Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13 ,,Connor"

18+

—Zamknij oczy.— szepnąłem Ann na ucho. Z uśmiechem zrobiła, to o co, prosiłem. Czułem, jej szczęście, w końcu miał to być nasz pierwszy tak, romantyczny wieczór. Przygotowanie tego co zaplanowałem, zajęło mi sporo czasu, jednak efekt końcowy, myślę, że jej się spodoba.

—Mogę już otworzyć?— spytała zniecierpliwiona. Powoli wprowadziłem ją do naszego domu i ruszyliśmy na górę.

—Jeszcze chwila, teraz powili, bo będziemy wchodzić po schodach.

—Dobrze.—odpowiedziała. Chwyciłem ją w ramiona i szybko wszedłem na górę, postawiłem ją dopiero, gdy stanęliśmy przed drzwiami do naszej już wspólnej sypialni. Otworzyłem drzwi i zaprowadziłem ją na środek pokoju.

—Możesz otworzyć.—powiedziałem. Ann otworzyła oczy i zaczęła rozglądać się po pokoju, widząc to wszystko widziałem łzy, które napłynęły jej do oczu. Uwielbiałem ją, naprawdę się starałem, była w końcu moją bratnią duszą. Cały pokój wysprzątałem, omegi zajęły się domem, jednak ja nie dopuściłem nikogo do naszej sypialni, chciałem wszystko zrobić sam, pościel została zmieniona, na łóżku wszystko zostało ładnie ułożone, kupiłem puchowy dywan, na którym ułożone były kwiaty w kształcie serca, kilka słodkości i coś do picia. Zamontowałem ledy i ustawiłem na kolor niebieski, na łóżku leżał kupiony przeze mnie wielki puchowy miś i kilka toreb, które są niespodzianką, wiem, że jej się podoba. Płatki róż rozsypane po łóżku i robi się odrazu klimacik.

—Connorze, tu jest pięknie.— powiedziała i obrazu mnie przytuliła. —Dziękuje.

—Sprawdź, co jest w torbach.—powiedziałem, ta nie czekając na nic więcej, podbiegła do prezentu.

—Connor, dziękuje.—pisnęła wyjmując ubrania, której jej kupiłem. Nie kupywałem dużo, bo wiedziałem, że prędzej czy później Ann pójdzie z moją mamą, na zakupy. Kupiłem jej kilka ubrań, dwie pary butów oraz jakieś kosmetyki do pielęgnacji skóry, włosów i twarzy.

—Nie ma sprawy.—odpowiedziałem.— Kiedy będziesz chciała, możesz iść z moją mamą na zakupy.

—Dziękuję, jesteś cudowny.— powiedziała podchodzac do mnie i całując. Mówiłem już, że Ann staje się
coraz odważniejsza, podoba mi się ta jej nowa wersja. Widzę, że staje się lepszą wersją siebie i wiem, że wyjdzie jej to na dobre. Gdy chciała się już odsunąć, nie pozwoliłem jej na to. Złapałem ją za kark i przycisnąłem mocniej do siebie, pogłębiłem pocaunek, chciałem pokazać jej, że seks z ukochaną osobą będzie czymś innym, będzie uzupełnieniem całego naszego związku.

Jej dłonie pociągnęły mnie delikatnie za włosy, chwyciłem ją za uda, szybko oplotła mnie nogami, przytulając jeszcze mocniej do siebie. Podszedłem z nią w stronę łóżka i położyłem ją  na nim, spojrzałem na nią, była piękna. Usta delikatnie rozchylone, przyśpieszony oddech i oczy zachodzące mgłą, prawdziwa więź mate.

—Napewno tego chcesz, Ann?— spytałem. Pogłaskałem kciukiem jej policzek, nie chce robić nic wbrew jej woli.

—Tak.—odpowiedziała i pociągnęła mnie na swoje ciało, rękami podtrzymywałem ciężar swojego ciała, tak aby nie zrobić jej krzywdy.

—Olivia powiedziała, że dziecku nic nie będzie.—nachyliłem się w jej stronę. Moje dłonie na ślepo błądziły po jej ciele, zachaczałem kciukami o koniec jej bluzki. —Więc, nie masz się czym przejmować.—pocałowałem jej szyję, pocałowałem miejsce w którym, powinno być oznaczenie i jestem pewny, że tej nocy będzie widniało na jej szyi. Pocałunkami schodziłem niżej, przy granicy jej piersi, które ukryte były pod warstwą ubrań, które cholernie mi przeszkadzały. Pociągnąłem jej bluzkę do góry i pomogłem jej ją zdjąć. Leżała przede mną w koronkowym staniku, jej brzuch był lekko zaokrąglony, mój wzrok zatrzymał się na jej brzuchu zbyt długo, bo Ann to zauważyła i spojrzała na mnie niepewnie.

—Connorze, wszystko w porządku?–spytała zmartwiona. Pewnie znów miała obawy, że będę miał problem z tym, że jest w ciąży.

—W jak najlepszym, kochanie.

—Jeżeli nie chcesz...—zaczęła niepewnie.

—Ann, pragnę cię kurewsko mocno.—powiedziałem i na dowód swoich słów, rozłożyłem szerzej jej nogi i przycisnąłem ją do siebie, aby poczuła jak bardzo na mnie działa i jaki w tym momencie mam problem w spodniach, z jej ust wyleciało głośne westchnienie, poczuła.—Widzisz, co ze mną robisz.—warknięcie wyleciało z moich ust, mój wilk domagał się swojej kobiety, jednak ja chciałem zacząć grę wstępną.—Więc, nie wątp w to, że cię pragnę.—szybkim ruchem rozerwałem jej stanik, jest piersi były takie miękkie i idealnie pokazywały, że ona też mnie pragnie. Zróżowiony sutek wziąłem do ust i zassałem mocno, moja kobieta wplotła swoje dłonie w moje włosy i zajęczała słodko, drugą dłonią ugniatałem jej pierś, aby nie czuła się zaniedbana.

—Connor.—jęczała moje imię, a dla mnie był to najcudowniejszy dźwięk na świecie. Mokrymi pocałunkami schodziłem niżej, całowałem jej brzuch, aż dotarłem do paska spodni, rozpiąłem go i ściągnąłem spodnie z jej nóg. Ann nie chcąc być mi dłużna, sięgnęła po moją koszulkę, chcąc ją ze mnie zdjąć, pomogłem jej jednym ruchem sięgając przeszkadzający materiał. Była taka cudowna i tylko moja, nie rozumiałem jak taka delikatna kobieta jak ona, mogła doświadczyć w życiu tak wiele złego, od teraz ma mnie, sprawię, że jej życie będzie teraz idealne. —Proszę cię.— czułem jak bardzo była podniecona, gdy całowałem jej uda.

—O co prosisz, Ann?—spytałem rozrywając jej majtki, które już były wilgotne. Wstałem i patrząc prosto w jej oczy, zacząłem zdejmować spodnie wraz z bokserkami.—Chcesz, abym cię pieprzył?—spytałem ustawiając się między jej udami. Ona słysząc moje słowa, mocniej zacisnęła uda. —Czuję, jak bardzo potrzebujesz mojego  kutasa w sobie.— nakierowałem się na jej wejście, jednak jeszcze w nią nie wszedłem. Chciałem usłyszeć to od niej. —Odpowiedz.—warknąłem.

—Tak, chce bardzo.—wydyszała zaciskając oczy. Bez słowa zacząłem w nią wchodzić, najpierw powoli nie chcąc zrobić jej krzywdy, chce aby, przyzwyczaiła się do mojej długości. Ann zaczęła jęczeć, wbijając paznokcie w moje bicepsy.

—Tak, tak...—jęczała gdy wypełniłem ją całą. Biodrami zacząłem robić okrężne ruchy, nie wychodząc z niej, jej ciało wygięło się w delikatny łuk, myślała, że odrazu zacznę się z nią kochać, jednak ja wolałem się jeszcze chwilkę zabawić. —Kurwa...

—Kochanie, jesteś tak kurewsko mokra i ciasna, chcesz więcej?—spytałem, nie przestając doprowadzać ją do białej gorączki.

—Cholera...TAK!—krzyknęła. Zacząłem w nią wchodzić, szybko i mocno, nasze ciała odbijały się od siebie, nie przestawałem jej pieprzyć, pragnąłem jej jak nigdy dotąd żadnej kobiety, była moja i już na zawsze będzie. Przytrzymałem się ramy łóżka i teraz pieprzyłem ją pod innym kontem, tak że, mój kutas idealnie trafiał w jej czuły punkt. Ann słodko jęczała i wiła się pode mną, była spocona i tak bardzo podniecona. W cholere idealne połączenie. —Connor, ja zaraz...—wręcz wykrzyczała te słowa. Byłem pewny, że połowa stada słyszy jak pieprze moją mate i jak dobrze jej jest ze mną, w końcu do najcichszy nie należy. Przyspieszyłem, wiedziałem, że Ann jest juz blisko spełnienia i mi też brakowała tylko chwila, aby osiągnąć sztyt, dlatego szybkim ruchem odchylilem jej szyję i wgryzłem się kłami w miejscu oznaczenie, w tym samym momencie wypełniłem Ann swoim nasieniem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro