Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Część 18

                 Celestia:

Tak naprawdę nikt nie wiedział gdzie jedziemy, oprócz taksówkarza i Artura. Nie mogłyśmy się c się doczekać, kiedy już dojedziemy do celu.
Mijaliśmy bardzo piękne krajobrazy, jeziora i drobne rzeki. Aż nagle stanęliśmy w korku.
- a niech to szlag! - krzyknął taksówkarz. - to sobie teraz poczekamy.
Właśnie wtedy do Artura zadzwonił telefon;

- Halo? mamo? (...) tak już dojeżdżamy, jesteśmy w korku....tak wzięłem kanapki......mamo nie przesadzaj, nie jestem już dzieckiem, ja już kończę, papa - zakończył i odłożył telefon trochę zdenerwowany.

- hahah - zaczęłyśmy się śmiać, a James trochę się uśmechał - co, pewnie zapomniałeś pieluch hahaha

Ja i Marica dostałyśmy padaki śmiechu. Spokojnie, to nie pierwszy raz.
Wtedy James nie powstrzymał śmiechu i wybuchł.
- nie, mleczka w butelce. - odparł zezłoszczony Artur. - czy ona nigdy nie da mi spokoju?

                  Po jakichś 10 minutach korek wreszcie uległ. Gdy dojechaliśmy na miejsce ukazał nam się piętrowy domek, który był otoczony lasem i jeziorem. Jak to my głupie od razu wskoczyłyśmy do wody, która okazała się ciepła. Rozebrałyśmy się, bo pod spodem miałyśmy kostium kąpielowy. Tak mi się wydawało, że znajdziemy się nad jeziorem.

- nie chlap! - krzyknęła Marica, gdy Artur zachlapał ją - zaraz dostaniesz!

- Już się boję - powiedział rozbawiony Artur. Wtedy James ochlapał go, Ja ochlapałam Maricę, Marica James, James mnie, ja Artura i tak dalej. - nieźle się bawiliśmy, po prostu jak małe dzieci. I zdziwiłam się, że na świeżym powietrzu.

Po zmęczeniu się cała zabawą, James chwycił mnie w pasie i pocałował w szyję. Obróciłam się twarzą do chłopaka i znienacka popchnęłam do wody.

- haha oszalałaś? Ja mam ciebie tak wrzucić? - zażartował James próbójąc wstać.
- nie, ratuj mnie, Marica! - krzyknęłam , uciekając przed goniącym mnie chłopakiem.
         W domku-20. 15
- a ty byłaś w tej nowej galerii? - zapytałam przyjaciółkę.
Ogólnie to wieczorem odpoczywałyśmy po szkole. My sobie leniuchujemy nad jeziorem, a w szkole mają lekcje. Hah
Już przebrane w piżamy, które kupiłyśmy wcześniej razem, malowałyśmy paznokcie i sprawdzałyśmy posty na facebooku.
- właśnie jeszcze nie, ale mam zamiar. Może wybierzemy się razem? - powiedziała Marica, tworząc nowy wzorek na paznokciu. Tak w ogóle mówiąc o Marice, jest bardzo utalentowaną dziewczyną: wygrywa konkursy, startuje w zawodach. Może kiedyś też odważę się jechać na zawody?
- było by super. Wreszcie kupie sobie coś nowego.
Po chwili do pokoju wszedł zmęczony ( jak widać po twarzy ) James. W ręku trzymał poduszkę...w chmurki? XD
- ja już idę spać, dobranoc dziewczyny - powiedział.
- tak wcześnie? - zdziwiła się Marica.
- tak coś czuje, że coś mnie bierze - odparł. Zrobiłam wielkie oczy. Po sekundzie dodał - jakie zboczone, choroba mnie bierze.
- madz romans z chorobą? I nic nam nie powiedziałeś? - powiedziałam i wysłałam wiadomość do koleżanki.
- ha , ha, ha. Dobranoc - mruknął i poszedł do pokoju.
Po jakimś czasie przyszedł czas spania, więc poszłam do pokoju James'a. Położyłam się cicho i delikatnie obok chłopaka. Czułam ciepło rażące od niego. Po chwili poczułam jego mięśnie i odkryłam, że śpi bez koszulki. Wpatrywałam się w jego śpiącą twarz, i te usta, które całowały mnie namiętnie. Wszystko takie idealne, takie, że po których się rozpłyniesz.

Przepraszam, że są takie krótkie. Napiszcie w komku ile słów by wam odpowiadało. Thanx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro