28
Zpw. Czech
Właśnie sprzątałem swój pokój. Dziwił mnie fakt że w domu jest tak cicho. Najprawdopodobniej Polska siedzi w domku na drzewie, a Słowacja i Niemiec podpisują jakieś papiery i takie tam. Cisze przerwało mi burczenie w brzuchu. Zostawiłem składanie ciuchów i udałem sie do kuchni.
Roztworzyłem lodówke. W środku, na talerzu widniały kanapki. Zabrałem jedną, od razu po spróbowaniu poznałem, że robił je Polska. Usiadłem na krzesło które było lekko odsunięte od blatu stołu i dokończyłem posiłek.
Wyszedłem na dwór sprawdzić czy nie ma żadnych listów. Był to mój obowiązek, więc szybko sie przyzwycziłem. Roztworzyłem skrzynke na listy i szybko przeleciałem wzrokiem po dużej ilości papierów. Wyjąłem je wszystkie i wracając do domu przeczytałem co mniej więcej sie w nich znajduje. Prąd, woda i telefony, czyli to co zawsze. Zapomniałem o jednym, był przeznaczony dla Słowacji.
Gdy już byłem w środku domku, udałem sie do pokoju Słowacji. Nikogo tam nie było, czyli znowu siedzą przy biurku Polaczka. Weszłem po schodach na góre i szeroko roztworzyłem drzwi do azylu Polski. O dziwno, w środku było pusto. Gdy wyjrzałem przez okno, by zobaczyć czy nie ma ich na drzewie, przeszło mnie dziwne uczucie. Zignorowałem to i poszłem dalej szukać Słowacji. Może siedzi u Niemca? Już pewny że go tam zastane uchyliłem drzwi. Nie ma.
Gdzie on, Polak i Niemiec mogli iść? Raczej by coś powiedzieli. Udałem sie z powrotem na dół, przy drzwiach wejściowych w moje oczy rzucała sie niewielka żółta karteczka. Podeszłem bliżej i przeczytałem to co sie na niej znajdowało.
Jesteśmy u Ukrainy, nie długo wrócimy.
~Słowacja
Wiedząc już gdzie poszli, odłożyłem listy na blat najbliższego stolika i udałem sie do swojego pokoju. Zasiadłem na swoim łóżku i cicho westchnąłem. Jak mogli zostawić mnie w pustym domu? Przecież ja sie tu zanudze. Z pozycji siedzącej ułożyłem sie w leżącą. Ręce położyłem na moim brzuchu i powoli odpływałem myśląc o najróżniejszych rzeczach.
//time skip\\
Obudziłem sie w bardzo podobnej pozycji, w której zasnąłem. Ruszyłem sie i wstałem. Chwyciłem mój telefon od niechcenia i spojrzałem która godzina. 21:32.
No to mogłem nie wstawać. Ale jak już nie śpie, to zobacze czy wrócili. Udałem sie do najbliższego pokoju, czyli Słowacji. Nikogo tam nie było. Po co mam sie wysilać, jak moge po prostu zadzwonić? Wróciłem sie do mojego pokoju i chwyciłem za komórke która leżała na biurku. Wybrałem numer do Słowacji i czekałem aż odbierze.
Po 25 sekundach czekania, rozłączyło mnie. Nie chciałem nagrywać mu wiadomości głosowej więc po prostu nacisnąłem przycisk i schowałem telefon do kieszeni.
No jak nie odbierają to trzeba po nich iść... Dom sam sie sobą nie zajmie. Nałożyłem moją kurtke oraz buty. Bez większego zastanowienia sie, wyszłem na zewnątrz. Wiał lekki wietrzyk. Na ulicach widać było tylko lampy uliczne oraz oświetlone chodniki.
Szybkim truchtem zmierzałem do domu Ukrainy. Chciałem to załatwić jak najszybciej, bo jestem zmęczony całym dzisiejszym dniem.
Roztworzyłem furtke prowadzącą do domu Ukrainy i przeszłem niewielki odcinek podwórka, zapukałem do drzwi.
Gdy nikt nie odpowiadał, co było dziwne w przypadku Ukrainy, pociągnąłem za klamke. Drzwi były zamknięte na klucz, to gdzie oni mogli by pójść? Obróciłem sie przodem do ulicy i chodnika. Rozejrzałem sie, tylko dwie osoby chodziły sobie po ścieżce. Wyszłem z posiadłości Ukrainy, i podeszłem do najbliższego domu. Może oni będą coś wiedzieć?
Ostrożnie zapukałem do drzwi, po chwili otworzył je Japonia.
J- Konichiwa Czechy!
Cz- Hej, widziałeś gdzieś może Słowacje, Polske lub Niemca? Nie moge ich znaleźć...
J- Niestety nie, ale może wejdziesz, to porozmawiamy?
Cz- No dobrze.
Weszłem do środka, zdjąłem kurtke oraz buty i udałem sie za Japonią. Prowadził mnie chyba do salonu.
Miałem racje, pozwoliła mi usiąść na sofe, a sama usadziła sie na jednym z foteli.
J- A na co ich szukasz?
Cz- No cały dzień w domu ich nie ma, zacząłem sie martwić.
J- A może wyszli do kogoś?
Cz- No właśnie napisali karteczke że są u Ukrainy, ale dom jest zamknięty.
J- No to nie wiem gdzie mogli by być.
Cz- No dobra...
Zrezygnowany wpatrywałem sie w podłoge.
J- Nie smuć sie od razu, może wrócą rano? Może z Ukrainą poszli do jakiegoś klubu?
Cz- No może.
W tym czasie po schodach zeszli Korea Północna i Południowa. Nie wiedziałem że tyle ich tu mieszka. Obaj sie chyba kłócili.
Kpd (południowa)- Japonia, chodź tu i powiedz kto ma racje.
Kpn- Oczywiście że ja mam.
J- Nie moge, mam gościa, ale idźcie do Chin.
Gdy już wyszli, popatrzyłem na Japonie.
Cz- No, cała rodzinka?
J- Tak, heh.
Cz- No, ja będe sie już zbierać.
J- Dobrze.
Oboje wstaliśmy, Japonia poszedł za mną do wyjścia. Po ty jak ubrałem swoje odzienie wierzchne, wyszłem z ich domu. Pomachałem mu na pożegnanie, i ruszyłem dalej.
Japonia ma racje, pewnie wyszli gdzieś do klubu. Na razie nie będe sie aż tak martwić.
Gdy już zawitałem w swoim domku, rzuciłem kurtke i buty gdzieś w kąt, i udałem sie do mojego pokoju. Ubrałem moją piżame i weszłem pod cieplutką kołdre. Otuliłem sie nią i powoli zasypiałem.
Rano obudziłem sie ze strasznym bólem w okolicach pleców. Wstałem i sie rozciągnąłem, ubrałem jakieś normalne ciuchy i wyszłem z pokoju. Udałem sie do łazienki, umyłem zęby oraz takie tam różne. Gdy już byłem gotowy, wyszłem z łazienki i zmierzałem w strone salonu, najpierw zahaczając o pokój Słowacji. Już uradowany że go przytule, znowu rozczarowanie, nie było go tam. Zrezygnowany weszłem do salonu i usiadłem na sofe.
Wyciągnąłem telefon z kieszeni i przez chwile sie w niego wpatrywałem, może spróbować zadzwonić do niego jeszcze raz? Dobra. Wybrałem jego numer i czekałem aż sie dodzwonie.
I znowu nic, może lepiej do Polski albo Niemca? Przewijałem moje kontakty, aż w końcu nie natrafiłem na numer do Niemczech. Zadzwoniłem i czekałem. Po około 5 sekundach, odebrał mi.
Cz- Halo? Niemiec?
N- No co?
Cz- Gdzie wyście polazli?!
N- No gdzieś napewno.
Cz- Niemiec, powiedz, wiesz jak ja sie martwie?
N- Niestety niemoge...
Cz- A gdzie Polska i Słowacja?!
N- Słowacja powinien wrócić w przeciągu kilku godzin, natomiast ja i Polen... No niewiem kiedy...
Cz- Co sie stało?
N- Jeśli wyjde z tego cały to sie dowiesz.
Cz- Co ale czemu masz ni-
Rozłączył sie, wkurzony schowałem telefon do kieszeni i złapałem sie za głowe. I co ja mam teraz zrobić? Przynajmniej Słowacja wróci, może on mi łaskawie wytłumaczy co tu sie dzieje.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro