Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

31

Ciąg dalszy dzikich szekszów 18+

Zpw. Słowacji

Moje pojękiwania z każdą chwilą stawały sie głośniejsze. Czechy przestał po pewnym czasie. Zdjąłem z niego bokserki i zrobiłem to co on mi wcześciej. Z każdą chwilą mocnej ssałem. Jego jęki jeszcze bardziej mnie podniecały.

W końcu doszedł w moich ustach. Połknąłem wszystko, i odsunąłem sie od niego. Pocałowałem go wpuszczając swój język do jego jamy ustnej. Całowałem go po policzku, co jakiś czas schodziłem niżej. Na jego szyji zostawiłem kilka malinek, a językiem jechałem po jego klatce piersiowej. Co jakiś czas wydobywał z siebie jakieś słowa.

W pewnym momencie przestałem, i roztworzyłem jego usta moimi dwoma palcami. Zaczął je lizać i ssać. Gdy były już odpowiednio nawilżone, wsadziłem je w niego. Jego twarz sie skrzywiła, ale po chwili sie przyzwycził. Kiedy zaczął jęczeć, palce zastąpiłem członkiem. Poruszałem sie w nim w góre i w dół.

Po dłuższym momencie doszedłem w nim. Powoli odsunąłem sie od niego i położyłem sie na łóżko. On spoczął obok mnie, i wtulił sie w moje ramie.

Cz- Kocham cie...

Nic nie odpowiedziałem i przykryłem nas kocem. Oboje po jakimś czasie zasnęliśmy.

//Rano\\

Jak zwykle obudziłem sie o szóstej. Wstałem z łóżka od niechcenia, tak aby nie obudzić Czech. Ubrałem na siebie jakieś spodnie, aby nie paradować po domu całkiem nago. Udałem sie do mojego pokoju. Nałożyłem jakieś przyzwoite spodnie i białą koszule. Wyszłem do kuchni, zrobiłem sobie płatki z mlekiem i usiadłem do stołu. Jedząc moje śniadanie przewijałem sobie różne rzeczy na telefonie, po prostu alby nie siedzieć w ciemnym pomieszczeniu i nie żreć jedzenia.

Po pewnym czasie, czyli około 10-ciu minutach zjadłem już swoje płatki. Telefon schowałem do tylniej kieszeni moich spodni i zacząłem ubierać buty. Gdy takowe już zawiązałem, to nałożyłem na siebie kurtke, oczywiście nie zapinając jej bo po co? Chowając swoje klucze od domu do kieszeni kurtki wyszłem.

//time skip\\

Stałem właśnie przed nie dużych rozmiarów biurowcem. Droga zawsze zajmuje mi 30 minut, a dzisiaj wstałem jak dla mnie, wyjątkowo późno. Czym prędzej weszłem do środka. Szybkim truchtem udałem sie do windy, wcześniej witając sie z rejestracją. Wybrałem moje piętro czyli numer 4. Pracuje jako sekretarz w firmie Unii, no cały dzień tylko siedze na dupie i sie nudze. Dziś najpierw musze napisać jakieś tam odwołanie, ale zamiast tego udam sie do szefa i poprosze go o pomoc.

Zanim sie obejrzałem, stałem już pod jego drzwiami. Tradycyjnie zapukałem, i dopiero potem weszłem. Siedział on przy swoim biurku i coś pisać. Jego mina jak zawsze okazywała zmęczenie.

S- Dzień dobry.

UE- O dzień dobry, usiądź.

Gdy mnie zobaczył, to grymas na jego twarzy przekształcił sie w ciepły uśmiech. Starał sie on zawsze wysłuchiwać swoich pracowników do końca, i ewentualnie pomóc.

Usiadłem na fotel, który wskazał mi Unia.

UE- Napisałeś już to odwołanie?

S- Miałem sie tym za to zabrać, ale jest poważniejsza sprawa.

UE- Zamieniam sie w słuch.

Swoją głowe oparł o ręke i patrzył mi w oczy. Ciesze sie że moge zawsze z nim porozmawiać, chociaż on nie zawsze ma na to czas, wtedy pomagam mu.

S- Więc...

Wziąłem głęboki oddech i zacząłem opowiadać.

S- III Rzesza porwał Polske, Niemca oraz Rosje...

UE- Skąd o tym wiesz?

S- Bo mnie też uwięził, ale nie na długo bo ja Ukraina i USA pod wpływem Niemca mogliśmy iść, aczkolwiek...

UE- Aczkolwiek..?

S- Rzesza nie chce wypuścić reszty...

S- Więc prosze cie, pomóż nam.

UE- Nie wiem czy będe mógł coś zrobić...

S- Nawet ZSRR i Rzeczpospolita Obojga Narodów nie dali rady, ale wiem że ty możesz po prostu wszystko.

UE- A moge wiedzieć jak wy znaleźliście ZSRR, Rzesze oraz Rzeczpospolitą?

S- Rzesze znalazł Polska, natomiast ZSRR niewiadomo jak przeją kontrole nad Rosją, a Rzeczpospolita nad Polską.

UE- Brzmi poważnie...

S- Prawdopodobnie Rzesza teraz może sobie zabić albo Polske, Rosje, albo Niemca!

UE- Mam dzisiaj ręce pełne roboty...

UE- Ale dla ich bezpieczeństwa zrobie wszystko.

Na mojej twarzy zawidniał uśmiech, a ze szczęścia aż przytuliłem Unie, co mi sie nigdy nie zdarzyło. Od oddał przytulasa, jednak po kilku krótkich chwilach sie od niego odczepiłem.

S- To ja ten....

UE- Nic sie nie stało.

Posłał mi kolejny uśmiech, ja w tym czasie sie z nim pożegnałem i wyszłem z biura. Uradowany zmierzałem w strone mojego stanowiska. Oczywiście obok już siedział mój dobry przyjaciel- Węgry. Popijał swoją kawe i robił coś na komputerze. Niechcąc stać jak ten kołek, usiadłem na moje krzesło i zacząłem przepisywać pewną prace. Cicho westchnąłem i zająłem sie tym co musze dziś przygotować.

//time skip\\

Całą moją dzisiejszą prace skończyłem, natomiast została jeszcze godzina, wtedy będe mógł wrócić do domu. Na zegarku była 17: 53. Zmęczony ciągłym siedzeniem na fotelu, wstałem i sie rozciągnąłem. Cały czas myśle o tym co powiedział Unia, zajmie sie tym? Niewiem jak on chce to zrobić, ale mu zaufam.

S- Skończyłeś już?

Przysunąłem swoje krzesło do biurka Węgrów. Nic mi nie odpowiedział i dalej coś wstukiwał na klawiaturze. Znudzony zacząłem kręcić sie na fotelu. Gdy już nawet to mi sie znudziło, stwierdziłem że nie mam innej opcji, jak pomóc Unii. Zabrałem jeszcze tylko wydrukowane wcześniej papiery. Wstałem z mojego siedziska i skierowałem sie do jego biura. Zapukałem i roztworzyłem. Moim oczom ukazał sie Unia który zasnął na biurku. Niechcąc go budzić, odsunąłem jego krzesło i przysunąłem to, które stało po drugiej stronie biurka. Więc na czym on skończył..?

//Po godzinie\\

Moje ręce nie przeżyły jeszcze takiego zamachu. Ale zostały mi jedne z ostatnich słów. Niestety ręką szturchnąłem Unie, przez co jego głowa jak i ręce spadły z biurka.

UE- Co jest?!

Nic nie odpowiadając, zakończyłem wypełniać fakture. Popatrzyłem na Unie który nie wiedział co sie dzieje.

S- Może pan już iść do domu.

UE- Ale nie skończyłem jeszcze pisać faktur.

S- Zrobiłem je za pana.

Przeciągnąłem ręce i powoli wstałem z fotela.

UE- Nie musiałeś.

S- Ale chciałem.

Lekko pochyliłem sie nad komputerem i zapisałem ostatni plik. Już miałem wychodzić, jednak Unia zatrzymał mnie.

UE- Myślałem o tej sprawie...

UE- Musisz mi podać adres.

Podeszłem do niego i zapisałem adres na małej karteczce. Już niechcąc nic robić roztworzyłem drzwi od jego gabinetu.

S- Do widzenia.

Zamknąłem drzwi i wyszedłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro