Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

8

Zpw. Polski

Niemiec trzymał ręke pod moim swetrem i gubił sie po moim ciele (((((͡° ͜ʖ ͡°)))). Wolną dłonią trzymał mnie za policzek i całował namiętnie w usta. Domagał sie abym pozwolił jego językowi wejść do mojej buzi. (Co jest ze mną nie tak?)

P- Co ty-

Zaczął robić mi malinki na szyji oraz obojczyku.

P- NIEMIEC!

Przestał robić wcześniejszą czynność i patrzył sie na mnie z miną jakby ujrzał Jezusa, dopiero teraz jego podświadomość poznała że jesteśmy w parku? Na odsłoniętej ławce?

Czym prędzej odsunął sie na drugi koniec ławki. Usłyszałem cichą fale kichnięć. To napewno nie Niemiec bo siedział w bezruchu. Rozejrzałem sie, też nikogo nie ma. Spojrzałem w góre, na gałęzi drzewa siedział... Japonia?!

J- Konichiwa.

P- Co ty tu robisz do jasnej cholery?!

J- Robie wam zdjęcia i robie mange o was.

P- Złaź tu natychmiast.

J- Nie!

P- ... Widziałeś wszystko?

J- Tak.

Wiedziałem że w tym momencie byłem cały czerwony.

P- Wypierdalaj z tąd.

J- No dobrze już.

Japonia patrzył sie na nas z dwuznacznym uśmiechem. Posłusznie zeszedł z drzewa i zaczął uciekać. Kilka razy sie odwrócił by upewnić sie że za nim nie gonie.

P- Niemiec, co to było?!

N- ...

Widziałem lekki uśmiech na jego twarzy.

P- Ehh... Dobra nie musisz odpowiadać.

Oparłem głowe o jego ramie na co lekko podskoczył. Jedną ręką złapał mnie w tali i przysunął jeszcze bliżej. Wiatr z każda chwilą stawał sie zimniejszy. Teraz żałuje że nie nałożyłem żadnego szalika albo chociaż rękawiczek. Moje całe ciało lekko sie trzęsło.

N- Zimno ci?

P- Nie.

Jeśli odda mi swój szalik to on będzie marzł.

N- Napewno? Cały sie trzęsiesz.

Złapał moją dłoń i przystawił do swojego polika.

N- Czyli ci zimno.

Zdjął z siebie czarny szalik po obu stronach zakończony czerwonym i żółtym paskiem po czym obwiązał mi nim szyje.

(Rysuneczek by: me xD edit: jest już kurwa 21 maja 2020, pisałem ten shit rok temu, a ludzie nadal "omg niee ty to z insta wziales omg" guys kurwa mam wam speedpainta tego pokazać? Rysunek też musi być przez kogoś stworzony, nie pierdolnie se tak o i kurwa istnieje, and another thing, ten rysunek jest wykurwiście brzydki czemu moje ładne rysunki nie mogą zasłużyć na sławe : ( )

P- Tobie nie będzie zimno?

N- Dam sobie rade.

Przytuliłem go a potem razem udaliśmy sie w kierunku naszego domu. Po drodze złapałem sie jego ręki. Bądź co bądź moja dłoń już odmarzała z zimna, u niego było chyba podobnie.

Całe nogi szczypią mnie z zimna, chyba wybranie sie tu nie patrząc wcześniej jaka będzie pogoda było złym pomysłem. Moją uwage przykuł Niemiec który całe policzki miał różowe, a usta prawie fioletowe.

P- Mówiłeś że sobie poradzisz hah.

N- Sam nie wytrzymałeś bez szalika.

Więc tak chce sie bawić. Szybko zdjełem szalik i nałożyłem mu na szyje. Musiałem stać na palcach aby dosięgnąć.

N- Ty miałeś go nosić.

P- Niemoge na ciebie patrzeć jak umierasz z zamarznięcia, heh.

Poczułem krople wody na moim czole. Za chwile znowu. Spojrzałem na niebo, zapowiadało sie na deszcz.

P- Biegniemy.

N- Was?

P- Chcesz być cały mokry?

Wciąż trzymając go za ręke zacząłem biec przed siebie. Jedna ulica dzieli nas od cieplutkiego mieszkania. Zaczęło mocno kropić. Niemiec wyrwał sie z mojej dłoni i biegł obok mnie. Uśmiech nie schodził mi ani jemu z twarzy. Pewnie wyglądaliśmy jakby małe dzieci uciekały przed burzą.

N- Będe pierwszy.

Na jego słowa przyśpieszyłem, zmęczyłem sie potwornie. Ten biegł dalej jakby nigdy nic, a ja zwolniłem i zamiast biec zacząłem normalnie iść. Oczywiście za zakrętem Niemiec zniknął z mojego pola widzenia. No super. Zaczęło mocno lać, a moja kurtka nie jest przeciwdeszczowa. Założyłem kaptur i szedłem dalej. Zauważyłem gdzieś w oddali błyskawice, oczywiście mam 18 lat i boje sie burzy, bo jakby inaczej. Dlaczego świat chce mi zrobić na złość? Dlaczego dalej w środku jestem dzieckiem? Znowu zobaczyłem błyskawice, obok był dom Ukrainy. Bez zastanowienia roztworzyłem furtke i wbiegłem po schodach do drzwi wejściowych.

Zadzwoniłem dzwonkiem i czekałem aż mi otworzy. Po wieczności (czyli 30 sekundach) otworzył mi mój przyjaciel.

U- O hej Pols-

Wparowałem do środka, ta burza jest straszna.

U- Wszystko okej?

P- Musze sie gdzieś schować bo do domu nie zdąże a nichce być cały mokry.

U- Boisz sie burzy?

Usłyszałem cichy śmiech z jego strony. Rzuciłem mu mordercze spojrzenie, co uznał za potwierdzenie.

P- To moge tu zostać?

U- Tak.

P- Dzięki.

Zacząłem zdejmować kurtke i buty.

P- Jestem cały mokry.

U- Dać ci coś na zmiane?

P- Jeśli możesz...

I w tym momencie Ukraina pobiegł do jakiegoś pokoju. Zacząłem sie rozglądać. Całkiem nieźle tu ma. Nie byłem jeszcze u niego, chciaż znam jego adres. Po prostu zawsze miałem coś do pracy. Zapatrzyłem sie w jedną ściane. Przez całą jej długość przeplatał sie biały cienki sznurek na którym rozwieszone były różne zdjęcia. Na niektórych byłe też ja. Podeszłem bliżej by przyjrzeć sie dokładniej. Na każdym z nich był Ukraina i jeszce ktoś. Zdjęcie po środku przedstawiało jeden z melanży u Rosji. Ukraina z butelkami wódki leżał przed wszystkimi, z tyłu na środku stał Rosja z dziwną miną. Po bokach stał Litwa i Estonia. Ostatnie dwie osoby to byłem ja i Francja. Tuliłem sie do Francji a on do mnie. Widocznie byliśmy mocno schlani. Zaśmiałem sie i odeszłem kilka kroków w tył by wzrokiem przelecieć przez nie dużych rozmiarów zdjęcia.

U- Co tam patrzysz?

P- Podziwiam te zdjęcia.

Ukraina uśmiechnął sie i podszedł bliżej.

U- Pamiętasz kiedy to było?

Chłopak pokazał na zdjęcie gdzie był on i ja.

P- Tak.

//po wspominaniu czyli 15 minutach\\

P- W ogóle to dzięki za ubrania.

U- Zatrzymaj je narazie, za kilka dni po nie przyjde.

Poszłem do łazienki i zacząłem ubierać czarną koszulke z krótkim rękawem i jeansy o tym samym kolorze, które o dziwno były na mnie dobre. No tak, Ukraina jest prawie tych samych rozmiarów co ja.

Wyszłem a w przedpokoju czekał na mnie Ukraina.

U- Może napiszesz do Niemca że później wrócisz?

P- Ok.

Wróciłem sie do łazienki, no tak w tych mokrych spodniach znajdował sie mój telefon. Stał sie cud i wciąż działa. Miałem 3 nieodebrane połączenia od Niemca i 9 wiadomości.

Chat:

Niemcy: Halo gdzie jesteś?

Niemcy: Martwie sie.

Niemcy: Czemu nie odpisujesz?

Niemcy: Halo?

Niemcy: Polen?

Niemcy: Mam nadzieje że nic ci sie nie stało.

Niemcy: Czekam w domu na ciebie.

Niemcy: Kiedy wrócisz?

Polska: Jestem u Ukrainy

Polska: Gdybyś mi nie uciekł to wygrzewał bym sie z tobą na kanapie.

Polska: Wróce kiedy przestanie padać.

Z nim jest jak z dzieckiem- czeka na mnie jak na mame która nie wraca do domu.

Schowałem telefon do kieszeni spodni i wyszłem do Ukrainy.

U- Chcesz herbate?

P- Tak, dziękuje.

Poszłem razem z nim do kuchni i usiadłem na krześle. On nastawił wode aby sie zagotowała.

U- Jak tam u ciebie?

P- Całkiem dobrze.

U- U mnie też.

U- A jak sytuacja z Czechami?

P- Niemiec mi powiedział że Czechy sie do niego "dobiera".

U- Przykro mi.

P- ...

Usłyszałem czajnik który wydobywał głośnie piski. Ukraina wstał i go wyłączył tym samym nalewając wode do kubka w który wcześniej wsadził torebke z herbatą.

U- Z cukrem czy bez?

P- Z cukrem.

Posłodził troche herbate i mi ją podał. Uśmiechnąłem sie do niego szeroko.

//time skip\\

Właśnie siedzimy na narożniku przed telewizorem i oglądamy jakiś horror. Ja jak głupi tule sie do poduszki. Jestem tak strasznie śpiący. Przez tą przytłaczającą pogode która tworzy ciężką atmosfere powoli zasypiam.

U- Idziesz spać?

Nic nie odpowiedziałem i zamknąłem oczy. Ukraina wyłączył telewizor i przykrył mnie kocem.

P- Dzięki.

Odpowiedziałem i zaszyłem sie w kraine snów.

Zpw. Ukrainy

Polska poszedł spać, ja zająłem sie papierkową robotą którą musze skończyć za kilka dni. Nie śpieszyło mi sie więc zrobiłem sobie kawe.

Po paru kubkach skończyłem moją prace i poszłem zobaczyć co u Polski. Dalej spał. Niechcąc go budzić przeszedłem obok i spojrzałem na swój telefon. Była już 18:47.

Usiadłem na fotel i wpatrywałem sie w Polske.
Przerwał mi dzwonek do drzwi. Poszłem zobaczyć kto to.

Przed moimi drzwiami stał Niemiec.

N- Guten tag.

U- Cześć, wejdź.

Niemiec weszedł i rozpiął kurtke.

N- Gorąco tu masz.

U- Ja tego nie czuje, heh.

U- Zapewne jesteś tu po Polske.

N- Tak.

U- Jest w salonie, chodź za mną.

Zaprowadziłem go do pomieszczenia i stanąłem w drzwiach.

N- Polen~

Lekko go szturchał w ramie. Polska nawet nie drgnął.

U- To może założymy na niego kurtke i go weźmiesz na ręce? Był cały mokry więc dałem mu swoje ubrania.

N- Dzięki, jest jeszcze szansa że sie nie przeziębi.

Podszedłem do stojaka i zabrałem z niego kurtke Polski, wziąłem też buty i przyszłem do salonu.

U- Pomóc ci?

N- Ubierzesz mu buty?

Podszedłem tylko, klęknąłem i zacząłem zakładać mu buty. Na końcu zawiązałem je i wstałem. Miał już na sobie kurtke.

N- Dzięki ja już będe szedł.

U- Odprowadze was do drzwi.

Tak też zrobiłem, roztworzyłem drzwi i im pomachałem.

N- Jeszcze raz dzięki.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro