Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 15 ,,Ann"

—Jak ci się układa, Ann?—po naszej delikatnej kłótni, postanowiłam nie siedzieć w domu sama i wybrałam się do matki Connora. —Czuję na tobie zapach mojego syna.—widziałam jej szeroki uśmiech.

—Trochę się pozmieniało. —odpowiedziałam i wzięłam duży łyk swojej herbaty.

—Jednak wydajesz się jakaś przygaszona.—spojrzała na mnie ze zmartwieniem. A jak mogłam się czuć? Byłam rozdrażniona i samotna, gdy wszystko zaczęło się układać, w jednej chwili wszystko się posypało.

—Powiesz mi coś więcej, o tej przyjaciółce Connor?—czy czułam się źle, że wypytywałam o takie sprawy jego matkę, tak, ale chciałam wiedzieć na czym stoję, czy jest dla mnie konkurencją, czy nie.

—Ross? Nie lubię jej.—odparła  popijając swoje ulubione piwo. —Connor tylko jej ufał, nie lubił innych dziewczyny ze stada, jednak ona dziwnym trafem zdobyła jego zaufanie i tak zaczęła się ich przyjaźni.

—Czy byli razem?—spytałam zawstydzona.

—Nie Ann, ale Connor spędził z nią jej pierwszą gorączkę, tak jak i następne, dopóki nie znalazła partnera. —Czyli jednak. Łączyło ich i to nie mało, byli przyjaciółmi z korzyściami. Przerażała mnie myśl zostania samej, straciłam zbyt wielu ludzi w swoim życiu, abym mogła sobie poradzić sama. Connorowi na niej zależy, obraził się na mnie, za słowa które wypowiedziałam przy stole, uważa, że jestem niesprawiedliwa.
Nie należę do kobiet, które są wybuchowe i bardzo zazdrosne, ja staram się porozmawiać, nie chce wyciągać pochopnych wniosków, jednak, gdy mój partner nie chce ze mną rozmawiać i uważa, że wyolbrzymiam, to co mogę zrobić?—Dlaczego o nią pytasz? To już temat zamknięty.

—Nie do końca, Connor pozwolił jej zostać w stadzie. —Sawa patrzyła na mnie z niedowierzaniem.

—Mała kurwa...—przeklinanie tej wilczycy przerwał jej ojciec Connor.

—Co się dzieje Sawa?—nie wiedział czemu jego partnerka się zdenerwowała. Sama nie zdawałam sobie sprawę, że jego matka mogła jej tak nie lubić.

—Nie uwierzysz, ten szczeniak złamał dane słowo.—odpwiedziała wściekle.—Utnę mu jaja, aż w końcu zmądrzeje. —wstała ze swojego miejsce i ruszyła do drzwi. Szybko z Alfą poszliśmy w jej ślady, dogoniliśmy ją i szliśmy do jego gabinetu. Alfa William nawet się nie odezwał, nie próbował jej powstrzymać, a ja bałam się tak cholernie, że Connor będzie na mnie wściekły.

—Ależ on jest tępy, umrę i nie zobaczę takiego tępego gnojka.—jego matka wyzywała, go od najgorszych. Alfa William, śmiał się z tego, a ja patrzyłam na nich w przerażeniu. Weszliśmy do domu głównego i skierowaliśmy się w stronę jego gabinetu, kilku wilków patrzyło na nas jakoś dziwnie, a może to na mnie tak patrzyli, już sama nie wiedziałam. Wchodząc na piętro Connora, poczułam zapach jego przyjaciółki i chcąc nie chcąc, poczułam ukłucie bólu w sercu. Z nią spędzał czas, a ze mną nie mógł nawet szczerze porozmawiać. Czekałam, aż jego rodzice wejdą pierwsi, a potem weszłam ja, zastałam Connora i Ross, która pośpiesznie zakładała jego koszulkę, Connor siedział za biurkiem, całkowicie niewzruszony naszą wizytą.

Zdradził mnie?

Jego matka patrzyła na niego ze strachem, spojrzałam na ojca Connora, który wręcz zabijał Ross wzrokiem, a ja stałam tam i starałam się nie popłakać, nie chciałam wierzyć, że osoba, której zaufałam, mogłaby zrobić mi coś takiego.

—Ty mała kurwo, czego chcesz od mojego syna?—Sawa podeszła do niej niebezpiecznie blisko. Connor wstał ze swojego miejsca i podszedł do dwóch kobiet, nie chciał pewnie, aby jego matka skrzywdziła Ross.—Gadaj, albo odgryzę ci gardło.

—Nie rozumiem?—odpwiedziała dziewczyna.—Z Connorem wyjaśniliśmy sobie wszystko, pozowlił mi zostać, z całym szacunkiem, ale to on teraz tu dowodzi, więc jego zdanie jest najważniejsze, a teraz proszę wybaczyć, ale się śpieszę. —obdarzyła ich ostatnim spojrzeniem i ruszyła do wyjścia, gdy mnie mijała spojrzała na mnie kpiąco.

—Zabije ją.—Sawa rzuciła się biegiem w stronę odchodzącej dziewczyny, jednak Connor szybko złapał ją w pasie i zatrzymał.

—Mamo, dość.

—Connor, proszę mi w tej chwili wyjaśnić, co tu się stało?—jego ojciec usiadł za biurkiem i spojrzał karcąco na swojego syna. —Zdradziłeś swoją mate?—gdy zadał to pytanie, fala gorąca oblała całe moje ciało, bałam się tej odpowiedzi, nie chciałam wiedzieć w tym momencie, nie byłam na to gotowa psychicznie.

—Nikt nikogo nie zdradził, nie muszę wam się tłumaczyć, wyczulibyście, gdybym uprawiał seks, nie zdradziłem Ann, nie musicie się martwić. —to prawda. Nic takiego nie było czuć, pachniał swoim zapachem, wymieszanym z moim.

—Drugie pytanie, co ona tu kurwa robi?

—Jest moją przyjaciółką, dałem jej szansę, dlatego została. —odpowiedział spokojnie. Nawet na mnie nie patrzył ignorował moją osobę w najbardziej możliwy sposób, aż tak bardzo zawiniłam?

—Złamałeś dane słowo, dla tej nic nie wartej dziewczyny? —jego ojciec nie mógł uwierzyć, że jego jedyny syn jest, aż tak bezmyślny.

—Jestem Alfą tato, ja decyduję.—tymi słowami, naprawdę musiał zdenerwować swojego ojca, ponieważ, ten wstał spojrzał na niego z wściekłością i ruszył do wyjścia.

—Sawa, wychodzimy, a ty synu radzi sobie sam. —tymi słowami zakończył rozmowę i wyszedł ze swoją partnerką. Zostaliśmy sami, bałam się na niego spojrzeć, jednak czułam jak bacznie mnie obserwuje.

—Zdejmij majki.—zamarłam. Spojrzałam na niego jak na idiotę, on nic sobie z tego nie robił, usiadł  na swoim krześle i zaczął odpinać spodnie.—Ann, zdejmij majtki. —powtórzył.

—Ale, Connor, musimy porozmawiać...—zaczęłam speszona, jednak szybko mi przerwał.

—Podejdź do mnie.—wyciągnął w moją stronę swoją dłoń, a ja nie wiedziałam co mam zrobić, miałam mętlik w głowie i tyle pytań, jednak on jak widać stawia najpierw na przyjemność, a potem na rozmowę.—Podejdź.—ruszyłam w jego stronę z mocno bijącym sercem. Chwyciłam jego dłoń i stanęłam przed nim, patrzyłam na niego z góry, jak unosi moją spódniczkę do góry i powili zdejmuję ze mnie majtki, podniosłam stopy, aby pozbyć się materiału, gdy jego palce muskały wewnętrzną stronę uda, moje ciało zalała gęsia skórka. Podniósł mnie i posadził sobie na kolanach.—Ujeżdzaj mnie, Ann. —wyszeptał do mojego ucha. Przejechał kciukiem po moich ustach, by pochwili mocno mnie pocałować. Uniosłam się delikatnie, biorąc w ręku jego kutasa i nakierować na swoje wejście. Opadłam na niego, czując jak wypełnia mnie całą, było mi tak dobrze, że jęk zadowolenia wyrwał mi się z ust. —Nie zdradziłem cię.—powiedział wchodząc we mnie mocniej i szczerze mówiąc chciałam mu wierzyć.



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro