35
Zpw. Polski
Gdy sie przebudziłem, stał nademną Rzesza. Odruchowo sie odsunąłem, na co odpowiedział cichym śmiechem.
Rz- Idziemy wam kogoś pokazać.
Nic nie odpowiedziałem. Jego twarz była na tyle blisko, że mogłem czuć jego ciepły oddech. Zdzieliłem go lekko dłonią, mam nadzieje że sie na mnie nie "obrazi". Z uśmiechem na twarzy odsunął sie ode mnie, chociaż tyle.
Ruszyłem moje cztery litery, i stanąłem obok Rosji, który na mnie czekał. Niestety Rzesza zobaczył zaschniętą krew na mojej dłoni. Po jego twarzy mogłem wnioskować że skupił uwage na czymś innym niż czerwona maź.
Rz- A gdzie masz kajdanki?
Mój wzrok skierowałem w strone Rosji, które był tak samo zakłopotany jak ja.
Rz- I tak dostaniecie nowe...
Powiedział bardziej do siebie niż do nas. Swój pasek na którym zawieszone były trzy pary kajdanek, pistolet oraz jakiś sztylet odpiał i na niego chwile popatrzył.
Wystawiłem obie ręce na przód, czekając aż znowu odbierze mi wolność.
Gdy już włożył na nas kajdanki, wyprowadził nas z celi. Rzesza trzymał ramie Rosji, a Niemiec moje. Chciałem go złapać za dłoń, ale nie byłem w stanie. Szliśmy w ciszy przez korytarz, chyba ponownie do tej wielkiej sali.
Dokładnie tak jak spekulowałem, te drzwi są tylko w jednym miejscu, czyli tutaj.
Rz- Niemiec przywitaj sie z bratem.
Niemiec sie lekko skrzywił, bo nie wiedział o co chodzi, tak samo jak ja. Rzesz szybkim ruchem ręki otworzył o dziwo wcale nie zamknięte drzwi. Światło mnie chwilowo oślepiło, wow czyli na lrawde jest tu ciemno w porównamiu do tego pomiszczenia. Widziałem lekkie zarysy postaci, którą po chwili mogłem normalnie zobaczyć.
Co on tu robi?! Kilka kroków przed nami stanął Imperium Niemieckie, no tego gnoja tylko brakowało. Co tutaj cała rodzina Niemiec mieszka? Wzdrygnąłem sie, kiedy nasze wzroki sie spotkały.
IN- Guten Tag.
Z entuzjazmem przytulił Rosje jak i Niemca. Nam szczęście że mnie zostawił... Chociaż i tak za długo sie nie nacieszyłem, bo zbliżył sie i do mnie. Chwycił moją dłoń, i zaciągnął mnie głębiej do pomieszczenia. Inni ruszyli za nami. W krótkim czasie znaleźliśmy sie już na środku sali. Rzesza przed tym zamknął drzwi i stanął obok mnie.
IN- Polen tęskniłeś za mną?
P- Nie specjalnie.
Objął mnie w pasie, pochylił sie nademną tak że znowu mogłem poczuć kogoś oddech na swojej twarzy. Próbowałem jakoś uciec od jego uścisku, ale nie zamierzał mnie puścić. Jedną ręke odstąpił i położył na moim policzku. Trzymał mnie tak przez kilka sekund, po czym połączył nasze usta. Czym prędzej go odepchnąłem.
P- Debilu, ciebie posrało?!
Kątem oka mogłem zobaczyć Niemca. Jego wyraz twarzy sie nie zmienił, chociaż może jego kącik ust powędrował w góre. Po krótkiej chwili jednak sie uśmiechnął.
P- Aż tak ci do śmiechu, bo mnie gwałcą tutaj?
N- Nawet bardzo.
N- Co ja sie tobą będe przejmował?
Skrzywiłem moje usta, a po moim policzku popłynęła łza. Szybko ją otarłem, aczkolwiek na jej miejscu pojawiło sie kilka nowych. Nie umiąc powstrzymać płaczu, przytuliłem osobe która stała najbliżej mnie, nawet sie nie przejąłem kto to. Głowe wtuliłem w jego klatke piersiową, a ręce zacisnąłem troche wyrzej na jego ciuchu. Tym kimś okazał sie był III Rzesza. Zignorowałem to i przytuliłem go najsilniej jak sie dało. Założe sie że jest zdziwiony moją postawą, ale co ja poradze? Po tym co przeszłem razem z Niemcem... On mówi takie coś? Myślałem że... No i rozbeczałem sie jeszcze bardziej, tym samym oplatając moje ręce w okół jego pasa. Po kilku chwilach odwzajemnił przytulasa, co mnie troche zdziwiło. Odsunąłem sie lekko, by zobaczyć twarz Rzeszy. Widniało na niej zakłopotanie.
Mogłem usłyszeć jakieś szepty ze strony Rosji jak i Imperium Niemieckiego.
N- Jezu, Polen nie chciałem...
Nawet nie mogłem nic odpowiedzieć, po prostu uwiesiłem sie na Rzesze. Był zbity z tropu, więc nie pewnie głaskał mnie po głowie unikając mojego wzroku. W końcu złapałem go za policzki i zmusiłem aby na mnie patrzył.
P- Moge do celi?..
Rz- Tak, chodź...
Nie wierze, udało mi sie zagiąć Rzesze. No czyli nie czuje sie komfortowo gdy ktoś go przytula i wypłakuje sie w niego, hę? Odkleiłem sie od niego, na wysokości klatki piersiowej jego czarny mundur żołnierski był mokry od moich łez. Nie wiem co we wstąpiło, ale złapałem go za ręke i obaj wyszliśmy z pomieszczenia.
No Rzesza, nie spodziewałeś sie takiego obrotu spraw? Przynajmniej na przyszłośc wiem co zrobić aby sie mnie słuchał.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro