia.

Po kilkunastu minutach byłem już przed szpitalem. Ogarnąłem sie i spokojnie weszłem do środka.

N- Dzień dobry, przyszłem po wypis dla Polen.

Recepcjonistka: Dobrze, jest w sali 27, prosze.

Podała mi różową karte, na której były informacje, schowałem ją w kieszeni spodni i korytarzem szłem przez korytarz.

F- Niemiec, czekaj!

Usłyszałem za moimi plecami ten jego irytujący głos. Zmarszczyłem brwi, już myślałem że nic mi nie zepsuje humoru, ale musiałem spotkać tego debila.

N- Czego chcesz?

F- Ciebie~

N- Obawiam sie że twoje pragnienia sie nie spełnią.

Odwróciłem sie do niego przodem, nie wiedziałem że jest aż tak blisko mnie. Odsunąłem sie tak że wpadłem na ściane. Wykorzystał to i rękami przygwoździł mnie do ściany. Czułem na mojej szyji jego oddech. Nie wiedzieć czemu nie mogłem sie poruszyć.

Jego twarz niebezpiecznie zbliżała sie do mnie. Już miał złączyć nasze usta, ale czyjaś ręka na po nie pozwoliła. Kątem oka zobaczyłem zdenerwowanego Polen, który z całej siły przywalił mu z pięści w twarz.

Francja aż upadł na ziemie. Popatrzył sie z wyrzutami na Polen. Szybko wstał z ziemi i dłońmi złapał sie za policzek.

P- I nawet nie próbuj.

F- Ty chyba jesteś chory!

P- Co cóż...

Zignorowałem go i czym prędzej złapałen Polen za ręke, tym samym prowadząc go do Szwajcari. Stał on w poczekalni i z kimś rozmawiał. Po chwili jego rozmówca sie ulotnił a on stał i czytał jakieś papiery.

N- Cześć!

Sz- O hej.

N- Jak tam z Polen?

Sz- Wiesz, może już iść bo jego stan sie uregulował, i nic już nie zagraża tak bardzo jego życiu.

N- Dzięki.

Przytuliłem go na pożegnanie i razem z Polen wyszliśmy z budynku.

P- Czechy albo Słowacja nie mógł po mnie przyjść?

N- Oni wyjechali, jeszcze przez kilka dni ich nie będzie.

P- Czyli że zostaniemy sami w domu?

N- Tak.

Zarumienił sie i odwrócił swój wzrok. Ja oczywiście uśmiechnięty lekko złapałem go za podbrudek, i przysunąłem bliżej mnie.

P- Co ty robisz?!

N- Naprawde nie chcesz mi wybaczyć tego błędu?

P- Oczywiście że na razie nie!

Wyrwał sie ode mnie i reszte drogi szliśmy w ciszy.

Weszliśmy do domu i zdjęliśmy zbędne odzienie czyli kurtki i buty. Polen rzucił torbe z książkami i ubraniami pod ściane i udał sie na góre do siebie. Pewnie chciał sie przebrać bo w sumie nie za dużo miał tych ciuchów.

To jest moja szansa... Weszłem do jego pokoju, akurat gdy był w samych bokserkach. Zarumienił sie, o wiele bardziej niż ja.

P- Wypierdalaj!

N- No co, teraz to sie wstydzisz?

P- Tak!

Podeszłem do niego bliżej. Przejechałem ręką po jego klatce piersiowej. Wzdrygnął sie pod wpływem mojego dotyku. Przytuliłem go do siebie, on niestety tylko stał i nie zamierzał chociaż oddać przytulasa.

N- Polen prosze~

P- Czego ty ode mnie chcesz?

N- Prosze wybacz mi, nie powinienem mu wierzyć i ci tego mówić.

P- Wiem, ale...

P- Po prostu nie umiem...

To cie do tego zmusze... Popchnąłem go tak aby wylądował na łóżku. Powoli do niego podeszłem, po czym nad nim zawisnąłem. Złożyłem namiętny pocałunek na jego ustach, ale oczywiście na jednym sie nie skończyło.

P- Niemiec... P- Prosze cie, zostaw mnie.

N- Nie ma mowy.

Musze przyznać że jeśli sie na to nie zgadza to nie jest już tak fajnie. Ale pomijając ten fakt, zacząłem oddawać pocałunki na jego szyji, robiąc przy tym dosyć widoczne malinki. Językiem zacząłem zjeżdzać w dół zostawiając przy tym ślady. Zatrzymałem sie już przy bokserkach, ale zanim miałem je zdjąć, to spojrzałem na jego twarz. Błagalnym wzrokiem sie na mnie patrzył.

N- Nie zmienisz zdania?

P- Normalnie byś porozmawiał a nie od razu robisz takie coś!

N- Nie mam czasu na rozmowy.

Namyślił sie przez chwile, przysunąłem sie na wysokość jego głowy. Zmarszczył brwi i popatrzył mi prosto w oczy.

Złączył nasze usta w pocałunku, czyli moge odpowiedź uznać za to że mi wybaczył. Oddałem pocałunek, zaczął oplatać swoje ręce w okół mojej szyji. Po chwili sie od siebie oddaliliśmy, a na jego gwarzy mogłem zobaczyć niepewny uśmiech. Dłonią pogładziłem jego policzek.

Odsunąłem sie troche od niego i poluzowałem zamieszczony pod moją szyją krawat. Rzuciłem go nawet nie wiem gdzie. Polen zaczął rozpinać moją koszule. Pozwoliłem na to by to zrobił i poczekałem chwile aż już rozepnie wszystkie guziki. Gdy już uporał sie z tym zadaniem, to również zrzucił moją koszule gdzieś poza łóżko.

Uśmiechnął sie do mnie, odpowiedziałem mu tym samym. Oznaczało to że w końcu możemy zacząć. Złożyłem jeszcze kilka pocałunków na jego obojczyku, i w tym samym czasie powoli zdejmowałem z niego bokserki.

N- Na pewno?

P- Tak...

Ściągnąłem z niego zbędny materiał. On odwrócił wzrok, ale jedną ręką delikatnie złapałem go za podbrudek i przybliżyłem do siebie. Drugą natomiast ręką, bawiłem.sie jego przyrodzeniem. Jeszcze kilka razy sie pocałowaliśmy, a potem wziąłem go do ust. Pouszałem sie głową w góre i w dół. Polen wydawał ciche jęki. Tłumił w sobie te odgłosy, no teraz to ja nic nie poradze.

Poruszałem głową jeszcze szybciej, pomagając sobie też ręką.

P- Niemiec, ja... Ah!

Doszedł w środku moich ust. Połknąłem to wszystko i przez chwile jeszcze ręką sie poruszałem. On zawstydzony obrócił głowe w zupełnie inną strone.

N- Polen patrz na mnie.

O dziwo posłusznie to zrobił. Patrzyliśmy sobie w oczy. Mogłem zobaczyć jak jego sie szklą. Nie zważając na to, zacząłem ściągać moje spodnie.

Gdy ja też już byłem nagi, zacząłem go przygotowywać wsadzając do niego dwa palce. Po dłuższej chwili zaprzestałem i nachylając sie nad nim, weszłem w niego moim członkiem.

Poruszałem sie w nim wolno, aczkolwiek z każda sekundą przyśpieszałem. Złapałem go za nadgarstki, aby nie mógł hamować tych dźwięków.

Jego jęki dodatkowo mnie podniecały. Szybkim ruchem go pocałowałem, on to natychmiastowo oddał. Jęknął mi jakby do ust. Odsunąłem swoją twarz od jego. Patrzyłem na całe jego ciało.

Rytmicznie ruszał biodrami, co dodawało więcej satysfakcji z zabawy. W końcu doszłem w nim. Zmęczony położyłem sie obok Polen i patrzyłem na te jego piękne oczy.

P- Kocham cie...

Było to ledwo słyszalne, aczkolwiek uszczęśliwiłem sie jeszcze bardziej na te słowa.

N- Ja ciebie też.

Nawet nie chciało nam sie nakładać żadnego odzienia, więc po prostu przykryłem nas kołdrą i udaliśmy sie w kraine snów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro