rozdział 10
*P.O.V. PaperJam*
~(...) do pokoju i...~
Zastałem ich śpiących...
I to nie tak że jeden leży na podłodze drugi na łóżku...
Ani też tak że leżą obok siebie w jednym łóżku...
Tylko leżą razem na kanapie... Goth na Palette... przy okazji się wtulając w siebie...
Słodko nawet wyglądają...
Chciałbym tak leżeć z panem Freshem...
Dobra... muszę ich obudzić bo nie chce sie cały dzień nudzić... bo... po prostu...
- Pst... pobudka gołąbeczki
- Daj jeszcze 5 minut... - Powiedział Palette
- Dziś mamy wolne........... - dodał Goth
No dobra idę po wodę
Podszedłem do parapetu. Obok paprotki stała konewka... podniosłem ją
No cos tam jest
Podeszłem do nich i wylałem troszke wody
-Ej! - Palette szybko się podniósł, przez co Goth prawie spadł
Pal próbując uratować swego PRZYJACIELA spadł razem z nim na podłogę
Dwuznaczna sytuacja...
Goth leżał pod Palette i sie rumienił, a Palette... tak samo?
Czyli jednak Paleta czuje cos do Gotha
No nie źleeeeeeee
- wstańcie... nudzi mi się
- Ale nam sie dobrze spało...
Goth tylko przytaknął
- No weźciee... na pewno możemy porobić coś fajnego... oprócz spania
- W sumie racja - powiedziała paleta
Goth jak to Goth sie nie odzywał, zawsze popierał swojego chlopaka
Znaczy, nie sa razem, ale ich shipuje, co nie?
- Chodźmy na palc zabaw by znowu poczuc sie jak dzieci! Co z tego że mamy po 15 lat¿!
Wszyzcy poszliśmy na plac zabaw
*P.O.V. Fresh*
~(...) wszedłem do domu i...~
Bylo cicho. Troche za cicho.
- Czy ktos tu jest????
Nagle przy drzwiach pojawił sie mój bro
Chwilke porozmawialiśmy i znaszej rozmowy ustaliłem to że dzieciaki poszły na plac zabaw i mam ich przyprowadzic wszystkich do domu
Okej
Poszedłem na plac zabaw. Mam nadzieje, że zastane tam wszystkich całych i zdrowych
Rozejrzałem sie po placu zabaw
Na szzescie zauważyłem ich siedzących na trawie i grających w butelkę
- Teraz ja! -krzyknąl energicznie Palette
Podszedłem do nich tak że byłem za Jamem
- PJ pytanie czy wyzwanie?
- Wyzwanie!
Palette i Goth mnie zauważyli
- spróbuj sie obrócić i nie pzestraszyć
Jam się obrócił ogdy mnie zobaczył przyjrzał mi się
- bu! -krzyknąl palette a Jam tak wysoko podskoczył że musiałem go łapać
Wszyscy we troje oprócz Jama sie zasmialiśmy
- to nie bylo smieszne!
- Tak, tak, no już Jammy
Cmoknąłem go w czółkoni postawiłem
Usłyszałem ciche "i ship it" i odrazu wiedziałem to to powiedział
- dobra miałem was do domu mojego bialo kostnego mieszkajaceho ze smiercia bro zabrać.. więc idziemy ferajna!
- TAAAAK! - krzyknęli wszyscy razem
Po chwili wszyscy ruszyliśmy do domu
/////////////
No to fajnie jest czytac rozdział co nie? W końcu sie doczekaliscie xD
Tak to też maratonik x3
Cieżcie sie że wam tak umilam ten pozątek roku xD
Przy okazji, napiszcie mi którą klasę już zaczeliście xD jesli nie chcecie nie musicie pisać
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro