Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24

Zpw. Polski

P- Kurwa za co?!

Rz- Stawiałeś sie.

Przed chwilą dostałem z pięści w twarz a dokładniej to w oko.

Rz- Masz szczęści że dzisiaj mam dobry humor.

Wyszedł z naszej celi na kilkanaście sekund zostaliśmy tak z Rosją w ciszy. Oczywiście nasze ręce i nogi były owinięte kajdankami. Rzesza nie da nam chwili spokoju, bo wrócił do nas, a w ręku trzymał opaske na oko. Była biała i kwadratowa. Fajnie, będe sie czuł jak pirat. Założył mi ją na głowe i przykrył nią oko w które dostałem.

P- Bez przesady kurwa, w oko dostałem i tyle.

Rz- Mówiłem, mam dobry humor.

Był na tyle blisko że moimi nogami mogłem kopnąć go w... Chyba nie musze opisywać tego miejsca. Dostał z całej siły. Upadł na podłoge i zwojał sie z bólu trzymając to miejsce. Zacząłem sie śmiać tak samo jak Rosja. Doskonale wiem że zachwile mi sie za to oberwie. Rzesza podniósł sie i prawie upadając wyszedł z zimnego pomieszczenia.

P- Dobra poszedł stary dziad.

R- Polska...

P- Co?

R- Ty już tu byłeś, prawda?

P- Tak, a co?

R- Jak ty żeś uciekł?

P- No... Powaliłem Rzesze na ziemie, zabrałem klucze, uwolniłem moje ręce i spierdalałem ile sił w nogach.

R- Tutaj to sie nie uda...

P- Wiem.

R- Polska, my nie uciekniemy.

P- Znasz Niemca?

R- Oczywiście że znam.

P- On po jednym dniu tu przyleci.

I w tym momencie usłyszałem jak jakieś metalowe coś zahacza o rogi ścian.

P- Co on kurwa tu niesie?

Rzesza wiechał tu z metalowym wózkiem na którym leżały różnego rodzaju młotki, noże, nawet bicze oraz pistolet.

Rz- Polen, które wybierasz?

P- Co?

Rz- Czym chcesz zostać okaleczony?

P- Co to za pytanie? Oczywiście że nóż.

Podniósł największy nóż i powoli sie do mnie zbliżał. Kucnął obok mnie i delikatnie przejechał nim po moim policzku.

P- Postrał byś sie chociaż.

R- Polska przestań.

Rz- Spokojnie Rosjo, zachwile przejdziemy do ciebie.

Wzdrygnął sie i odwrócił wzrok. Rzesza zbliżył swoją twarz do moje. Pocałował mnie w policzek czyli w miejsce gdzie wcześniej przeciął mnie nożem.

P- POMOCY! PEDOFIL!

Położył swoją ręke na moim kroczu.

P- IDŹ ODE MNIE TY PIZDOKLESZCZU NIEMYTY!

Dostał kopniaka w brzuch przez co sie odsunął. Ja nie wierze, czemu akurat ja? Rzeczpospolita kurwa ja cie naprawde udusze gdy cie spotkam. Rzesza złapał nóż pod innym kontem i wbił mi go w dłoń. Syknąłem z bólu mało nie piszcząc tutaj.

Rz- Na teraz chyba starczy zabawa z nożem.

Wziął do ręki bicz.

P- Błagam cie, nie!

Wyszczerzył te swoje ostre zęby i z całej siły uderzył mnie w brzuch.

R- Zostaw go!

P- Rosja, nawet sie nie wysilaj.

Po kilkukrotnym combo wpierdolu od Rzeszy w końcu ode mnie odszedł. Dziwne jest to że nawet nie pisknąłem.

Rz- No Rosja, albo wybierasz "torture" dzisiaj albo jutro dostajesz dwa razy mocniej.

R- Jutro.

Rz- No dobrze, już myślałem że dłużej sie z wami pobawie.

Cały uśmiechnięty wyszedł z naszej celi zamykając za sobą drzwi.

R- Polska, wytrzymasz?

P- Hm?

R- Dostałeś tyle razy, nie boli cie?

P- Właśnie prawie nic z tego nie czuje, tak jakbym to nie ja dostawał te uderzenia, tylko jakby coś je blokowało.

R- Okej...

P- Jak myślisz, przyjdą po nas?

R- Już o tym rozmawialiśmy...

P- Ale nie skończyliśmy.

R- Nie mają szans, nam sie nie udało, czyli im tym bardziej sie nie powiedzie.

P- W grupie siła...

R- Przestań.

P- No co? Ja wierze że my tutaj nie zginiemy! Oni nas uratują rozumiesz? Jeśli naprawde nas kochali to tu kurwa przylecą!

R- Ale jeśli tylko Niemiec i USA tu przyjdą to nic im sie nie uda.

P- Ale co jeśli nie przyszli tu we dwójke?

R- Kuzyn... Kocham to twoje optymistyczne nastawienie ale oni nawet nie wiedzą gdzie moglibyśmy pójść.

P- Ale mogą do tego jakoś dojść...

Sknąłem z bólu, dopiero teraz poczułem jak bardzo mnie bolą nogi, ręce oraz tors od tych biczów.

R- Jednak boli?

P- Dopiero teraz.

Podciągnąłem nogawke od spodni na kolano. Jest tu masa siniaków.

P- Przyjdą tu...

P- Ja w nich wierze...

Ostatnie słowa powiedziałem tak cicho że nie wiem czy Rosja mógł je usłyszeć. Zapatrzyłem sie w swoje kolana.

R- Słyszysz?!

P- Nie?

Rosja przystawił głowe do jednej ze ścian.

R- Strzelają!

P- Gdzie?!

R- Chyba gdzieś na korytarzu... Ale czy to znaczy że?...

Na moim ryju pojawił sie wielki uśmiech, tak samo jak u Rosji. Teraz też mogłem usłyszeć jak padło kilka strzałów. Podbiegłem do drzwi naszej celi. Oczywiście gdy nie masz klucza to nie możesz ich roztworzyć od środka, ale ja zacząłem szarpać za klamke. Rosja wyciągnał ręke przez niedużą dziure z kratami.

R- Tu jesteśmy!

P- Nie usłyszą cie.

USA- Rosja?!

P- O prosze...

Padło jeszcze kilka strzałów, a w całym budynku rozlego sie głośne wycie syreny alarmowej. USA był na tyle blisko że słyszeliśmy jak biegnie, aczkolwiek w jednym momencie zaprzestał i usłyszeliśmy strzały i jak coś upada na podłoge.

Nasze drzwi sie uchyliły. No Rzesza, nie mądrym pomysłem była możliwość otwierania ich bez klucza na zawnątrz, co? Stanął w nich USA, w okolicach jego kolana było widać że dostał kulką. Cofnął sie i z ziemi podniósł coś, był to Słowacja, rzucił go tak aby wylądował na mnie. Po chwili do środka naszej celi wparował Ukraina z Niemcem na plecach. Już chciałem wyciągnąć obie ręce aby zabrać Niemca, ale kajdanki mi to przeszkodziły. USA weszedł do nas do środka i zamknął drzwi.

Obok pomieszczenia przebiegli strażnicy, na szczęście nic u nas nie zauważyli i biegli dalej.

Wszyscy usiedliśmy na podłoge. Niemiec był nieprzytomny, tak samo jak Słowacja.

Szybko z moich rąk zdarłem bandaże.

P- Podwiń nogawke.

Mój wzrok zatrzymał sie na kolanie USA. Posłusznie wykonał polecenie a ja owinąłem starannie jego noge.

USA- Powinieneć zająć sie Niemcem a nie mną.

P- A co z nim?

Nie widziałem u niego żadnej rany więc zacząłem uważniej sie przyglądać.

USA- Plecy.

Obróciłem go tak aby położył sie na plecach. Miał tam dużą rane od pocisku. Cały zmartwiony podwinąłem swoją koszulke aby zdjąć ze swojego brzucha bandaż, macie wszyscy szczęście że takowe nosze. Zdjąłem z nieprzytomnego Niemca koszule i zacząłem mocno owijać miejsce w którym został postrzelony. Gdy już byłem wszystko zrobiłem to oparłem sie o sciane i głośno westchnąłem.

P- To jak tam życie?

U- Człowieku, jak tam życie?! Wyszłeś razem z Rosją do jakiegoś zadupia, i kurwa musieliśmy was szukać! Co was strzeliło do tych pustych łbów?!

R- Ukraina uspokój sie.

U- Jak mam być spokojny jak mało tu nie zgineliście?!

P- Wypraszam to sobie, strzelili tu do nas ale w tedy nie byliśmy sobą, mnie jebnięto w twarz i jeszce biczami dostałem, a Rosja jak narazie to nic oprócz tak jak wspominałem tej kulki w plecy.

U- Co masz na myśli "Nie byliśmy sobą"?

R- Polsha czasami mówi zadużo.

Rosja uśmiechał sie nerwowo. Położyłem Niemca na moich kolanach i wpatrywałem sie w jego spokoną twarz. Kilka razy sie ruszył, ale chyba nie miał zamiaru sie budzić.

P- A co ze Słowacją?

USA- Jezu jaki ze mnie debil! On też dostał w biodro.

P- I powiedz mi jak na mam go opatrzeć? Nie zdejme mu przecież gaci, no szanujmy sie, tylko Niemcą.

U- Polska, mógłbyś okazać chociaż troche powagi w takiej sytuacji.

USA- Z resztą postrzelili go troche wyżej niż myślisz, więc spokonie możesz mu podwinąć tylko koszulke.

Bez słowa zacząłem ściągać bandaż z mojej lewej ręki. Podwinąłem koszulke Słowacji i owinąłem już tak od niechcenia to miejsce.

P- Dziękujcie że mam te bandaże...

Powiedziałem sam do siebie gdy już skończyłem.

U- Dobra, to teraz musimy sobie wszystko na spokojnie objaśn-

Nie dałem mu skończyć bo przytkałem palcem jego usta. Niemiec sie budzi. Obiema rękami złapałem go za policzki i z uśmiechem czekałem aż wstanie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro