rozdział 11
*P.O.V. PaperJam*
Po drodze mieliśmy walke na suchary
Wygrał Goth. W sumie nie spodziewaliśmy sie tego...
.
.
.
.
Dobra spodziewaliśmy sie bo jego ojcem jest przecież Reaper xD
Wracając, już jesteśmy w domku Gotha
"Dorośli" sobie gadaja o jakis tam sprawach, a my sobie oglądamy jakies seriale
Jest nawet okej, ale.... gdy byliśmy w parku to... tak jakby widziałem pana NM'a...? Nie wiem czy miałem jakies zwidy, czy na prawde stał kilkanascie metrów od nas?
Ale teraz tak sobie myślę.... czy powinienem o tym mówić..?
Może narazie nie.... nie bede truć glowy panu Freshowi takimi drobnostkami
Westhnąłem
Spojrzałem na moich "braci"
Co ja widzę?
Palette położyl dłoń na dloni Gotha.... zbliżył sie do niego....
Uuuu robi sie ciekawie
Jeszcze ta romantyczna muzyka w tle...
Zapowiada sie pocałunek~~
Obserwuje ich
Ich usta dzielą centymetry,
Milimetry,
I....
- Dzieciarnia kolacja!
Wujku Reaper dlaczego?!
A szykowało sie na romantyczny pocałunek!
Pal i Goth wstali, ja zrobiłem to samo
Poszliśmy coś zjeść
*P.O.V. FRESH*
- Reaper nie mogles chwilki poczekać
- Nope~
- Pfff... a myślałem że to ja jestem od psucia klimatów
Hehe
- nie tym razem -rzekła śmierć
Co cóź nie bylo mi dane przerwać tej pieknej chwili
Goth i Palette beda w wiecznym friendzonie
Taknsamojakja TwT
Ale moź cos z tego wyjdzie...
Może...
Pewnie Error lub Ink mnie zabije.... albo error zabije, ink wskrzesi, error zabije, ink wskrzesi.... i tak w kółko
To by było okropne... ale nie tak okropne jak łzy Jama....
I tak pewnie gdy sie dowie o bracie to mi wiecej nie zaufa...
Ale może zrozumie
Gdy wszyscy sie zebraliśmy zaczelismy jeśc kolacje
Mój broski swietnie gotuje
Naprawdę!
To jest pyszne
I nie da sie tym otruć!
Taki źarcik
Spojrzałem na Jama. Wydawal się byc taki zamyślony
- Ej Jammy co jest?
- Nic.... tak po prostu siedzę i myślę
Cos chyba jest na rzeczy....
Ale co...?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro