Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#4

- O nie, zaspałam - powddzila patrząc na zegarek. Prędko wstała z łóżka, ubrała pierwsze, lepsze ciuchy z szafy, ogarnęła włosy i twarz i wybiegła z domu. Ania nie zdążyła zjeść śniadania, bo za 10 minut zaczynała się pierwsza lekcja. Przypadkowo potrąciła chłopaka, niosącego projekt
- Ej, jak chodzisz?! Myślisz, że jak.masz pełno tapety na twarzy to ci wszystko wolno?
- Jejku, przepraszam cię bardzo - kucnęła i zaczęła zbierać resztki okien.
- Mój projekt...
- Tak mi głupio, pomogę ci go naprawić.
- Co ty chcesz naprawiać laska! To nadaje się tylko do kosza. Cała praca poszła się jeb...
- Nie kończ, i co teraz? - powiedzila szybko.
- Nic, histeria nie zaliczy mi semestru. To mnie ratowało przed zagrożeniem z historii.
- Przepraszam Cię. Mam pomysł, pójdę z tobą na historię i wszystko wyjaśnię.
Weszli do klasy.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry, Aniu. Ale ty tutaj nie masz lekcji.
- Tak, tak ja chciałabym tylko coś wyjaśnić, bo.. - zawiesiła wzrok na koledze, wymuszając, by ujawnił swoję imię.
- Mateusz
- Tak, właśnie bo Mateusz, znaczy ja zaspałam dziś do szkoły i...
- Właśnie widać - ktoś zaczął się śmiać.
- Dzięki za komplement, i potrąciłam Mateusza, który niósł projekt. Na dowód mogę pokazać - sięgnęła do kieszeni i wyciągnęła okienka. Proszę, to naprawdę nie jego wina.
- No dobrze, rozumiem całą sytuację. Proszę przynieść projekt za kilka dni.
- Dziękuję pani ślicznie, Do widzenia - pożegnała się i wyszła z pomieszczenia.

- Uu Mati, jaką dupę wyrwałeś, nie ma lipy - oznajmił Dawid.
- Przypadkowo...
- Ta, jasne. A z tej Ani, to naprawdę niezła dupa - wtrącił się Adrian - Daj mi jej numer.
- Nie mam
- Haha, zapomniałem ty pierwsze bierzesz numer buta albo stanika a nie numer telefonu. Zresztą słyszałem, że fona zgubiła, także byś się do niej nie dodzwonił.

Dzisiaj żadnej przyjaciółki Ani nie było w szkole. Pojechały na zakupy. Ania nie miała zbytnio funduszy, więc nie miała co zaszaleć. Dziewczyna siedziała na parapecie i zamulała. Nagle ujrzała najbardziej pozytywnych ludzi z klasy, Krystiana.
- Ania, idziesz ze mną do sklepu?
- Nie, dzięki
- No chodź, długa przerwa jest. Co będziesz sama siedzieć
- To już długa?! - nagle wybiła sierpnia z transu, zaraz odzsyaka telefon.
- Dobra, przekonałeś mnie - uśmiechnęła się - ale idziemy okrężną,bo musisz mnie odprowadzić na schody.
-  Na wasze?
- Nie, te drugie!
- O, jaka zmiana. Umówiłaś się z kimś?
- Nie. Muszę tylko coś załatwić. Wiesz takie machnium.
- Yhym - chłopak chciał jeszcze coś powiedzieć, ale zwątpił.
- Dobra, już sama sobie poradzę.
- Ale jak chcesz, to mogę na ciebie poczekać
- dziękuję - zaczęła rozglądać się nerwowo.
- To jednak na kogoś czekasz.
- Tak, o ktoś jest!
- To  idę.
Zbliżała się do schodów. Na nich siedział niski, zielonooki blondyn. Twarz miał małego bezbronnego dziecka.
- Przepraszam, ty jesteś Ania tak? - powiedział cicho.
- Nom
- Mam coś dla ciebie - sięgnął po kartę do kieszeni.
- Proszę to dla ciebie.
- Ej, ziomek oddaj mój telefon!
- Jaki telefon?
- No ten , który znalazłeś
- Ja nic nie wiem, o żadnym telefonie
- To skąd wiesz, że tu miałam przyjść?
- Pewien chłopak mnie poprosił bym Ci to dał.
- Dobra dzięki - oznajmiła nerwowo - ale odda mi ten gnój telefon?
- Tego to ja nie wiem Aniu...
- Dobra, no to cześć
- Cześć!

- No chyba kuźwa niee - powiedziała schodząc ze schodów, czytając karteczkę
,, Dzisiaj godzina 17 kawiarnia Smyk. Nie spóźnij się piękna :*"

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro