2
Zpw. Niemiec
Obudziłem sie na świeżym powietrzu zdziwiło mnie to, ponieważ byłem u Polena. A właśnie, gdzie on jest?! Schyliłem sie lekko w dół. Trzymał mnie i szedł do naszego domu.
N- Polen!
Zarzuciłemsie na niego. Tej odwzajemnił przytulasa.
P- W końcu wstałeś.
N- Tak heh.
P- Zostałeś ze mną w szpitalu... Dlaczego?
Polen widocznie mocno sie zarumienił.
N- Bo mnie uratowałeś a pozatym nigdy cie nie zostawie.
Ostatnie słowa wymsknęły mi sie, nie chciałem ich powiedzieć. Polen sie zatrzymał i patrzył w dal po czym na mnie i sie przytulił.
N- Czy to oznacza że jednak mnie lubisz?
P- Zamknij sie.
Tulił mnie tak jeszcze przez kilka chwil, po czym ruszyliśmy dalej, dom był kilkadziesiąt metrów dalej.
Gdy roztworzyłem drzwi ukazał nam sie Czech.
Cz- Jak tam gołąbeczki? (Czemu ja to pisze? XD)
P- Gołąbeczki?
Cz- Myślisz że nie widziałem jak sie tuliliście na chodniku?
P- ...
Polen spalił buraka i poszedł do swojego pokoju. Ja i Czechy zaczeliśmy robić obiad. Była 16 ale Czechy i Słowacja na nas czekali i nic nie jedli. Słowacja czytał jakąś książke w kuchni.
Po kilku minutach zeszedł Polen bez bandażów na rękach, jedynie został mu ten na głowie który założyli mu lekarze.
P- Macie może bandaże?
Zrobiło mi sie przykro, to była moja wina że teraz musi je nosić.
Polen znalazł koszyk w którym leżały opatrunki, wyciągnął bandaże i staną przed dużym lustrem które było jedną ze stron szafy która była w kuchni. Podwinął sweter i złapał go zębami aby widzieć cały brzuch i założyć na niego bandaże. Nawet sie nie zorientowałem kiedy podszedł do mnie i poklepał po ramieniu. Poszedł o bok lodówki ale jej nie otworzył.
P- Mógłbyś na chwile wyjść?
N- Tak jasne...
Wyszłem do pokoju obok, ale na szczęście widziałem wszystko co robi, on mnie nie widział. Wyjął nóż ze stojaka i poszedł na góre, przed tym krzyknął że moge wejść do kuchni. Czym prędzej pobiegłem do niego na góre. Nie pukając otworzyłem drzwi do jego pokoju. Nikogo tam nie było.
P- Kuurwa...
Usłyszałem głos Polena, wydobywał sie z łazienki. Stanełem przed nią i nasłuchiwałem sie.
P- Dlaczego musze taki być? Nailepiej było by gdyby mnie tu nie było.
N- Polen otwórz!
Podjąłem próbe roztworzenia drzwi na marne.
P- Błagam zostaw mnie.
N- Tak jak mówiłem, nigdy cie nie zostawie.
N- CZECHY KURWA CHODŹ TU SZYBKO!
Czech szybko tu przybiegł.
N- Masz zapasowe klucze do łazienki?
Cz- Niestety nie.
N- Polen nie waż sie nic sobie robić.
P- Za późno
Czech wrócił na dół. Usłyszałem najprawdopodobniej nóż który spadł na ziemie a potem wode z kranu. Następnie jak coś większego upada i szloch.
N- Wpuść mnie!
P- ...
Usłyszałem jak zamek do drzwi sie przekręca. Polen lekko uchylił drzwi.
P- Nie ma tu nikogo oprócz ciebie?
N- Jestem tylko ja.
Nie czekająć weszłem na chama do środka.
P- Ja...
Polen zakrył ręke długim rękawem swetra. Oczywiście podsunąłem go spowrotem do góry. Moim oczom ukazały sie miliony cięć.
N- Coś ty najlepszego zrobił?!
Do jego oczu dopłynęło więcej łez. Zsunął sie na ziemie i zaczął mocniej płakać.
P- Przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam, przepraszam.
Przytuliłem go, a on wtulił sie we mnie.
N- Chodź ze mną, opatrze ci ręke.
Wstałem i podałem mu ręke. Razem zeszliśmy na dół. Mam zamiar opieprzyć Czechy za to że ma w dupie Polske.
N- Czechy!
Cz- Czego?!
N- Polen zostań tutaj.
Zpw. Polski
Niewierze że Niemcy musiał widzieć moją bezsilną strone... Mam depresje od bardzo dawna. Wmawiam ludzią że są to rany powojenne, natomiast prawda jest zupełnie inna.
Postanawiam zapić stres, Niemiec poszedł o coś opieprzyć Czechy a ja biore wódke z lodówki którą dostałem od Rosji. Pierwsza butelka poszła szybko dlatego wypiłem też drugą i trzecią. Przestaje normalnie myśleć.
P- NiEmCy *hik* chOdź sZybKo!
N- Czy ty sie... Upiłeś?
Zrezygnowana mina Niemca mówi wszystko.
P- ChoDź poWiM ci mÓj *hik* SekRet
Niemiec podszedł bliżej.
P- KoCham *hik* cIe!
N- Idź do Ruska!
Tak też zrobiłem, chwiejącymi krokami znalazłem sie pod jego domem. Zapukałem mocno.
P- KuRwA RusEk otwIerAj!
R- O czEśĆ PolSza! *hik*
R- CzO tY tutaJ robiSz?
P- NieMieC mniE z domU wyGoniŁ *hik*
R- Oj To nIe dobRze!
P- WiEm, RobiMy *hik* ImpRe?
R- ZAwSze!
I tak oto zrobiliśmy impreze, Rusek wysłał wszystkim wiadomość aby przyszli za godzine.
P- A czO tAm roBiłEś prZed moIm prZyjŚcieM?
R- Aaa poSUwaŁeM USA.
P- To Idź tAm i To DokoŃcz a jA tu poCzekazm.
R- IiI takiCh prZyjacIóŁ siE szAnujE.
Rusek przyniósł mi jeszcze jedną wódke i zostawił przed domem. Czekałem przed schodami aż ktoś przyjdzie.
Po kilku minutach jednak zasnołem.
//time skip\\
Obudziło mnie mocne szczypanie. Powoli otworzyłem oczy. Był to Niemiec.
P- Czo Ty odE mnIe chCesz?
N- Jesteś pijany i śpisz przytulony do butelki wódki.
P- ŚniŁo mi SiE *hik* żE mJe gWałtowałeś.
Niemiec sie zarumienił, i zakrył twarz w dłoniach. Usiadł obok mnie na schodach i patrzył na niebo. Wykorzystałem ten moment i usiadłem na jego kolanach przodem do jego twarzy.
N- Co ty robisz?!
P- MóJ szEn siE speŁniA.
N- Nie będe cie gwałcił!
P- GwałTuj *hik* MJe
Niemiec zrzucił mnie z siebie i sie na mnie dziwnie popatrzył. Wyciągnąłem telefon z kieszeni i spojrzałem która godzina.
P- O cHuj zaRa iMpRa jeSt.
Podszedłem do drzwi i roztworzyłem je mocnym kopniakiem.
P- SkOńczYłeŚ *hik* bAwiĆ sie Z USA?!
R- TaK właśNie wódE przygTowujE.
P- To jA wezmie zE trzY.
R- A biErZ.
P- DaJ mI jakiŚ woLny pokÓj, NiemCy chCe mnie ZgwAłtOwaĆ. *hik*
N- Nie wcale nie chce!
Niemiec był cały czerwony.
R- ZnajDzciE jakiŚ pokÓj na ParTerze, tAm poWinieN byĆ *hik* jaKiś woLnY.
Tak też zrobiliśmy, goście już przyszli a ja z Niemcem siedzieliśmy w pokoju zamknięci na klucz. Pociągnąłem go za krawat tak aby wylądował na łóżku. Gdy już sie tak stało, zawisłem nad nim. Pocałowałem go a wtedy film mi sie urwał.
//time skip\\
Roztworzyłem oczy i pierwsze co poczułem to jak głowa mnie napierdala. Potem poczułem że leże na czymś miękkim i ciepłym. Byłem wtulony w Niemca.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro