Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

41

Zpw. Polski

N- Widać że go boli, nie może sie podnieść, ani mówić.

Unia dosunął sobie jakiś taboret i usiadł na nim. Czemu oni muszą sie tak martwić? Może sam ich o to zapytam...

P- Musicie.. Sie tak martwić?

Na ich twarzach zagościło zaskoczenie.

UE- Oczywiście że tak.

S- Przecież musimy sie o ciebie troszczyć.

N- Tak smao jak ty to robiłeś.

S- Zawsze nas pocieszałeś, nawet jeśli sam nie miałeś najlepszego czasu, zawsze starałeś sie nas jak najbardziej uszczęśliwiać.

Może po Słowacji sie mogłem tego spodziewać, ale po Niemcu już nie. Na moim policzku poczułem dotyk. Był to Niemiec. To co on tak magicznie swierdził że jest wszystko okej?

Poleżałem jeszcze chwile, po czym próbowałem usiąść. O dziwo udało sie to za drugim razem.

N- Mogli byśmy już zapomnieć o Rzeszy?

P- Nie moge... Rozmawiałem z nim wcześniej.

Wszyscy sie na mnie dziwnie popatrzyli. Mina Unii była chyba najbardziej nie jasna. Wysunąłem swoje dłonie przed siebie. Chciałem głównie skupić sie na prawej, bo na tej sie wyżywałem. Oczywiście wciąż są bardzo widoczne.

P- Ile ja tu leże?

S- 5 godzin.

Naprawde? Czuje sie jakby upłynęło 5 minut. Odkryłem swoją kołdrę, którą cały czas byłem przykryty. Spróbowałem postawić noge na podłodze, ale przeszkodził mi to Unia. Siedział on po tej stronie, z której chciałem zejść, więc szybko z powrotem zakrył mnie pieżyną.

UE- Nie wysilaj sie, gdy już będziesz miał więcej sił to wstaniesz, ale jak narazie- leż.

Posłuchałem sie go i położyłem w wyhodniejszej pozycji.

P- Przyniesiecie mi coś do picia?

Może wodą chociaż troche nawilże to gardło. Jest mi trudno mówić przez nie, a dodatkowo strasznie boli. Słowacja weszedł z pomieszczenia. Po kilku chwilach jednak wrócił z plastikowym kubeczkiem w którym nalana była woda. Chętnie mi ją podał. Czym prędzej sie napiłem, prawie wylewając na siebie troche zawartości.

Kiedy kubeczek był już opróżniony, spojrzałem na ich twarze. Zmartwienie łączyło sie z lekkim zaskoczeniem. Posłałem im ciepły uśmiech, po czym plastik odłożyłem na niewielką szafeczke obok.

P- Możecie iść do domu, ja chyba troche tu odpoczne.

Bez większego zastanowienia sie, podnieśli sie z krzeszełek i podeszli do wyjścia z pokoju. Pomachałem im na pożegnanie, oni odpowiedzieli tym samym.

Uśmiechnąłem sie sam do siebie, i kładąc sie na boku, zamknąłem oczy. Po kilkunastu minutach usnąłem. Niestety nie miałem żadnego spotkania, ani z Rzecząpospolitą Obojga Narodów, ani z III Rzeszą. Po prostu zwykły dziwny sen.

//time skip\\

Obudziłem sie rano w zupełnie innej pozycji. Nieprzejmując sie tym, energicznie zmieniłem poze na siedzącą. Chciałem coś pooglądać za oknem, ale niestety rolety były zasłonięte. Tylko pojedyncze promienie światła tutaj wpadały, co dawało całkiem fajny klimat. Odkryłem kołdre i wstałem na nogi. Myślałem że poczuje jakieś zakręcenie w głowie, albo coś w tym stylu, aczkolwiek wszystko było normalnie. Uradowany podeszłem do torby którą zostawił tutaj chyba ktoś z mojego domu. Były tam moje ciuchy i takie tam, ale ja najbardziej skupiłem sie na telefonie. Był on głęboko schowany w jednej z kieszeni torby.

Gdy już znalazłem swój telefonik, usiadłem wygodnie na łóżko i zacząłem coś przeglądać na social mediach. Kilka wiadomości i tyle.

Ale... Rzesza wtedy zarekfirował ten telefon, to skąd oni go wzieli? Może później sie o to spytam, ale jak narazie to sprawdzam te wiadomości. Są one z przed kilku dni, głównie to od Niemca, Ukrainy, Słowacji i Czech. Czyli już na początku mojego zniknięcia sie o mnie martwili. Miło mi o tym wiedzieć. Uśmiechałem sie jak głupi do telefonu, aż w końcu znalazłem jakieś wiadomości rzekomo ode mnie. Był to jakiś losowy ciąg liter i cyfr. No czyli komuś sie niechcący włączył. Zdarza sie, ale czy sprawdzali zawartość tego? W sensie chodzi mi o galerie, wiadomości i kontakty? Są tam moje prywatne rzeczy i no... Spalił bym sie ze wstydu gdyby jednak ktoś to widział.

Odłożyłem telefon na szafke i rozciągnąłem ręce. Może zadzwonie po kogoś aby tu przyjechał? Sam to ja chyba sie zanudze. Wybrałem numer do Czech, zadźwoniłem i czekałem aż odbierze. Po kilku sekundach mogliśmy już porozmawiać.

Cz- Hej Polska! Jak tam?

P- Hej, no już jest całkiem dobrze.

Cz- A potrzebujesz czegoś?

P- Właściwie to mógłbyś tu do mnie przyjechać? Nudze sie tu strasznie.

Cz- Teraz nie moge, inni chyba też mają zajęcia więc na razie na nic nie licz.

P- No dobra, pa.

Cz- Pa.

Rozłączyłem sie, stwierdziłem że popatrze sobie na moje kochane memy.

Czas leciał strasznie szybko, minęły już chyba dwie godziny, a ja przed telefonem tylko siedze. Jeden raz odwiedziła mnie pielęgniarka, dała mi jedzenie, jest to szpital więc nie moge liczyć na coś naprawde dobrego, ale zupa też może być. Akurat trafił mi sie żurek. Troche niechętnie jadłem danie, czasem spoglądając na telefon.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro