Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

42

Zpw. Polski

Po skończeniu mojej zupy, położyłem sie do łóżka, miałem ochote zasnąć, bo po prostu nic sie tu nie dzieje. Jednak przerwała mi osoba która weszła do pomieszczenia.

Sz (Szwajcaria)- Cześć Polen, jak sie czujesz?

P- Nawet dobrze.

Sz- Nie miałem okazji z tobą porozmawiać, jak do tego doszło?

Szwajcaria był lekarzem, usiadł na krześle, a jego biały fartuch zwisał z tyłu. Był to jeden z przyjaciół Niemca, do teraz sie lubią.

P- Po prostu działało na mnie zbyt wiele emocji, i... Wiesz, depresja.

Nie wiedział że na to cierpie, wytrzeszczył oczy i spoglądał tak na mnie. Czułem sie niekomfortowo, więc wzrok wpatrzyłem w ściany.

Sz- Naprawde Polen?

P- Tak.

Sz- Przykro mi...

Uśmiechnąłem sie sam do siebie i popatrzyłem w jego kierunku.

P- Kiedy będe mógł wyjść?

Sz- Narazie nawet o tym nie myśl, musisz tu odpoczywać, w kazdym momencie jeszcze może sie coś stać.

P- Ile to potrwa?

Sz- Około tygodnia.

P- I co ja mam robić przez ten czas?!

Sz- Po prostu siedź.

P- Ale ja nie wytrzymam!

Sz- Będziesz musiał sobie jakoś poradzić.

Z uśmiechem wstał, i podszedł do drzwi.

Sz- I prosze, nie rób tak więcej.

Wyszedł, czyli znowu zostałem sam. Z obrażoną miną chwyciłem telefon i napisałem do Czech.

P- Mógłbyś mi tu jakieś książki przywieść?

Cz- Co, telefon nie wystarcza?

P- Nie.

Cz- Dobra wezme jakiś poszukam, masz szczęście ze właśnie skończyłem sprzatać.

P- Dzięki.

Położyłem telefon na poduszke obok siebie i oparłem głowe o nią.

A jakby tak wyjść z tego pomieszczenia? Nie no, dostane opiernicz. Lepiej aby w spokoju tutaj poczekał.

Do przyjazu Czech, rozmyślałem już chyba o wszystkim, a go dalej nie ma. Postanowiłem że stworze swoją historyjke w umyśle. Ja naprawde nie myśle trzeźwo w takich sytuacjach.

Cz- Hej Polska, mam dla cie-

Rzuciłem sie na niego i zabrałem mu torbe z książkami. Biedny stał oszołomiony, a ja z powrotem weszłem na łóżko.

P- Dzięki.

Popatrzył sie na mnie dziwnie, ale to zmieniło sie po chwili w ciepły uśmiech. Usiadł obok mnie na skraju łóżka i przyglądał sie uważnie.

Cz- Nie wiedziałem w sumie jakie preferujesz, więc kilka rodzajów zabrałem.

Roztworzyłem torbe, pierwsze co przykuło moją uwage, to był Harry Potter. Szczerze nie przepadałem z książką, jak i filmem. Po prostu nie kręci mnie takie coś. Drugą z kolei były "Kamienie na szaniec". Jeju, jak ja ją kocham! Ostrożnie położyłem torbe obok łóżka, zostawiając sobie tylko wybrane opowiadanie.

Cz- Mam rozumieć że moge wracać?

P- Jeśli chcesz.

Wstał z krzesła i mnie przytulił na pożegnanie. Uśmiechnąłem sie do niego i czekałem aż wyjdzie. Gdy już znowu było cicho, otworzyłem książke na pierwszej stronie, pomijając te zbędne na których pisze tylko tytuł i jakaś biblioteka. Oczywiście czytałem to już kilka razy, ale zawsze jest tak samo ciekawie. Cieszyłem sie jak głupi gdy pojawił sie w niej Aleksy.

//time skip\\

Po kilku godzinach, zmęczyłem sie bez ustannym czytaniem. Zagiąłem róg strony, aby wiedzieć gdzie skończyłem i odłożyłem książke na szafke.

Przetarłem moje dosyć zmęczone oczy, u położyłem sie na boku z zamiarem pójścia spać. Nie obchodzi mnie że dopiero zaczyna sie robić ciemno, po prostu jestem zmęczony. Moja wyobraźnia będzie wariować, jak zawsze po przeczytaniu dobrej książki.

Tak jak myślałem, mój mózg nie daje mi zasnąć, więc włączyłem mój telefon. Miałem chęć popisania o czymś z Japonią, tak jak to mamy w zwyczaju. Weszłem w wiadomości, dostałem nową od Rosji. Jeśli jest to zaproszenie na impreze, to przyjde tam i osobiście skopie mu tyłek.

Rosja: Jak tam? Wszystko dobrze u was? Niemiec cie przeprosił?

Polska: Widze że nie jesteś na bierząco, bo aktualnie leże w szpitalu.

Po kilku minutach odpisał.

Rosja: Po co?!

Polska: Bo prawie zginąłem.

Rosja: Co żeś se zrobił?

Polska: Czemu od razu obstawiasz że to ja sobie coś zrobiłem?

Rosja: A no tak po prostu.

Polska: Ale dobrze wiesz ze ci powiem.

Zastanomawiałem sie jak to obrać w słowa. Bo przecież nie wyjade prosto z mostu i napisze "a tam tylko chciałem sie zabić i prawie mi sie to udało".

Polska: No więc troche mnie te wydarzenia przygniotły, po prostu znowu zacząłem sie ciąć.

Dobra, już nie mogłem wytrzymać to mu to wysłałem. Oczekiwałem kilkanaście sekund nad odpowiedzią z jego strony. Może tu przyjdzie? No przynajmniej pogadam sobie z nim w cztery oczy.

Rosja: Naprawde to było aż tak dla ciebie trudne?

Polska: Tak.

Więcej odpowiedzi już sie nie spodziewałem, dlatego wyszłem z konwersacji z nim i weszłem do Japoni.

Polska: Hej.

Japonia: O cześć, jak tam?

Polska: No nudze sie w szpitalu, nie mam co robić.

Japonia: Jesteś w szpitalu?!

Polska: No tak.

Słowacja albo Czechy mogli im chociaż powiedzieć. A teraz to każdy będzie zdziwiony, no ale cóż, życie.

Japonia: Co ty tam robisz?

Polska: Siedze na dupie.

Japonia: Dobra, dopytam o to później Czechy.

No przynajmniej nie musze tego znowu tłumaczyć.

Polska: Masz czas popisać?

Japonia: Teraz nie, ale może później.

Zrezygnowany wyłączyłem telefon, tym razem gdy położyłem sie spać, od razu zasnąłem. Teraz to mnie nic nie obudzi. Może oprócz tych drzwi, które z hukiem otwarły sie do pomieszczenia. Od razu podskoczyłem i spojrzałem w strone z której wydobywał sie dźwięk. No naprawde musiał tu przyleść?

P- Co chcesz?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro